SUKCES PO POZNAŃSKU 6/2022
40 | | CZERWIEC 2022 poświadczenie fachu, tak jak przystało, przystąpiłem do egzaminu czeladniczego. Został Pan czeladnikiem i...? Po roku pracy u Czarneckiego, w 1966 roku, otrzymałem powołanie do wojska, do jednostki w Krzesinach – dzisiejszej bazy NATO. Ze względu na swój zawód zostałem przydzielony do sekcji mundurowej i dalej zajmowałem się butami oraz m.in . pielęgnowaniem skórzanych pasów. Po wojsku chciałem kontynuować naukę i nawet zapisałem się do technikum obuwniczego w Lesznie. Po kilku tygodniach, ze względu na zbyt małą liczebność uczniów, klasę rozwiązano. I tak zakończyłem swoją edukację formalną. Od 1968 roku pracowałem u mistrza Ignacego Łukaszyka, którego zakład był zlokalizowany na ulicy Ratajczaka, naprzeciwko Biblioteki Uniwersyteckiej. Majster zawsze powtarzał hasło: w młotku fason i ja się tego trzymam już 60 lat Ignacy specjalizował się w nowych wyrobach i słynął z tak zwanych „beatelsów”. Po jego śmierci przejąłem schedę i wraz z jego pracownikami i zamówieniami na obuwie miarowe kontynuowaliśmy pracę. W tak zwanymmiędzyczasie zdałem egzamin mistrzowski, do któregomożna było podejść dopiero po przepracowaniu 5 lat w charakterze czeladnika. Egzamin zdawało się w izbie rzemieślniczej przed komisją składającą się z kilku szewców i jednej osoby będącej z namaszczenia partyjnego. Egzamin był jednodniowy i w tym czasie mieliśmy za zadanie wykonanie jednej pary butów. A jak to było z tą Spółdzielnią? Na rzecz Spółdzielni Pracy Obuwnik Poznański przepracowałem 30 lat. W początkowym okresie w Spółdzielni działało około 50 zakładów szewskich. To było bardzo wygodne rozwiązanie. Mieliśmy
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz