SUKCES PO POZNAŃSKU 6/2024

| CZERWIEC 2024 30 | WARTE POZNANIA jest atmosfera. Obsługi gościa można nauczyć, kultury i empatii – nie. W tej pracy trzeba ludzi lubić, a ludzie muszą lubić nas. To nasz klucz do sukcesu. Pamiętacie swoje początki? RP: Czasami chcielibyśmy zapomnieć (śmiech). Żartuję. To był rok 2019. Początek był pełen emocji, otwieraliśmy Rusałkę na dwa tygodnie przed majówką. Mieliśmy tylu gości, że nie nadążaliśmy ich obsługiwać. To był istny armagedon. W pierwszym roku popełniliśmy wszystkie możliwe błędy, ale w sumie mieliśmy dużo szczęścia… KP: Pamiętam, kiedy pilnie potrzebowaliśmy ludzi do pracy i na rozmowę przyszła dziewczyna. Była sobota. Zapytałem ją, czy mogłaby zacząć od zaraz. Chwilę się zastanowiła, związała włosy i zaczęła obsługiwać gości. Dzisiaj jest naszą menadżerką. Mamy naprawdę wspaniały zespół ludzi w Rusałce. Bardzo chciałbym, żeby został z nami jak najdłużej. RP: Szanujemy naszą ekipę i czujemy, że oni szanują nas. Dzisiaj nie ma nic ważniejszego. I ludzie Wam zaufali, bo w weekendy drzwi się nie zamykają. RP: Szczęśliwie mamy dużo gości nie tylko w weekendy, ale przez cały tydzień i – co nie dla wszystkich jest oczywiste – przez cały rok. Czy goście ufali nam od początku? Tego nie wiemy, ale od początku widać było, że czekali na dobrą restaurację nad Rusałką. Teraz już rzeczywiście czujemy to zaufanie, bardzo wiele osób do nas wraca. Ktoś, kto był u nas na obiedzie, później organizuje przyjęcie rodzinne. Ktoś zatrzymał się, żeby coś zjeść podczas przejażdżki rowerowej, a potem wraca z imprezą integracyjną dla swojej firmy na 400 osób… Zresztą, potencjał Rusałki jest tak ogromny, że w ogóle nas to nie dziwi, że tych imprez firmowych jest dużo i coraz więcej. KP: Teraz już wiemy, jak to robić, ale nie zawsze było różowo. Wydarzeniem, które budziło chyba najwięcej emocji, była pierwsza komunia, którą organizowaliśmy po miesiącu istnienia naszej Rusałki. Zastanawialiśmy się, czy damy radę zorganizować tę imprezę, czy goście będą zadowoleni, czy ta dziewczynka będzie zadowolona. Nie chcieliśmy zepsuć ludziom tego dnia, wyłącznie sprzedając przyjęcie, chcieliśmy stworzyć odpowiednią oprawę dla tej uroczystości, by goście czuli się zaopiekowani tak, jak mogli tego oczekiwać. Ludzie powierzają nam ważne momenty swojego życia. RP: Bo istotą restauracji tak naprawdę nie jest samo jedzenie, ale doświadczenie, wspólne przeżywanie chwili. Jeśli goście obchodzą ważną dla nich uroczystość, to będą szczęśliwi, jeśli wszystko się uda, jeśli będą mogli myśleć o swoich bliskich, a nie o tym, że coś poszło nie tak. Jaka dzisiaj jest restauracja Rusałka? RP: Smaczna, ciepła, otwarta, zaskakująca, piękna. Wiele osób wciąż jest pozytywnie zaskoczonych tym, że jest nad Rusałką takie miejsce. KP: Chcemy zaskakiwać: smakiem, atmosferą, oryginalnością. Dla mnie Rusałka to wielka duma. Kiedy widzę, jak dużo gości nas odwiedza, jak potem wracają, to wielka radość. Cieszy mnie obserwowanie zespołu, który wkłada w tę pracę całe swoje serce. To jest niesamowite. Z drugiej strony to chyba najładniejsze miejsce w Poznaniu. Uwielbiam tutaj być, pracować, jeść. Codziennie łapię tutaj pozytywną energię. Zresztą Ty chyba też. Tak, to prawda. RP: Mam jeszcze taką refleksję, że Rusałka ma bardzo bolesną historię i chyba jeszcze ciągle trochę złą sławę przez to, że przez lata nikt się tak naprawdę tym miejscem nie opiekował. Tym bardziej zależało nam, żeby stworzyć tu dobre i bezpieczne miejsce. Mój mąż lubi powtarzać, że tu jest inny świat, a nasz najmłodszy syn Józiu powiedział kiedyś, że nad Rusałką wakacje są przez cały rok. Mnie na początku wydawało się to mało istotne. Po tym, jak przez wiele lat pomagałam ludziom niepełnosprawnym, to, co robię nad Rusałką, wydawało mi się błahe, banalne, bez znaczenia. Brakowało mi misji, poczucia sensu. Teraz widzę, jak to miejsce jest bardzo potrzebne. Jak potrzebny jest dobry odpoczynek, kontakt z naturą. I to, że u nas goście się relaksują, nabierają energii, doświadczają przyjemności to jest po prostu wspaniałe. I jest też ważne. KP: Zapraszamy gości na nasze autorskie menu przygotowywane przez szefa kuchni i jego zespół. Zmieniamy się wraz z porami roku i korzystamy z tego, co nas otacza – sezonowych produktów, lokalnych dostawców, a czasem nawet tego, co znaleźć możemy w lesie za oknem. A ostatnio wprowadziliśmy też weekendowe śniadania. Organizujecie też kolacje degustacyjne. KP: Tak, to pomysł naszego szefa kuchni, Arka. Arkadiusz Kulczyński, szef kuchni: Kolacje degusta-

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz