| MAJ 2024 SPORT | 89 Początki Pana pracy z drużyną były dość specyficzne i podjął się Pan bardzo trudnego wyzwania. Tomasz Ciepły: To fakt, 1 stycznia ubiegłego roku przejąłem zespół właściwie w kompletnej rozsypce. Doszło do tego, że zawodniczki nie chciały jeździć na obozy, niektóre nawet mówiły o rezygnacji, nie mogły nawiązać nici porozumienia i zrozumienia z ówczesnym trenerem kadry. Długo o tym debatowaliśmy, zarząd związku zbierał się dwukrotnie w tej sprawie. Uznałem, że jeśli chcemy osiągnąć dobry wynik, to bez tzw. chemii to się nie uda. W grudniu 2022 roku spotkałem się z trenerem Kantorskim, porozmawialiśmy, bo przecież potencjał był bardzo duży i nie można było oddać ewentualnego startu walkowerem. Doszliśmy do porozumienia i zaczęliśmy współpracę, w końcu mieliśmy jeden wspólny cel. Dla mnie to też było istotne wyzwanie, ponieważ jako zawodnik nigdy nie startowałem w igrzyskach. Ostatni raz byliśmy z drużyną florecistek w 2012 roku w Londynie. Tak, zgadza się, ale tam mieliśmy tylko dwie poznanianki, Martynę Synoradzką, która w Kairze wywalczyła z koleżankami awans dla naszej drużyny, oraz Małgorzatę Wojtkowiak, niezwykle utytułowaną zawodniczkę. Czterokrotna medalistka mistrzostw świata, w tym dwa razy złota w drużynie, oraz trzykrotna medalistka mistrzostw Europy, w tym jeden raz złota, oraz brązowa indywidualnie. Pozostałe dwie to były zawodniczki z Gdańska. Wróćmy do momentu objęcia reprezentacji przez Pana. Czy to dlatego, że było mało czasu do przygotowań olimpijskich, sięgnął Pan po zawodniczki z poznańskich klubów, czy Poznań rzeczywiście floretem stoi? Tu związki klubowo-miejskie nie miały żadnego znaczenia. W sporcie liczy się aktualna forma, doświadczenie i umiejętności. Na pierwszym obozie w styczniu ubiegłego roku powiedziałem zawodniczkom, które dotarły na obóz, a z tego, co pamiętam, było ich dziewięć, bo one nawet nie chciały jeździć na obozy z poprzednim trenerem, że zależy mi na każdej z nich, a w drużynie będą te, które zasłużą, a nie te, które są z mojego czy innego poznańskiego klubu. Aktualnie na liście Polskiego Związku Szermierczego cztery najlepsze zawodniczki to reprezentantki poznańskich klubów: dwie z KS AZS UAM oraz dwie z AZS AWF. Ale to nie tylko zawodniczki są z poznańskich klubów, ale cały sztab poza fizjoterapeutą Michałem Roszakiem, który jest z Konina. Ciekawostką jest to, że Paweł Kantorski, mój asystent, przez dziewięć lat był trenerem kadry. On był też moim trenerem kadry, kiedy startowałem w juniorach m.in. na mistrzostwach świata w 2000 i w 1999 na mistrzostwach Europy. Znamy się od lat i teraz sytuacja się odmieniła. To ja powołałem go na mojego asystenta. Jest znakomitym fachowcem i też ma najlepszą zawodniczkę Julię Walczyk-Klimaszyk. Jak widać, ten manewr się sprawdził. Trenerem dwóch zawodniczek z AWF-u Martyny Synoradzkiej oraz Martyny Jelińskiej jest fechmistrz Włodzimierz Węcławek, który prowadził mnie jako trener klubowy przez 20 lat. Na co dzień pracujemy razem w KS AZS-AWF Poznań. Do zdobycia upragnionej kwalifikacji olimpijskiej przyczyniło się aż siedem zawodniczek: Julia Walczyk-Klimaszyk, Hanna Łyczbińska, Marika Chrzanowska-Kasprzyk z KU AZS UAM Poznań, Martyna Jelińska z AZS AWF Poznań, Karolina Żurawska z Toruń- Aktualnie na liście Polskiego Związku Szermierczego cztery najlepsze zawodniczki to reprezentantki poznańskich klubów: dwie z KS AZS UAM oraz dwie z AZS AWF
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz