SUKCES PO POZNANSKU - LIPIEC/SIERPIEŃ 2020

104 | Z KULTURĄ sukces PO POZNAŃSKU | LIPIEC/SIERPIEŃ 2020 gdzie trafiłam z polecenia. Byłam w domu gościem. Dziś możecie usłyszeć mnie często w duecie z naszym poznańskim raperem – Liberem. Grałaś na weselach? Owszem i powiem szczerze, że patrząc na tamte czasy, dziś jeszcze bardziej doceniam miejsce, w którym jestem i to, co osiągnęłam. To była bardzo ciężka praca, ale i niezwykle rozwijająca. Skok na głęboką wodę. Zdarzało się, że o 6 rano kończyłam event dla kilkudziesięciu osób, podczas którego sama byłam sobie sterem, żeglarzem i okrętem, a dwie godziny później miałam pociąg do Opola na festiwal, gdzie przed występem w TV pracował nade mną potężny sztab ludzi. Przeszłam chyba przez każdy etap w moim zawodzie i bardzo sobie tę drogę cenię. Podobną przechodzili np. moi znajomi chcący przejąć biznes gastronomiczny od swoich rodziców – zaczynali na zmywaku, dziś są właścicielami restauracji. Ja też dziś zarządzam swoim zawodem samodzielnie i decyduję, jakich współpracy się podejmę. Potrafię wy- brać ludzi, z którymi wystąpię podczas danego koncertu, ustalić terminy prób, wybrać repertuar, zaprojektować plakat, prowadzić rozmowy z organizatorami, techniką, promować koncert w mediach, prowadzić swoje profile fanpage na Facebooku i Instagramie, znaleźć odpo- wiednią stylizację. A kiedy nie mam możliwości zaan- gażowania sztabu beauty – uczeszę się sama i pomaluję. Gdyby nie każdy szczebel machiny, który przeszłam, nie posiadałabym takich umiejętności. Czy śpiewając w chórkach myślałaś czasem, żeby stanąć na środku sceny i być prawdziwą solistką? Przyznam szczerze, że nie. Stojąc na scenie spełniam swoje marzenia. Dla mnie do dziś nieważne jest, czy śpiewam na bankiecie czy festiwalu, który ma milio- nową widownię. Najważniejsze jest po prostu to, że śpiewam i mogę z tego żyć. Żaden wyścig i porównania nie mieszczą się w ramach mojego charakteru. A pu- bliczność zasiadająca na widowni w studiu telewizji, to przecież tacy sami ludzie, którzy za miesiąc czy rok angażują mnie na koncert w swojej firmie. Zdarzało się tak wielokrotnie. Masz swoje ulubione gatunki muzyczne? Kiedyś myślałam, że rock (śmiech). Lubię pop i muzykę klubową, te klimaty są mi bardzo bliskie. Lubię DJ’ów z którymi pracuję. Elektronikę też czuję i trochę jej prze- mycę w najnowszym singlu w wydaniu vintage. Czy dziś ciężko zaistnieć w świecie show biznesu? I tak, i nie. Ciężko zaistnieć, ponieważ mamy wiele osób doskonale śpiewających, wspaniałych artystów. Konkurencja jest spora. Z drugiej strony mamy też programy muzyczne, media społecznościowe, YouTube. Można zatem ominąć wytwórnie muzyczne i zupełnie za darmo, bez ciążących kontraktów, pokazać, co komu w duszy gra. Z pewnością w jednej i drugiej sytuacji trzeba mieć coś, co wyróżni danego człowieka z tłumu. Czasami jest to głos, a czasami osobowość. I nie można żadnej z tych cech umniejszać i tego oceniać. Jednemu leży głos, dru- giemu to, jak artysta wygląda. Za co lubi Cię publiczność? Hmmm. Wiesz co, często spotykam się z ludźmi, którzy po koncertach pytają, czy mogą się przytulić. I to jest nie- zwykle wzruszające. I takie szczere. I ja bym wtedy mogła po pół godziny tulić każdego (śmiech). Bo Ty jesteś szczera. Wiesz, że o takich ludzi już coraz trudniej? Ja mam chyba starą duszę, wiesz? Poza tym bardzo ukształtowały mnie doświadczenia. Tak, to jest to. Dlaczego nie bierzesz udziału w programach tele- wizyjnych? Brałam udział w Idolu i dość mocno speszyło mnie to, co tam się działo. Pochodzę z małego miasteczka, udział w programie był dla mnie wówczas wielkim wydarze- niem. Może mnie trochę przerósł? Chyba nie byłam gotowa na taka produkcję. Potem trafiłam do Bitwy na głosy, gdzie już byłam świadoma tego, jak pracuje się z kamerami, światłem, stylistkami, fryzjerami, makijaży- stami. Chyba zabrakło mi odwagi, żeby dalej startować gdzieś indywidualnie. Wiesz, taki program to ocena. Masz maksymalnie trzy minuty na zaprezentowanie sie- bie. Czy zdążysz pokazać swoją duszę i emocje? Czy stres nie sparaliżuje cię na tyle, że zaśpiewasz, ale nie pokażesz tego, co masz w środku? No właśnie. Mnie zjadał stres i pewnie dlatego nie zdecydowałam się na udział w programie solo. Prezentowałam wówczas 40–50% swoich możliwości. Czułam niedosyt. Głos to żywy instrument, chwila zawahania i po tobie. To duże obciążenie psychiczne. Zdecydowanie bardziej wolę występy przed publicznością niż przed jury. A jak jest dzisiaj? Dzisiaj chyba nie myślę już o żadnych programach. Współpracuję z wieloma muzykami, tworzę projekty, które dają mi satysfakcję i piękne życie. Niczego więcej nie potrzebuję. Ja żyję życiem, które sobie wymarzyłam. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz