| MAJ 2025 WARTE POZNANIA | 27 Rozmowy to coś więcej niż wymiana słów – to sposób na poznanie drugiego człowieka, jego świata i perspektywy. Przekonuje o tym twórca lokalnego projektu „Dzielnia. Rozmowy”, który dokumentuje spotkania z mieszkańcami Wildy. Skąd się wziął pomysł na ten cykl? Co można odkryć, słuchając „zwykłych” ludzi? O tym wszystkim rozmawiałam z Łukaszem Fronczakiem. TEKST: ANNA GIDASZEWSKA | ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE Skąd się wziął pomysł na projekt „Dzielnia. Rozmowy”? Co Cię zainspirowało? Łukasz Fronczak: To była suma kilku rzeczy. Przede wszystkim zawsze lubiłem rozmawiać z ludźmi. Szukałem też kontaktu z drugim człowiekiem w trochę inny sposób niż na co dzień. Po drugie – chciałem znaleźć jakąś odskocznię od codziennego zawodu grafika. Lubię swoją pracę, ale po ośmiu godzinach przy komputerze nie zawsze mam siłę na kolejne projekty zawodowe. No i trzeci czynnik – sentyment. Jako nastolatek miałem kontakt z lokalnym radiem w rodzinnym mieście. Ten projekt to dla mnie taki powrót do tamtych chwil – do rozmów, do mikrofonu, do bycia blisko ludzi. To hobby i odskocznia, ale też sposób na lepsze poznanie Poznania – miasta, w którym mieszkam stosunkowo krótko. W opisie projektu na jednej z wildeckich grup napisałeś: „Nie ma w życiu nic ciekawszego od drugiego człowieka”. Jakie rozmowy fascynują Cię najbardziej? Najbardziej te, które pozornie wydają się zwyczajne. Właśnie w tych codziennych kontaktach skrywa się coś niesamowitego. Rozmawiałem na przykład z panią Karoliną, właścicielką sklepu zoologicznego – miejsca, które na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie zwyczajne. A jednak wystarczyło kilka zdań, żeby poczuć, że to przestrzeń, w której dobrze się przebywa, w której ktoś robi coś z pasją. Fascynuje mnie to, że dzięki rozmowom mogę spojrzeć na świat oczami innych. Ktoś widzi swoją pracę, ulicę, dzielnicę zupełnie inaczej niż ja – i to sprawia, że każdy człowiek staje się niezwykle ciekawy. Dodatkowo lubię „zaglądać za kulisy”. Dzięki tym spotkaniom mogłem np. wejść do piekarni i zobaczyć, jak wygląda od środka. To trochę jak spełnianie dziecięcej ciekawości – „a co jest za tymi drzwiami?”. Myślę, że wielu z nas ma podobne odczucia. Czy dzięki tym rozmowom lepiej poznałeś Wildę? Zmieniałeś swoje spojrzenie na dzielnicę? Zdecydowanie. Choć mieszkam tu od niedawna, rozmowy z ludźmi działają trochę jak efekt domina – ktoś poleca kogoś, ten ktoś jeszcze kogoś i nagle powstaje mapa kontaktów. I właśnie dzięki nim czuję, że zaczynam się tu coraz bardziej zadomawiać. Zacząłem też patrzeć inaczej na otoczenie. Na przykład typografia – wcześniej nie zwracałem na to aż takiej uwagi, a teraz szukam napisów na kamienicach, starych szyldów. Czyli Wilda powoli staje się miejscem, które nie tylko poznajesz, lecz także współtworzysz? Tak, to dobre słowo – „współtworzenie”. W nowej kawiarni, z którą być może uda się zrealizować kolejne nagranie, spotkałem znajomego właściciela. Szukał miejsca na własny lokal i nagle zacząłem chodzić po Wildzie z zupełnie innym spojrzeniem – wypatrując pustych lokali, szukając potencjału. Zwykłe spacery stały się trochę eksploracją. To pokazuje, że dzięki rozmowom – i ludziom, których poznaję – zaczynam się angażować w życie dzielnicy. Patrzę inaczej. Wchodzę w miejsca, o których wcześniej nawet nie myślałem. I to jest, moim zdaniem, największa siła tego projektu. Jak wygląda proces tworzenia jednego odcinka od początku do końca? Zaczyna się od kontaktu – czasem sam piszę do kogoś, czasem ktoś się do mnie odzywa, czasem ktoś podrzuci pomysł. Jeśli rozmówca się zgadza, robię research, myślę nad koncepcją. Umawiamy się na konkretny termin, co bywa wyzwaniem, bo każdy ma swoje zobowiązania – a ja też prowadzę ten projekt hobbystycznie, obok pracy i życia. Przed spotkaniem wysyłam brief lub wstępne pytania. Samo nagranie to tylko część pracy – potem jest montaż. Chcę, żeby rozmówcy czuli się komfortowo, więc zawsze daję im przestrzeń do akceptacji materiału. Do tej pory nie miałem sytuacji, żeby ktoś chciał coś wycinać, ale mam na to otwartość. Po akceptacji wrzucam zapowiedź na social media, a potem cały odcinek trafia na YouTube. Staram się też przypominać o nim na Instagramie. Czy wcześniej miałeś doświadczenie z nagrywaniem, montażem, pracą z dźwiękiem? Nie, wszystkiego uczę się w praktyce. Pomaga mi znajomy, który ogarnia dźwięk – on trzyma pieczę nad tym, żeby wszystko dobrze brzmiało. A ja montuję sam. To
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz