SUKCES PO POZNAŃSKU 6/2020

38 | GŁOS BIZNESU sukces PO POZNAŃSKU | CZERWIEC 2020 Co takiego jest w tej firmie, że ludzie chcą tu być tyle lat? Elżbieta Roeske: Magia. Nasza praca jest po prostu naszą pa- sją. Są tutaj wspaniali ludzie. Nawet jeśli ktoś trafił do firmy na chwilę, to wiem, że myślami często do nas wraca. To jedyna i niepowtarzalna działalność w Polsce. Kiedy rozpoczęłam pracę na targach, myślałam, że będę tutaj jakieś trzy miesiące, a minęło ćwierć wieku. Myślę, że każdy z nas tu siedzących może powiedzieć o tym, jak ta firma łączy ludzi. I… Wciąga. Elżbieta Roeske: Dokładnie tak. Tomasz Kobierski: Tutaj każdy dzień jest inny, codziennie poznajemy nowych ludzi, nowe branże. To też możliwość poznawania świata, gospodarki, najnowszych trendów, które dają podróże służbowe. To szansa na kreowanie wła- snych projektów targowych dostosowanych do światowych potrzeb. To rzeczywiście wciąga. Minione lata, a przepraco- wałem ich tutaj 22, nie sprawiają, że znudzony przychodzę do firmy, bo wszystko już było. Wręcz przeciwnie – każdy kolejny dzień jest wyzwaniem, możliwością na wykreowa- nie czegoś nowego. To trochę jakby każdy dzień był kolejną, pustą kartką do zapisania. Tomasz Kobierski: Można tak powiedzieć. Filip Bittner: Dołożyłbym do tego jeszcze emocje. Każda sytuacja jest inna, każda budzi inne emocje. W skali kra- ju jesteśmy firmą unikatową, która na bieżąco dostoso- wuje się do gospodarki i do produkcji nowych projektów targowych. Pomimo tego, że co roku duża część imprez jest powtarzalna, to one nigdy nie wyglądają tak samo. Mamy nowe formuły, nowe wyzwania i gościmy nowych ludzi. Mogę śmiało przyznać, że to wciąga i pochłonęło nas bez reszty. Jak trafiliście Państwo do firmy? Tomasz Kobierski: To jest moja pierwsza praca. Dwa tygo- dnie po obronie pracy magisterskiej trafiłemna targi i zosta- łemna zawsze (śmiech). Dostałem etat w zespole organizacji targówmaszyn do obróbki drewna. Potemprzeszedłemprzez wszystkie szczeble kariery, wiele lat byłemwiceprezesem zarządu GrupyMTP. Dziś mam ogromną przyjemność być jej prezesem. Pamięta Pan swój pierwszy dzień w pracy? Tomasz Kobierski: Przyszedłemna godzinę 7.00 na spotka- nie z kadrową w gmachu administracyjnym i cieszę się, że by- łempunktualnie. Moja koleżanka była dziesięć minut później. Gdyby była tak jak ja, punkt siódma, to kto wie, może nasze kariery by się odwróciły. Tamta sytuacja nauczyła mnie, że warto być punktualnym. Elżbieta Roeske: Ja trafiłamdo firmy na ostatnim roku studiów dziennych, krótko przed obroną pracy magisterskiej. Kilka razy musiałam biec na seminariumMostemDworco- wymna ówczesną Akademię Ekonomiczną. A potem bie- giemwracałamdo pracy. Nigdy tego początku nie zapomnę. Filip Bittner: Jestem tu 13 lat i dokładnie pamiętam swój pierwszy dzień pracy. Mieliśmy dni adaptacyjne. Dowiedzia- łem się, że targi ITMpochłaniają więcej prądu niż całe miasto (śmiech). Poznawałemfirmę przez tego typu newsy. Pamię- tam, jak spotykałem się z kierownikami, poznawałem ludzi. Trafiłemdo zespołu organizacji targów za granicą. Pierwsze dwa lata mojej pracy były więc takie trochę na uboczu, ale z perspektywy czasu uważam, że to było dla mnie doskonałe przetarcie. Doświadczenie, które zbieramy podczas realizacji projektów poza terenem targóww Poznaniu, procentuje oraz uczy pokory i elastyczności. Ile czasu potrzebowali Państwo na nauczenie się tere - nu targowego? Tomasz Kobierski: Dosyć krótko. Po trzechmiesiącach pracy realizowaliśmy targi maszyn do obróbki drewna. Bycie z wy- stawcami i chodzenie po pawilonach dosyć szybko pozwoliło na odnalezienie się w topografii terenów targowych. Warto dodać, że ta firma każdego dnia zajmuje się czymś innym. Myślę, że nawet członkowie naszych rodzin nie wiedzą do końca, czym zajmuje się Grupa MTP. Nawet sama nazwa dziś jest już myląca, ponieważ najważniejszą naszą działalnością oczywiście jest organizacja targów i konferencji, ale mamy też swoje restauracje, wydajemy gazety, mamy wydział aranżacji przestrzeni i budowy stoisk, mamy agencję reklamową i wiele innych działalności, co sprawia, że nasze życie jest różnorod- ne, a każdy dzień polemdo nauki. Elżbieta Roeske: Pamiętam, że kiedyś było tu więcej małych pawilonów. Prawdziwy chrzest bojowy przeszłam, będąc odpowiedzialną za współpracę z wystawcami zagranicznymi. Byli to ludzie odwiedzający tereny targowe na całym świecie, więc musieliśmy mieć szeroką wiedzę na temat rozmieszcze- nia wszystkich detali technicznych, nawet takich jak słupy konstrukcyjne w pawilonach. Do tego dochodziły kwestie ciężaru eksponatów. Pamiętam, że w czerwcu, kiedy zbliżały się targi, otrzymałam telefon odmojej szefowej z pytaniem, czy mogę pilnie podejść na terenMTP, ponieważ przyjechała królowa obrabiarek i nie może wjechać do pawilonu numer 1. Na szczęście blisko mieszkałam. Nie zmieściła się? Elżbieta Roeske: Była trochę za duża... Dla młodego człowie- ka praca w takiej firmie to było ogromne wyzwanie i przeży- cie. Wsumie żałuję, że nie spisałam tych wszystkich sytuacji i anegdot, bo nic nie odda teraz tamtych emocji, o których właśnie mówił Filip. Jednym z takich przeżyć była wizyta ów- czesnego księcia Hiszpanii (Filip Burbon), w czasie wystawy

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz