SUKCES PO POZNAŃSKU 6/2024

| CZERWIEC 2024 72 | POZIOM WYŻEJ terapii domowej. Było to 12 lat temu. Później zaczęliśmy rozwijać kolejne usługi, takie jak poradnie psychologiczne czy gabinety lekarzy rodzinnych. Ale początki były trudne? Oczywiście! Z jednej strony poszukiwałem ludzi, zaglądałem na AWF i w inne miejsca, gdzie mogli być odpowiedni specjaliści. Z drugiej strony wyremontowałem 180 metrów kwadratowych na osiedlu Lecha w Poznaniu pod rehabilitację dzieci. Nie udało mi się zdobyć pierwszego kontraktu z NFZ, więc na początku miejsce to działało tylko komercyjnie. Początki bywają trudne, ale ja się nie poddaję, mam sportowe zacięcie także w biznesie. Bywały takie momenty, w których musiałem pożyczać pieniądze od rodziców, żeby dalej działać i rozwijać WCF. Wiedziałem, że jeśli przetrwam trudny czas, zrealizuję mój plan. Zrealizował Pan swój plan? Tak. Zaczynałem od fizjoterapii domowej, później była rehabilitacja stacjonarna na Ratajach, a następnie otwieraliśmy kolejne dzienne oddziały rehabilitacyjne. Dziś działają one w Śremie, w Golinie koło Konina i w Poznaniu. Mamy kompleksową fizjoterapię ambulatoryjną na NFZ przy ulicy Łomżyńskiej, w Poznaniu a od niedawna w Rokietnicy. Dziś współpracujemy z AWF, z Wyższą Szkołą Edukacji i Terapii i z Uniwersytetem Medycznym. Studenci, którzy są na piątym roku, przychodzą do nas na praktyki. Czyli sami dbamy o rozwój specjalistów, terapeutów, którzy potem z nami działają dla innych. A skąd pomysł na przedszkola? Nie potrafię zatrzymać się w połowie drogi. Kiedy zacząłem interesować się rehabilitacją dzieci, zdałem sobie sprawę z tego, że dla wielu z nich godzina dziennie zajęć czy rehabilitacji to za mało. Później te dzieci trafiają do zwykłych przedszkoli i z mojego punktu widzenia jest to stracony czas, bo dzieci wpadają w system, w którym nikt nie pomaga im lepiej, bardziej komfortowo żyć. A dzieci z problemami jest dziś mnóstwo – są zaburzenia sensoryczne, spektrum autyzmu i wiele, wiele innych. Jak coś robię, to na 300 procent. Stąd pomysł na stworzenie wyjątkowych przedszkoli „Równy start”. Ale przecież dzieci dorastają. Długo zastanawiałem się nad tym, co z nimi będzie, kiedy wyjdą już z naszych placówek. Dlatego otworzyliśmy pierwsze szkoły. I będą kolejne. Co powiedziałby Pan sobie sprzed siedemnastu lat? Kiedy pierwszy raz zakiełkował w Pana głowie pomysł na firmę? Dodałbym sobie otuchy i powiedział temu młodemu, żeby nie martwił się chwilowymi problemami, bo to, co robi, ma sens. Powiedziałbym sobie, że jestem z siebie dumny, bo nie zwracałem uwagi na ludzi, którzy nie zawsze byli mi przychylni. Że nie porzuciłem swojego planu. Byłem wtedy fizjoterapeutą na trzecim roku studiów. Uczyłem się wykonywania zabiegów leczniczych, masaży na dziadku Janie, u niego w domu. Dostawałem za to zresztą kieszonkowe (śmiech). Dziś jestem szczęśliwy, spełniony i nadal mam mnóstwo pomysłów. Dziś Grupa WCF to już potężna firma. Od samego początku najistotniejsi są dla mnie ludzie, z którymi pracuję. Startując ze swoją firmą, wiedziałem, że nigdy nie będę traktował współpracowników tak, jak sam byłem w różnych firmach traktowany. Od samego początku robiłem wszystko, żeby ludzie czuli się w pracy dobrze, żeby mieli możliwość rozwoju i czuli się bezpiecznie. Ważne dla mnie jest też to, żeby czuli się docenieni i zauważeni. Praca w różnych miejscach pokazała mi, że jeśli maksymalnie wykorzystujemy chęci i potencjał ludzi, którzy chcą i potrafią pomagać innym, oni się realizują, a przede wszystkim potrzebującym pomocy jest lepiej. Dlatego postanowiłem otworzyć firmę, w której wykorzystuję wiedzę zawodową i wieloletnią praktykę. Nie lubię narzekać, lubię działać. Jak połączyć kreatywność z opieką zdrowotną? Chociażby w ten sposób, żeby utrzymać najwyższy poziom usług. Trzeba pracować tak, żeby opieka komercyjna oraz ta na NFZ, która u nas stanowi 80 procent działalności, były dokładnie na takim samym poziomie. Pilnuję tego od samego początku WCF i dbamy o to jako zespół. Sytuacja, w której pacjent trafiający do nas z Funduszu Zdrowia poczułby się gorzej obsłużony i zaopiekowany niż ten, który płaci, jest niedopuszczalna. Każdy z naszych fizjoterapeutów obsługuje dziennie siedmiu pacjentów, bez podziału na tych z NFZ i tych komercyjnych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że trafiają do nas Z rehabilitacji prowadzonej w naszych gabinetach korzysta każdego miesiąca ponad tysiąc pacjentów. Są to zarówno zajęcia komercyjne, jak i te finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Od rehabilitacji i fizjoterapii zaczęła się historia naszej grupy – WCF

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz