SUKCES PO POZNAŃSKU 6/2021

92 | SMACZNEGO | CZERWIEC 2021 reżimów sanitarnych. WACS wprowadził już zmiany dotyczące ekologii – zero waste – i na pewno nie po- zostanie obojętny na problemy popandemiczne i reżim sanitarny w ocenach konkursów, które odbywają się pod jego jurysdykcją. Od eliminacji nie można abso- lutnie odejść, bo w Poznaniu muszą startować najlepsi z najlepszych. Skąd się w Pana życiu wzięło mocne postanowienie, że chce Pan zostać kucharzem? Jak każdy chłopak chciałem spełniać się sportowo. Miałem wielu starszych kolegów uprawiających sport, ale kiedy zobaczyłem, ile poważne trenowanie wymaga poświęceń, że zdarzają się kontuzje, które wiążą się z ograniczeniem sprawności fizycznej, moja miłość do sportu zaczęła się ograniczać do roli kibica. Zacząłem szukać stabilnej profesji, która będzie mi się podobać. W 1989 roku zdecydowałem się na podjęcie nauki w szkole na Podkomorskiej, gdzie były tzw. „klasy orbisowskie”, dające szansę na praktyki w Novotelu, Polonezie, Poznaniu lub Merkurym. Nie łatwo się było dostać, szedłem na Podkomorską z czerwonym paskiem na świadectwie. To był dobry wybór, bo od początku w hotelu trafiłem na znakomitego fachowca, jakim był nieżyjący już Mieczysław Wciórka, który miał twardą rękę i zasadniczą postawę, ale robił to z pasją i przekonaniem, przekazując adeptom mnó- stwo wiedzy. To On w Panu zaszczepił bakcyla gotowania? Tak. Dobre wzorce budują młodego człowieka wchodzącego w zawód. W pierwszej klasie mocno się zaciąłem, odcinając prawie opuszek palca. Pan Wciór- ka powiedział, że mam szybciej kroić, a ja chciałem udowodnić, że potrafię. No i tak pokazałem, że niemal straciłem palec. Obandażowałem i blady wróciłem do kuchni. Wiekowy kucharz powiedział do mnie: daj so- bie lepiej spokój z tym gotowaniem. To zadziałało na mnie jak płachta na byka. Zacisnąłem zęby i zostałem kucharzem wbrew wszystkiemu. Po szkole kontynu- owałem pracę w Merkurym, odrabiałem wojsko, była też restauracja Vogue, nieduży francuski lokal z klasą na ul. 3 Maja. W końcu trafiłem do Hotelu Vivaldi, gdzie spędziłem 4 lata. Tam zaczęła się Pana przygoda z konkursami kuli- narnymi. Rzeczywiście. Zacząłem od Igraszek Kulinarnych. Wystartowałem w edycji, gdzie tematem była dziczy- zna. Wygrałem je i awansowałem do Wielkopolskiego Kucharza Roku. W 2001 roku Pan Leszek Gryka i Pani Barbara Surma wpadli na pomysł, by zorganizować WIEKOWY KUCHARZ POWIEDZIAŁ DO MNIE: DAJ SOBIE LEPIEJ SPOKÓJ Z TYM GOTOWANIEM. TO ZADZIAŁAŁO NA MNIE JAK PŁACHTA NA BYKA. ZACISNĄŁEM ZĘBY I ZOSTAŁEM KUCHARZEM WBREW WSZYSTKIEMU

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz