SUKCES PO POZNAŃSKU 5/2024

78 | Z SUKCESEM | MAJ 2024 Skąd pomysł, żeby zająć się okładkami? Wymyśliłam pod koniec studiów, że chcę w pracy łączyć przyjemne z pożytecznym, czyli w tym wypadku czytanie książek i ich projektowanie, tworzę bowiem nie tylko okładki, ale także ich wnętrza, ilustracje, typografię, skład. Oczywiście to wszystko zależy od zlecenia. Książka jest małą formą graficzną, nad której powstaniem pod względem graficznym można łatwo zapanować. Pamiętasz swoje pierwsze zlecenie? Zaczęło się od zaprojektowania okładki płyty muzycznej dla znajomego, którą sam sobie wydał, a która nie weszła do szerszego obiegu, więc niewiele osób ją widziało. Ale chyba wtedy połknęłam bakcyla. Postanowiłam wówczas, do czego zachęcam młodych i początkujących artystów, że przygotuję swoje portfolio i zaprojektuję okładki książek, które przeczytałam. Nie było to trudne zadanie, bo skupiłam się na tych pozycjach, które lubiłam i które zapadły mi w pamięć i wzbudziły spore emocje. Wysłałam swoje prace do wielu wydawnictw i dość szybko zaczęłam dostawać propozycje współpracy. Kto był pierwszy? Pierwsze odezwało się Wydawnictwo Literackie i dla nich zaprojektowałam pierwszą okładkę komercyjną do książki Jarosława Mikołajewskiego „Męski zmysł”, prawie jednocześnie zaczęły spływać zlecenia od Wydawnictwa W.A.B. – dzisiejsza Grupa Wydawnicza Foksal – i były to okładki wykonane techniką kolażu, notabene do tej pory stosuję tę metodę. Co jest takiego w okładce, że zdecydowałaś się w nich specjalizować? Okładka to dla mnie pewnego rodzaju dzieło artystyczne, które przyciąga uwagę i może sprawić, że dokonamy zakupu. Okładka wymaga całościowego podejścia. Na projekt poza frontem składają się też jej tył i grzbiet i są to dla mnie tak samo ważne elementy. Lubię połączenie lektury i szukania odpowiedzi, jak ma wyglądać gotowa książka. To dla mnie trochę jak rozwiązywanie łamigłówki, gdzie premiowane są zaskakujące wyniki. Czy są tematy, których byś się nie podjęła? Staram się unikać kryminałów, zwyczajnie boję się je czytać (uśmiech) ale mam kilka okładek książek z tego gatunku na swoim koncie. Pewnie nie podjęłabym się niczego, co jest laurką polityka, z którego poglądami się nie zgadzam. Jak wygląda proces twórczy? To zależy od zlecenia, od autora i wydawnictwa. Zawsze jednak zaczyna się od otrzymania tekstu książki, który muszę przeczytać. Czasem wydawnictwo i autor dzielą się swoją wizją okładki, czasem dostaję tylko draft książki, tekst bowiem dopiero powstaje albo jest w tłumaczeniu, ale już jest plan wydawniczy i trzeba przystąpić do projektowania. Czasami wykonuję ręczne szkice, czasami siadam od razu do komputera. Zdarza się, że dostaję szczegółowy brief, w którym są zawarte informacje, do kogo kierowana jest książka, jaki jest jej główny target. Jak rodzą się pomysły? Nie ma na to jednej recepty. Czasami pomysł na okładkę wpada już podczas rozmowy z autorem lub redaktorem, a czasem trzeba przebrnąć przez wszystkie strony i dać sobie chwilę, aż pojawi się klarowna wizja. W opisie wydawnictwa, z którym współpracujesz, przeczytałam: „nad koncepcją graficzną książek czuwa jedna z najwybitniejszych artystek w tej branży”. Czujesz się wybitna? (uśmiech) Czuję się pewna w tym, co robię. Z Marginesami, bo to z nich cytat, współpracuję od samego początku powstania wydawnictwa. Przez kilka lat byłam ich dyrektorem artystycznym, opracowałam identyfikację wizualną i koncepcję graficzną wydawnictwa, obecnie projektuję dla nich już tylko książki. Wolę projektować, niż mówić innym, jak to robić. „Chłopki.” Jak dostałaś to zlecenie? Joanna Kuciel-Frydryszak wydała w Marginesach jedną z serii swoich książek, do której zaprojektowałam okładki. Pierwszą była okładka do książki „Iłła, opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie”, następnie „Służące”, więc gdy pojawił się następny tytuł z serii, naturalne było, że to ja zaprojektuję okładkę. Przy poprzednich pozycjach świetnie nam się współpracowało, więc nikt nie widział potrzeby, by zmieniać projektanta. Z ciekawostek – wspoOd dziecka malowałam i rysowałam i twierdziłam, że będę artystką. W mojej rodzinie nie było tradycji artystycznych, moi rodzice nie zajmują się sztuką

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz