SUKCES PO POZNAŃSKU 5/2022
88 | SPORT | MAJ 2022 samochodem. Najbardziej te grupowe wyjścia pamię- tam z kosza w Arenie. Trzeba było być godzinę wcześniej w sali, żeby zająć dobre miejsce. Rezerwowało się wtedy 8–10 siedzeń dla wujka, kuzyna czy znajomych. Kurtki zamiast w szatni były porozkładane na siedzeniach. Starsi szli na papierosa do holu, a dzieci pilnowały miejsc. Nie było takich opraw jak dzisiaj, nieliczni mieli jakiś szalik zrobiony przez babcię na drutach, ale był niesamowity doping i wrzawa. A sporty motorowe? Motorowe sporty mocniej zaczęły mnie interesować, kiedy zrozumiałem zasady. Miałem wtedy 14–15 lat. Był to okres, kiedy żużel w Poznaniu słabo się przebijał. Liga ruszyła dopiero w 1991 roku. Wtedy na 100 procent prze- rzuciłem się z piłki nożnej na żużel. Żeby było śmieszniej, mam prawo jazdy, ale nie na motocykl. Dlaczego pokochałeś czarny sport? Uwolnił się wtedy rynek gazet. Powstał Tygodnik Żuż- lowy i inne periodyki dotyczące tego sportu. Fascynowały mnie nie tylko teksty, ale i zdjęcia. Pojawiali się w lidze zagraniczni zawodnicy w kolorowych kewlarach i na mo- tocyklach pokrytych reklamami. Nasi zawodnicy mieli jednobarwne stroje. Co dalej? Gwiazdy światowego spe- edweya na wyciągnięcie ręki i to, że jest to sport, który siedząc na trybunach można ogarnąć w całości. Widać wszystko jak na dłoni: sukcesy, porażki, upadki. Sześć- dziesiąt kilka sekund i kolejny bieg, nowe emocje! A do tego hałas, kurz, prędkość, zapach spalin… Niepowta- rzalny klimat. Jesteś kibicem nie tylko na zawodach. Można powiedzieć, że jesteś „zawodowcem”, bo tworzysz statystyki, zbierasz pamiątki, masz olbrzymią, wręcz encyklopedyczną wiedzę. Zbieram to, co się da. Porządkuję to w segregatorach, a teraz to wszystko jeszcze dodatkowo wprowadzam do komputera, wykorzystując Excela, ale także swoje progra- miki do segregowania danych. Fajne jest także to, że do każdego wydarzenia można dołączać zdjęcia. To ułatwia szybkie kojarzenie wydarzeń. Wiem też, ze ważna dla Ciebie jest cała otoczka wydarzenia sportowego. Nie wchodzę na stadion na minutę przed meczem nawet kiedy mam karnet. Lubię być godzinę wcześniej. Muszę widzieć, jak wychodzą piłkarze, koszykarze czy żużlowcy na obchód toru i rozgrzewkę. Kto jest, a kogo nie ma, kto zastąpi nieobecnych, jaką taktykę przygotował trener. Ob- serwuję, kto jak się rozgrzewa. Po meczu nie uciekam ze stadionu, chyba że jest bardzo zimno. Lubię podejść do parku maszyn, może wpuszczą, może nie. Czasami zdarzy się, że ochrona przymyka oko. Zawsze się kogoś spotka. Nie tylko gwiazdy. Są tacy, którzy czekają, by ktoś z nimi pogadał. Z piłkarzami jest trudniej, bo nowe stadiony odcinają kibica od zawodników. Kiedyś było łatwiej, bo boisko treningowe było zaraz przy stadionie. Często ob- serwowało się zawodników, czasami podało piłkę, a nie- kiedy na trening wchodziło przez dziurę w płocie. Na mecz można było wejść też za darmo, bo jak dorosły kupił bilet, to mógł wprowadzić dzieciaka. Wtedy pod kasami czekaliśmy z kolegami na okazję. Jakie imprezy pamiętasz z tych wielkich, w których uczestniczyłeś jako kibic w Poznaniu? Na zawsze utkwił mi mecz koszykówki, a szczególnie końcówka Lecha ze Stroitielem/Budiwielnikiem Kijów. Ostatni rzut Tomka Szafrańskiego, który dał Lechowi awans do grupowej fazy Ligi Mistrzów jako pierwszemu polskiemu klubowi. Pamiętam też mecz z ZSRR w Arenie z gwiazdami: Wołkow, Chomiczius, Kurtinajtis, Sabonis. Wtedy pierwszy raz na żywo zobaczyłem wsad do kosza tyłem Aleksandra Wołkowa. Jeśli chodzi o żużel, to finał Mistrzostw Świata Par w Poznaniu, który niespodziewa- nie został nam przyznany dzięki zaangażowaniu nieżyją- cego już sędziego żużlowego Pana Kaczmarka. Stadion na Olimpii był pełen, chyba do dzisiaj taka frekwencja się nie powtórzyła. Zawody w naszym wydaniu wypadły jak wy- padły, ale emocje sięgały zenitu. Można Cię też spotkać na meczach hokeja na lodzie. Tak, lubię jak jest wolny termin wpaść na hokej. Dla mnie najgorsze jest to, że kibicując tylu drużynom, lubiąc tyle dyscyplin sportu, trudno w weekend stworzyć sensowny harmonogram. Często mecze się nakładają, albo są tak bli- sko godzinowo, że trudno dojechać z jednego końca mia- sta na drugi. Staram się jednak być wszędzie tam, gdzie powinienem być. Sportowcy, którzy Cię fascynują? Z żużlowców na pewno kiedyś Hans Nielsen, a obecnie Janusz Kołodziej. Od dziecka duński zawodnik to była dla mnie wielka gwiazda. Jak przyjeżdżał Profesor z Oxfordu to marzyłem, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie. To było Nie wchodzę na stadion na minutę przed meczem nawet kiedy mam karnet. Lubię być godzinę wcześniej
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz