SUKCES PO POZNAŃSKU 6/2021
| 31 | CZERWIEC 2021 sto lat dobrze zaprojektowanych wydarzeń CZY WIESZ, ŻE... Hokejowe emocje Pierwsze Mistrzostwa Polski w Hokeju na Trawie odbyły się w 1927 roku na terenie targów. Dwa lata później, podczas PeWuKi, polska reprezentacja hokeju na trawie rozegrała swój pierwszy międzynarodowy mecz. Window shopping po poznańsku Nie tylko targowe stoiska miały kusić i przyciągać wzrok, dotyczyło to również okien wystawowych w całym mieście. W 1924 roku ogłoszono konkurs na najlepszą aranżację sklepowych witryn podczas trwania targów. Zgłoszone do konkursu witryny były fotografowane pierwszego dnia targów, by uniknąć plagiatów. Zwyczaj nagradzania najładniejszych okien wystawowych wrócił jeszcze w Poznaniu w latach 60. i 70. Jak wspominacie Panowie targową gastronomię? Grzegorz Turkiewicz: Choć o ścisłych początkach dzia- łań gastronomii na Międzynarodowych Targach Poznań- skich nie możemy mówić z własnej pamięci, to jasnym jest, że sztandarową restauracją początków działalności Targów Poznańskich była restauracja Belweder, która mieściła się w przestrzeni, gdzie aktualnie znajduje się Gmach Administracji, a de facto – na jego tyłach. Andrzej Byrt: To była taka godna restauracja. Miejsce na poziomie. GT: Po wojnie na terenie MTP właściwie nie było takiej „restauracji na poziomie”, z którą obecnie kojarzy się gastronomia biznesu. Funkcjonowały co prawda bary czy inne restauracyjki, ale nastawione na obsługę zwiedza- jących, gości, a zdecydowanie w mniejszym stopniu na obsługę wystawców. Dlaczego stawiano właśnie na gastronomię dla zwiedzających? GT: Odpowiedź jest prosta. W ciągu 10–14 dni, bo tyle trwały wówczas targi, wydarzenie potrafiło odwiedzić 1 200 000 osób. Gdyby taka gromada próbowała wyjść z terenówMTP, by zjeść wmieście – nie byłoby ono w tamtych czasach wydolne, by wykarmić taką liczbę ludzi. AB: Warto zaznaczyć, że dawniej ekspozycja funkcjono- wała też w zupełnie odmiennym od dzisiejszego po- rządku. Obecne na targach kraje występowały grupowo – nazywaliśmy je kolektywami. Dla przykładu – był pawilon francuski, włoski, szwajcarski, NRD, brytyj- ski, chiński, japoński, amerykański. Jedynie ekspozycja polska była rozplanowana branżowo, bo poszczególne branże były kontrolowane przez różne jednostki. To natomiast determinowało istnienie swoistych „kanciap”, w których swoje jedzenie konsumowali uczestniczący w targach wystawcy z poszczególnych państw. Takie spo- żywcze, indywidualne zaplecza ówczesnych wystawców. To znaczy, że nie funkcjonowały „strefy VIP” lub ich odpowiedniki? GT: Tak. W gruncie rzeczy dopiero, gdy powstał pawilon 23, później 15, a obecnie PCC, czyli w połowie lat 90., część swojej przestrzeni przeznaczono klubowi VIP. Znane nam dziś strefy VIP w wybranych pawilonach to jeszcze późniejsza historia. AB: W Polsce po wojnie panował głód. Wielka bieda żywnościowa. Tłumy przychodziły na targi, bo coś można było „skubnąć”. Co prawda nie była to ambitna kuchnia, bo najczęściej serwowana była parówka z musztardą na tekturowym talerzyku, ale proszę wierzyć – to był RARY- TAS. W późniejszych okresach już nieco śmielej łatano te gastronomiczne dziury – królowały wspomniane już parówki, a nawet… bigos. W latach 60. pojawiły się nawet
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz