| czerwiec 2025 sport | 73 Jak się powinno prawidłowo mówić – piłka nożna stołowa? Agnieszka Rutowska-Kasprzyk: My, profesjonaliści, nazywamy ten sport futbolem stołowym. Natomiast jeśli idziemy np. do pubu ze znajomymi i traktujemy to rekreacyjnie, to potocznie mówimy piłkarzyki. Zawodników na boisku jest tyle samo, co na normalnej murawie? Tak, tu się nic nie różni. Dziesięciu zawodników w polu i bramkarz. Czy są faule? Wbrew pozorom jest mnóstwo fauli. W trakcie grania nie można rozmawiać, nie można wymieniać uwag z partnerem z drużyny. Jest to uznane za rozpraszanie przeciwnika. Drużyna może zyskać piłkę, jeśli przeciwnicy notorycznie przeszkadzają. Inny faul pojawia się w momencie, kiedy zawodnik podaje sobie piłkę z linii na linię albo zawodnik podaje swojemu partnerowi piłkę, a przeciwnik bardzo mocno uderzy w bandę i to tak, że stół się zatrzęsie, w konsekwencji czego drużyna traci kontakt z piłką. Warto także wspomnieć, że nie wolno przekroczyć czasu. Są ograniczenia czasowe na danej linii. Najczęstszym faulem dla młodych stażem zawodników jest również wykonywanie grillem (nazwa drążka) kołowrotków, a więc obrotów przekraczających 360 stopni. Przewinień może być dużo. Czasami emocje biorą górę, najważniejsze jednak, by do końca zachowywać się przy stole fair play. Mamy faule, 11 piłkarzy, piłkę, dwie bramki, dwóch bramkarzy. Co jeszcze mamy podobnego z boiska piłkarskiego? Chyba jeszcze to, że trzeba strzelić więcej bramek niż przeciwnik... W zależności od rozgrywek gra się do dwóch bądź trzech wygranych setów. I jeśli jest równowaga, to gramy ostatni decydujący set i wtedy gra się na przewagi dwóch punktów, maksymalnie do wyniku 8–7 i to jest golden goal. Patrząc okiem laika, można powiedzieć, wystarczy podejść do stołu i pokręcić tymi uchwytami, że żadnej kondycji nie potrzeba. Ale jak zdążyłem się zorientować, to bardzo wyczerpujący sport. Zgadza się. Duże imprezy futbolu stołowego, jak na przykład mistrzostwa kraju czy regionalne, rozgrywane są przez kilka dni od rana do późnych godzin wieczornych. Może się zdarzyć, że zagram o 10 rano pierwszy mecz, a kolejny o 13. Jeśli będę wygrywać i dotrę do półfinałów lub finału, to ostatnie, najważniejsze pojedynki mogę zagrać nawet około 23. W związku z tym okazuje się, że tak naprawdę nasza wytrzymałość fizyczna ma olbrzymie znaczenie. A przy wyczerpaniu fizycznym dochodzi również wyczerpanie psychiczne. Jeśli ktoś ma słaby mental, to w kluczowym momencie może sobie nie poradzić z doskonale przygotowanym przeciwnikiem. Wszystko to rzeczywiście jest ze sobą powiązane i jest niezwykle istotne. Znam kilku zawodników w Polsce, którzy mieli fenomenalne umiejętności, ale spalali się psychicznie. Spokojem, opanowaniem można było wówczas pokonać znakomitego zawodnika, który nie umiał opanować swoich emocji. Jak to się zaczęło? Czy gdzieś od jakiegoś stołu na wakacjach, feriach? Właściwie tak. Z tym profesjonalnym futbolem zaczęłam wiązać przyszłość dopiero na studiach. Ale wszystko zaczęło się już w domu rodzinnym. Mam dwóch braci. Posiadaliśmy stół do piłkarzyków, który się kładło na blat stołu, przy którym jedliśmy posiłki. Rozgrywaliśmy rodzinne turnieje każdy z każdym, które wzbudzały w nas wiele emocji – bardzo lubiliśmy takie rodzinne popołudnia. Grałam więc od dziecka. Na wszystkich wakacjach, jak był gdzieś stół, byłam przy nim pierwsza. Na studiach, kiedy byłam pewna swoich umiejętności i sądząc, że mój dobry refleks i kilka zagrań, które opanowałam, pozwolą mi zwyciężać, skorzystałam z zaproszenia kolegi, który zaprowadził mnie na mój pierwszy oficjalny turniej w Poznaniu. Przegrałam wszystkie mecze, były nawet wyniki 0:6 (wtedy grało się jeszcze do 6 punktów w secie). Zostałam sprowadzona na ziemię. Ale nie zniechęciło to Pani... Troszkę tak – uznałam, że jednak wydawało mi się, że posiadam jakieś umiejętności. Na szczęście zatrzymał mnie wtedy Bartosz, jeden z kolegów, którzy zapoczątkowali ligę piłki stołowej w Poznaniu. Uznał, że mam refleks i spore predyspozycje, a reszta to kwestia treningów. Zachęcił, bym pojawiła się na następnym turnieju i tak zaczęłam trenować i uczyć się od czołówki poznańskich zawodników. Byli to zawodnicy, którzy już jeździli na turnieje ogólnopolskie, podpatrując nowe strzały od tych, którzy już mieli okazję pojechać na jakiś turniej zagraniczny. Wtedy też poznałam Agatę oraz innych przyjaciół, z którymi do dzisiaj utrzymujemy wzajemne relacje. Intensywne treningi sprawiły, że szybko sama stałam się czołowym zawodnikiem Poznania.
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz