SUKCES PO POZNAŃSKU 7-8/2022

52 | | LIPIEC/SIERPIEŃ 2022 potrzeba niesienia pomocy. Napaść na Ukrainę miała miejsce w czwartek. W piątek rano jadąc do pracy już wiedziałem, że to się tak szybko nie skończy i trzeba jechać ewakuować ludzi. Media dostarczały informacji o uciekających Ukraińcach i wojskach rosyjskich prze- mieszczających się w głąb kraju. To było jasne, że trzeba ruszyć z pomocą. Jeszcze będąc w pracy skontaktowa- łem się z żoną i zapytałem, czy przygarnęlibyśmy jakiś ludzi. Zgodziła się bez wahania. Chwilę później napisa- łem do swoich chłopaków ze Stowarzyszenia, że ruszam na granicę po ludzi. Jeden z kolegów zaproponował, żeby nie robić pustych przebiegów i od razu jechać z towa- rem, który tam na granicy będzie potrzebny. Zorganizo- wał zbiórkę na Facebooku i od godziny 17.00 do 22.00 uzbieraliśmy dwa pełne samochody. Jeszcze w piątek wyruszyliśmy do Medyki. Nie powiem, że było łatwo. W pierwszych dniach napaści nie działała żadna zor- ganizowana instytucjonalna pomoc, nie było żadnych procedur czy szkoleń. Każdy łapał się czego mógł i po- magał jak mógł. Osoby będące tam na miejscu, przej- mujące ludzi i odbierające towary, sceptycznie podeszły do nas i przywiezionego przez nas towaru. W sumie to im się nawet nie dziwię. Rosły facet z dredami i Gi- mela (uśmiech). Ale w momencie kiedy pokazaliśmy, co mamy na pace, jak zostały zapakowane, posegregowane i opisane produkty, byli pod wielkim wrażeniem, że tak profesjonalnie można podejść do pomocy potrzebują- cym i wzięli wszystko, co przywieźliśmy. Kiedy zadzwoniłam do Ciebie pierwszy raz, by za - prosić Cię na rozmowę, odpowiedziałeś, że chętnie, ale dopiero po Twoim powrocie z Ukrainy. Wspo - mniałeś wtedy mimochodem, że jesteś ciekawy, czego ten wyjazd Cię nauczy o sobie. Mówiąc to, co miałeś na myśli? Z każdym wyjazdem dowiaduję się czegoś nowego o so- bie. Kiedy jechałem pierwszy raz, wojna była dla mnie wielką niewiadomą. Nigdy nie byłem w wojsku, nigdy wojna nie była tak blisko mnie i pod tym względem było to dla mnie abstrakcyjne pojęcie. Nie wiedziałem, czy nie spanikuję i nie zacznę się bać. Wiedziałem, że muszę coś zrobić i muszę pomóc, i to poczucie mnie determinowało, ale jednocześnie miałem świadomość, że może przyjść strach. Czego się obawiałeś? Czy będę się bał wojny. Obawiałem się reakcji ludzi, kontaktu z żołnierzami, z celnikami, ze strażą gra- niczną, czy przypadkiem nie poddam się i nie wycofam się po przekroczeniu granicy. Gimela to samochód, który został zakupiony i przerobiony na potrzeby Stowarzyszenia Poznańskie Zaprzęgi. Docelowo miał służyć do przewożenia motocykli i przy okazji być wykorzystywany podczas wakacji rodzinnych

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz