SUKCES PO POZNAŃSKU 5/2022
30 | WARTE POZNANIA | MAJ 2022 umówić się na szkolenie w Warszawie. Uprzejma Pani Ka- sia powiedziała mi wtedy: Pani Paulo, ja mam kogoś w Po- znaniu, kto Panią przeszkoli. I tą osobą był właśnie Bartek. Nasze spotkanie trwało półtorej godziny. Wyszliśmy z nie- go i oboje uznaliśmy, że nic z tego biznesu nie będzie. Dlaczego? PK: Bo rozmowa zeszła na kwestie finansowe. Proszę so- bie wyobrazić, że same maszyny, które potrzebowałam, kosztowały łącznie jakieś 100 tysięcy złotych! A co dalej? A mimo tego powstała „Pasjonatta”. PK: Tak, bo Bartek zdecydował, że wchodzi ze mną w ten biznes. Jego marzeniem też było stworzenie lodziarni. W dwa miesiące postawiliśmy firmę. Miałeś wcześniej doświadczenie w branży lodziarskiej? BW: Z zawodu jestem cukiernikiem, zresztą moja rodzi- na ma bardzo mocną historię cukierniczą sięgającą 1918 roku. Nie miałem doświadczenia jeśli chodzi o produkcję lodów, chociaż zawsze chciałem się tego nauczyć. A to również wynika z mojej rodzinnej historii. W latach 30. mój dziadek miał spółkę z Włochem o na- zwisku Casalini, który w okresie letnim prowadził lo- dziarnię w Poznaniu przy ulicy Wrocławskiej. Fotografia z naszych zbiorów rodzinnych stała się moją motywacją, by powrócić do tej pięknej tradycji tworzenia własnych lodów rzemieślniczych. Wiedziałem, jak tworzy się re- ceptury. Długo zabierałem się do tego, żeby w końcu spełnić swoje lodziarskie marzenia, ale potrzebowałem bodźca. I tym bodźcem stała się Paula. Dużo czasu zajęło Wam zgranie się? PK: To nastąpiło bardzo szybko. Ludzie odbierają nas jak rodzeństwo (śmiech), nawet wizualnie jesteśmy do siebie trochę podobni. Bartek tworzy receptury i kompozycje smaków, które przemienia w lody, ja zajmuję się marke- tingiem, a żona Bartka – Agata wzięła na siebie tak nielu- bianą przez nas księgowość i sprawy kadrowe. Doskonale się uzupełniamy, ale bywa i tak, że ktoś musi nas gasić. Od czego zaczęliście? PK: Od malutkiej produkcji na Osiedlu Bolesława Chro- brego. Mieliśmy do dyspozycji mały frezer, na którym osobiście kręciłam lody. Mogliśmy na nim wyproduko- wać tylko jedną kuwetę lodów. Wyobrażasz sobie dzisiaj tak mikroskopijną produkcję? Byśmy umarli z głodu! BW: Dzisiaj ten frezer utrudniałby nam pracę, ale wte- dy był na wagę złota. Ma dla nas wartość sentymentalną, dlatego stoi w pracowni do dziś. PK: To prawda. I właśnie tam, na Chrobrego, Bartek kon- sekwentnie uczył mnie wyrabiać lody. Pamiętam, że lu- dzie przyjeżdżali do nas z całego Poznania, żeby ich spró- bować. Królowały pistacjowe. I wyobraź sobie, że po 2 miesiącach działalności wygraliśmy konkurs na najlepsze lody w Poznaniu organizowany przez Głos Wielkopolski. Dodam tylko, że głosowali konsumenci. BW: To był dla nas wielki sukces i jeszcze większa moty- wacja do pracy. PK: Po sezonie wiedzieliśmy już, że nie jesteśmy w sta- nie utrzymać tamtego miejsca i musimy uruchomić dużą produkcję. I teraz jesteśmy tutaj, na Dębcu. To miejsce, gdzie teraz jesteście, ma swoją historię? BW: Oj tak. Tutaj mieściła się cukiernia moich rodziców, w której przez blisko 20 lat pracowałem. Potem, widząc jak duża jest konkurencja, postanowiłem zatrudnić się gdzieś na etat. Trafiłem do firmy cukierniczej zajmującej się wdrażaniem nowych technologii w cukiernictwie opar- tych na półproduktach. Dużo tam się nauczyłem. Dzięki temu mogłem ubiegać się o pracę w firmie Master Mar- tini, która zajmuje się czekoladą i produktami włoskimi do cukiernictwa. Pracowałem tam jako technolog przez 4 lata. Mając już sporą wiedzę o technologii, zacząłem pra- cę we włoskiej firmie lodziarskiej. Nauczyłem się z czego i jak produkuje się lody, jak tworzy się receptury. To było bezcenne doświadczenie, kiedy mogłem pracować z wie- loma włoskimi autorytetami w dziedzinie lodziarstwa. Na podstawie tych doświadczeń zacząłem budować swoją recepturę autorską. Dzisiaj znam wszystkie smaki, któ- re produkujemy, uwielbiam ich próbować, tworzyć nowe kombinacje. To jest niesamowite, kiedy ludzie przyjeżdżają do ciebie z odległych zakątków miasta, a nawet spoza Po- znania, żeby tylko zjeść swoje ulubione lody. PK: W pierwszym roku naszego funkcjonowania mieli- śmy tylko jednego odbiorcę. Hotel Lavender zamawiał od nas lody lawendowe. To był 2018 rok. W ubiegłym roku mieliśmy już 28 odbiorców, a obecnie mamy kolejnych
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz