SUKCES PO POZNAŃSKU 7-8/2022

| 57 | LIPIEC/SIERPIEŃ 2022 Każda opowieść to historia jednego zdjęcia opowiedziana w kilkuzdaniowym komentarzu – takie wpisy mogłyby pojawiać się w Internecie Jakiego pawilonu najbardziej Panu żal? Miłośnicy architektury żałują, że w XXI wieku roze- brano Halę 14, która była niezwykłą, w całości prze- szkloną konstrukcją, a jej dach zawieszony był na linach. Z nostalgią wspominamy „wieżowiec” z jedenastoma kondygnacjami i restauracją pod charakterystycznym zadaszeniem na szczycie. Dla mnie najbardziej zaskaku- jącym odkryciem był chyba pawilon górnictwa, w któ- rym zrekonstruowano wnętrze kopalni z maszynami pracującymi na przodku, taśmą, wagonikami i ścianami wyrobiska z prawdziwego węgla. Najbardziej chyba jed- nak żałuję, że nie ma już parku targowego z wielkimi drzewami i strefą kiermaszową, gdzie można było kupić artykuły niedostępne nigdzie indziej. Targi były odrębnym miastem czy raczej inte - gralną częścią Poznania? Zgadzam się z opinią Pana Tomasza Kobierskiego, pre- zesa Grupy MTP, który we wstępie do książki napisał, że Targi o zawsze było miasto w mieście, osobny mikro- świat, na co dzień zamknięty i uśpiony, otwierający się i ożywający podczas imprez targowych, by pełnić rolę funkcjonalną i reprezentacyjną. W okresie międzywo- jennym Targi były miejscem, gdzie firmy pokazywały to, co miały najlepszego. Po wojnie stały się oknem, przez które mogliśmy zobaczyć zachodni świat. Ponad milionowa frekwencja na kolejnych imprezach targo- wych nie wynikała z zainteresowania mieszkańców Pol- ski Ludowej ofertą handlową prezentowaną na MTP, ale z chęci zobaczenia, dotknięcia, posmakowania czy chociaż powąchania tego świata, który odcięła żelazna kurtyna. Targi były naszym Berlinem Zachodnim, tyle że od reszty miasta nie oddzielał ich mur, a zwyczajne ogrodzenie, którego nawet nie trzeba było forsować, wy- starczyło kupić bilet w kasie, by przekroczyć bramy nie- dostępnego, zachodniego świata. Jak z perspektywy stulecia jawi się architektura dzisiejszych Targów? Od kilku lat tereny targowe to wielki plac budowy. Pan- demia i zatrzymanie branży spowolniło zaplanowane działania, ale już zaczyna się wyłaniać nowa postać Targów. Trzykondygnacyjny, podziemny parking, któ- rego budowa jest na finiszu, to inwestycja kluczowa, dzięki której z terenów targowych znikną samochody. Otwarcie Targów od ul. Głogowskiej i ul. Śniadeckich, Stacja Kultury na centralnym placu, kaskady zieleni wzdłuż Poznań Congress Center, nowoczesne pawilony wystawiennicze, planowany biurowiec, przeznaczenie hal 1 i 2 na gastronomię, remont zabytkowych budyn- ków, wreszcie budowa filharmonii. Jestem przekonany, że za kilka lat tereny targowe staną się najpiękniejsze w swojej historii, a przede wszystkim najlepiej służące poznaniakom i gościom. Czego możemy spodziewać się w kolejnych albumach? Czwarta część to historia Targów opowiedziana przez eksponaty jakie na nich wystawiano. W piątej książce chciałbym pokazać, że Targi to nie tylko biznes i od samego początku w ich DNA wpisana była sztuka. Na- tomiast tom szósty, to będzie chyba najważniejsza opo- wieść, ludzi, bo opowieść o ludziach, którzy tworzyli Targi i którzy je odwiedzali. Żeby nie było zbyt oficjalnie, postaram się pokazać ich przez anegdoty, które mówią o człowieku więcej niż opasłe biografie. Ostatni tom będzie o ludziach, więc także zapy - tam o ludzi, którzy wspierają Pana w przygotowy - waniu tej sześciotomowej epopei. Ludzie są najważniejsi i bez ich pomocy nie byłoby tych książek. Mam wielkie szczęście pracować z gro- nem fantastycznych kobiet, dzięki którym powstają te tomy. Magda Dezor wymyśliła szatę graficzną i zaj- muje się składem albumów, Karolina Niementowska ma inspirujące pomysły, Ania Smolińska to osoba znająca chyba wszystkie targowe tajemnice, a przede wszystkim ich dokumentację, Joanna Lubierska, Ha- nia Kicman i Kasia Wigurska (moja żona) poprawiają teksty, Agnieszka Marciniak tłumaczy je na angielski (bo książka jest dwujęzyczna), a Martyna Szeląg dba, by wszelkie prawa autorskie były właściwie pozyskane i opisane w skorowidzach. No i na koniec nie mogę nie wspomnieć o jednym mężczyźnie, prezesie Tomaszu Kobierskim, bo gdyby nie uwierzył w nasz projekt, to te albumy by nie powstały. z Z SUKCESEM

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz