| czerwiec 2025 30 | warte poznania Krystyna Adamczak – księgarka od 34 lat i opowiadaczka bajek, prowadzi księgarnię „Z Bajki”, gdzie zaraża pasją do literatury kolejne pokolenia czytelników. na to czasu – wtedy pracowało się w polu. Ale zimą książki były naszym oknem na świat. A pierwsza książka, która szczególnie zapadła Pani w pamięć? Bez wątpienia „W pustyni i w puszczy”. Staś Tarkowski był moim bohaterem – imponował mi. Czułam, że jestem nim! Kiedy dziś patrzę wstecz, widzę, jak wiele decyzji podejmowałam „w jego butach” – nie czekałam, aż ktoś się mną zaopiekuje. Sama podejmowałam odważne decyzje, wyzwania – działałam! Pippi Langstrumpf była moją kolejną idolką – optymistyczna, niepokorna, zabawna, łamiąca konwenanse, zadająca odważnie pytania. „Opowieści z Narnii” przeczytałam dopiero wtedy, gdy mój syn miał sześć lat. I to właśnie ta książka pomogła mi zrozumieć, czym naprawdę są baśnie – jak dają dziecku siłę, odwagę, poczucie mocy. To baśń przemienia dziecko w bohatera. Pamiętam wakacje z tą książką. Dwa potężne tomy w przekładzie Andrzeja Polkowskiego – książka magiczna. W hołdzie dla niej zbudowałam w księgarni narnijskie drzwi. Dosłownie i w przenośni. Wszak baśnie mają kapitalne znaczenie dla rozwoju dziecka. To one wyposażają dziecko w siłę, w mądrość, w moc. Budują kompas moralny na całe życie. C.S. Lewis o tym wiedział i pięknie to zobrazował. Gdy Zuzanna, Łucja, Piotr i Edmund przeszli przez drzwi starej szafy, przeżyli metamorfozę. Wszystko to, co ich tam spotkało, obudziło w nich uśpione cechy, których istnienia nawet nie podejrzewali. I takie właśnie ma znaczenie baśń czytana w dzieciństwie – przemienia dziecko w bohatera. Wchodzi ono do Narnii w swoich dziecięcych trzewiczkach, a wychodzi w butach rycerza, władcy, potężnego, mądrego szlachetnego człowieka. C.S. Lewis dokonał niezwykłej rzeczy. To jest dla mnie ciągle ważna książka, tak jak była dla Andrzeja Polkowskiego, tłumacza tytułu, który czytał ją wielokroć. Teraz i ja czytam ją wnukom. Wszystkie te postacie – Staś, Pippi, bohaterowie Narnii – są bardzo przedsiębiorczy. Czy ta energia przełożyła się na Pani późniejsze decyzje, również zawodowe? Absolutnie tak. Właścicielka kameralnej księgarni to: artystka, menadżerka, księgowa, czytelniczka i edukatorka w jednej osobie. Wieczorem płacę faktury, a rano przemieniam się w postać literacką i bawię się z dziećmi. To, co robię, ma sens. Daje mi ogromną satysfakcję. Przed chwilą zakończyły się warsztaty dla najmłodszych. Jak wygląda praca z dziećmi w księgarni? Robię to od 34 lat. Kolejne pokolenia przychodzą do mnie na zajęcia. Kluczowe jest to, by czytanie kojarzyło się z radością, zabawą, przyjemnością. Zanim dziecko samodzielnie rozszyfruje kod literowy, musi wiedzieć, że książka to coś wspaniałego, że warto na nią czekać. Dlatego na warsztatach mamy dużo ruchu, muzyki, zabaw paluszkowych, tańca. W każdą sobotę o 11:00 zapraszam rodziny na otwarte spotkania. Często w zabawie uczestniczą całe rodziny – mama, tata, babcia, starsze rodzeństwo. Dziecko widzi, że książka to wspólna przygoda. Wybieram teksty piękne, mądre, napisane dobrą polszczyzną i bliskie współczesności. Mamy też dużo warsztatów zorganizowanych w dni powszednie dla grup przedszkolnych albo wczesnoszkolnych, czasem starszych dzieci. Dużo spotkań z pisarzami. Dobrze przygotowane i przeprowadzone spotkanie jest lokomotywą dla książki. Autor może pociągnąć za sobą rzesze czytelników. Właśnie przygotowuję cykl spotkań z Martinem Widmarkiem – autorem cyklu detektywistycznego o Lassem i Mai. Mogę już zapowiedzieć, że 9 września odbędzie się otwarte spotkanie w Domu Kultury „Słońce”, a 11 września dwa spotkania od rana w „Bajce” na Wichrowym Wzgórzu. Zapowiadam też wakacyjne warsztaty literackie z Pippi, Panem Kleksem i w Hogwarcie. Każdy tydzień za przewodem innego bohatera w scenerii Domu z Bajki na ul. Widłakowej. Mamy tam przestrzeń domu, ogrodu i lasu, aby robić naprawdę ważne rzeczy. Więcej informacji na Facebooku księgarni. Planujemy jeszcze we wrześniu spotkania z Ewą Woydyłło, Anną Dymną, Wojciechem Bonowiczem. Gdyby miała Pani opowiedzieć historię życia księgarza – co byłoby najważniejsze? To życie pełne sensu. Książka jest jak lustro – oświetla nas, konfrontuje z nami samymi. Gdy spotykamy się z bohaterem literackim, spotykamy się z własnym „ja”. Książka pozwala nam się zatrzymać, przeczytać coś drugi raz, wrócić do tego po latach. A nade wszystko – te spotkania odbywają się w ciszy. Karmiącej ciszy. z
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz