SUKCES PO POZNAŃSKU 6/2022
58 | | CZERWIEC 2022 Kiedy więc jechałam zrobić z nim wywiad rzekę, wyda- wało mi się, że będzie to spotkanie skrzące się humorem, a jednak do tego było daleko. Spotkałam człowieka do- świadczonego, ciepłego. Wspominał swoje dzieciństwo i to, jak tuż przed klasą maturalną, z kolegami nazbierali niewybuchów i zgłosili to na milicję. A że milicja nie była skora do zajęcia się tą sprawą, to wzięli ją w swoje ręce. – Myśmy, w trosce o dobro społeczeństwa, zaopiekowali się tym terenem bardzo dokładnie. Nazbieraliśmy gałęzi, chrustu różnego i podpaliliśmy to. Podobno jeszcze starsi ludzi w Bielsko-Białej pamiętają, że to nie był sylwester, a fajerwerki były niezłe. Rozbroiliśmy ten cały arsenał. Kary żadnej nie było, bo byliśmy szybsi i nas nie złapano. Jak podkreślał, niemalże z dumą, po tym wybuchu mia- sto do dzisiaj jest ciche. ARTYSTA LEKKO PRZYMUSZANY Najczęściej obsadzany w rolach komediowych, ale zawsze chciał zagrać coś poważnego. – Kiedyś nawet próbowałem w filmie „Kochankowie mojej mamy” z Krystyną Jandą. Scenograf, Marek Grabowski, zawsze mówił, że jak wcho- dzę na scenę, to jest tragedia i warto pójść, bo można się pośmiać. Jak na tym ma polegać tragedia, to ja dziękuję. Na scenę ciągnęło go już w dzieciństwie, choć jak sam mówił, raczej był przymuszany, żeby mówić wierszyki przy różnych okazjach. – W szkole byłem niemal zawodo- wym konferansjerem na wszystkich akademiach, wystę- powałem w różnych teatrzykach i tak się zaczęło. NAJWIERNIEJSI PRZYJACIELE Odskocznią, a nawet sposobem na zarabianie pieniędzy, były zwierzęta. Poznaniacy pamiętają jeszcze, jak chodzili na Garbary do sklepu zoologicznego pana Smolenia. – To był mój najprzyjemniejszy okres w życiu. Pomagałem żo- nie sprzątać sklep. Dostarczałem w nocy towar i miałem bardzo blisko do pracy. Zwierzaki to jest taki fajny kabaret życiowy. W akwarium ryba na przykład nigdy nie prze- płynie tak samo. Można to oglądać, jak program w telewi- zji. Zawsze w domu towarzyszyły mi akwaria, zawsze był jakiś pies, kot, świnka wietnamska o wdzięcznym imieniu Maria, bażanty, kaczki, no i konie… ZOSTAŁY WSPOMNIENIA To było wiele przegadanych godzin. Czasem do śmiechu, czasem do płaczu i zastanowienia. Tym chętniej teraz sięgnęłam po lekturę książki Katarzyny Olkowicz. Wiele nieznanych faktów, historii, informacji. Bohdan Smo- leń, jakiego znałam i o jakim nie miałam pojęcia. We- sołek z twarzą mędrca. Zadumany, bo jak sam twierdził, w domu nie pracuje i kawałów opowiadać nie musi. Cie- kawe, jak Wy go pamiętacie. Potraficie opowiedzieć dow- cipy, którymi rozśmieszał tłumy? Amoże kojarzy Wam się z Panią Pelagią? Najważniejsze, że nadal o nim pamiętamy i wspominamy. z Scenograf, Marek Grabowski, zawsze mówił, że jak wchodzę na scenę, to jest tragedia i warto pójść, bo można się pośmiać POZIOM WYŻEJ
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz