SUKCES PO POZNANSKU - LIPIEC/SIERPIEŃ 2020

sukces PO POZNAŃSKU | LIPIEC/SIERPIEŃ 2020 96 | W PODRÓŻY kręconym z hollywoodzkim gwiazdorem w Nowym Jorku, a prawdziwym, małomiasteczkowym westernem. Poznawa- liśmy więc Stany z zupełnie innej perspektywy. Pierwszego Walmarta widzieliśmy dopiero po przejechaniu połowy kraju, a one są tam przecież na każdym kroku. Jechaliście przez dwa miesiące w otoczeniu niezwykłej przyrody i… niedźwiedzi. KJ: Już w pierwszej dobie jazdy mieliśmy bliskie spotkanie z grizzly. Na szczęście nic nam się nie stało. Wolimy jednak w podróży poznawać ludzi. (śmiech) Zawsze mają niesa- mowitą historię życia, którą się dzielą. Z trasy GDMBR pamiętamy np. weterana ze Stanów czy emerytowanego ra- townika z Miami Beach. Z niektórymi osobami poznanymi w podróży mamy później kontakt, z reguły internetowy, a z niektórymi się zaprzyjaźniliśmy. J: Najlepszym sposobem na poznanie danego kraju jest posłuchanie tego, co mówią o nim jego miejscowi, a także obserwowanie tego, jak żyją. Ładne krajobrazy są fajne, jednak do pełnego doświadczenia zawsze musi być ten drugi człowiek. Bez tego ciężko wyobrazić sobie podróż. Czy Polska jest rozpoznawanym krajem w świecie? JR: Tak, zdecydowanie. Gdy pytamy ludzi o znanych Pola- ków, zwykle standardowo każdy odpowiada: Jan Paweł II, Lech Wałęsa, Robert Lewandowski. W Iranie natomiast usły- szeliśmy o Kieślowskim i Szymborskiej. Zaniemówiliśmy! Którą podróż wspominacie najczęściej? KJ: Ja bardziej wspominam miejsca niż konkretne momenty podróży. Takim miejscem dla mnie jest Słowenia, która cały czas zaskakuje, mimo że jeździmy tam co roku. Tam pozna- łam się z Kubą i jeszcze sporo chcemy tam razem zobaczyć i doświadczyć. Jest też Rosja, która jest mocnym przeżyciem, za każdym razem innym. KJ: Na pewno ważnym dla mnie był również miesięczny wy- jazd rowerowy na Kubę. Bardzo mocno na mnie wpłynął. Przez większość czasu jechaliśmy przez środek wyspy. To zetknięcie z ogromnym kontrastem tego, co jest w folde- rach turystycznych, z tym, co przeżyliśmy jadąc przez te tereny wiejskie, totalnie zmienił moją optykę i pokazał, jak prezentowane są destynacje przez biznes turystyczny, a jak skrajnie inna potrafi być rzeczywistość. Już wtedy uważałam, że podróże powinny być świa- dome i w pewien sposób, chociaż trochę, zmieniać świat. Zawsze mamy wybór, pojechać do dużego hotelu sieciowego w ofercie all inclusive lub zamieszkać u osoby prywatnej, w pokoju wynajmowanym dla turystów. Pie- niądze, które mamy do rozdysponowania, rozdzielą się zupełnie inaczej w obu wypadkach, a będziemy cały czas w tym samym kraju. JR: Każda podróż ma coś wyjątkowego, z każdej coś za- pada szczególnie w pamięć. Mogę powiedzieć, że również Słowenia jest wyjątkowym dla mnie krajem, a jezioro Bajkał to miejsce, do którego wracam bardzo często. Nie ma raczej takich miejsc, do których nie chciałbym wrócić. Czy któraś podróż była nieudana? KJ: Bardziej mowa o niespełnionym marzeniu. W 2016 roku Kuba wraz ze swoim przyjacielem Krzyśkiem Mularskim, podjęli się wejścia na drugi najwyższy niezdobyty szczyt na świecie Labuche Kang III (7250 m. n.p.m.). JR: Na wysokości 6900 m podjęliśmy trudną decyzję o wycofaniu się z ataku szczytowego. Niewchodzenie na górę jest nieodłącznym elementem doświadczenia gór- skiego. Osiągnęliśmy rekord wysokości, aczkolwiek plan „zdobycia niezdobytego” powraca co roku. Teraz jednak wszystko rozbija się o fundusze. Macie sponsorów podróży? JR: Gdyby ktoś chciał wspomóc polski himalaizm, to jesteśmy bardziej niż otwarci.

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz