SPP 7-8_2024 e-wydanie

7/8(71) / LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 ISSN 2545-0174 MIEJSKI MAGAZYN LIFESTYLOWY DOMINIKA BOMBIK, AGNIESZKA JAWORSKA CAVALLIA – MOC MIEJSCA, SIŁA POZNANIA W PODRÓŻY ARKADY FIEDLER POZIOM WYŻEJ DOM TRAMWAJARZA SMACZNEGO KATARZYNA BOSACKA

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 WSTĘP | 3 WYDAWCA: Grupa MTP ul. Głogowska 14, 60-734 Poznań, NIP: 777-00-00-488 REDAKTOR NACZELNA: Joanna Małecka, joanna.malecka@grupamtp.pl, tel. 539 190 081 Z-CA REDAKTOR NACZELNEJ: Anna Skoczek anna.skoczek@grupamtp.pl, tel. 691 032 652 ADRES REDAKCJI: ul. Głogowska 14, 60-734 Poznań MAIL: redakcja@sukcespopoznansku.pl www.sukcespopoznansku.pl REDAKCJA: Elżbieta Podolska, Małgorzata Rybczyńska, Zofia Chołody, Krzysztof Grządzielski, Maciej Gładysz, Anna Jasińska, Ewa Malarska, Dominika Job, Marta Rybko, Juliusz Podolski, Daria Miedziejko, Karolina Michalak, Martyna Pietrzak-Sikorska, Janusz Ludwiczak SPRZEDAŻ I PROMOCJA: Hanna Kowal, hanna.kowal@grupamtp.pl, tel. 539 190 080 Izabela Czaińska, izabela.czainska@grupamtp.pl, tel. 603 410 151 SKŁAD: Wydawnictwo Inwestor www.wydawnictwoinwestor.pl KOREKTA: Elżbieta Ignacionek ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Fotobueno DRUK: „STANDRUK” Lublin RPR: 3781 Wszystkie materiały są objęte prawem autorskim. Przedruki i wykorzystanie materiałów wyłącznie za zgodą redakcji. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów nadesłanych materiałów. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i materiałów promocyjnych. Słońce leniwie wschodziło. Otworzyłam oczy i spojrzałam w sufit. Od kilku dni nie mogłam zasnąć, budziłam się za wcześnie, a potem totalnie odarta z sił ubierałam się w to, co miałam pod ręką i wsiadałam do samochodu. Mało jadłam. Mówi się, że stres zabija. Jeśli tak jest, to niewiele mi zostało. Nigdy tak bardzo jak w tym roku nie czekałam na urlop. Nigdy tak bardzo jak w tym roku nie czekałam na długie dni, ciepłe wieczory na moim tarasie, dalekie wędrówki z mężem po moich ukochanych górach. Nigdy tak bardzo nie czekałam na czas… Lipiec przyjął nas wszystkich kapryśnie do swojego świata. Padał deszcz, zamiast letnich, zwiewnych ubrań trzeba było sięgnąć po ciężkie marynarki i pełne buty. Widocznie też był zmęczony. A potem nagle wystrzelił upałem i jakoś tak letnio zrobiło się za oknami. Wychodziłam z pracy, wiedząc, że już za chwilę zaszyję się w niewielkim domku gdzieś pomiędzy Wisłą a Szczyrkiem i będę łapać każdą minutę. Wiedziałam, że w końcu zacznę pisać książkę, na którą tak wszyscy czekacie. Ten rok to dla mnie czas wielu zmian. One bez przerwy się dzieją. Czasami żałuję, że nie miałam tej mądrości, która jest we mnie dzisiaj, dziesięć lat temu. Pewnie byłabym w zupełnie innym miejscu. Ale nie mogłam jej mieć. Życiowa mądrość przychodzi z czasem, z doświadczeniami, z umiejętnościami, które nabywamy z wiekiem, i z ludźmi, którzy każdego dnia otwierają nam oczy. Uczyć się od ludzi mądrych to dziś wielki zaszczyt i przywilej. A jest ich coraz mniej. Mądrość, umiejętność stawiania granic i walka o samych siebie jest bardzo trudna w dzisiejszym świecie. Ale warto! Życzę Wam pięknego lata, długich rozmów w świetle księżyca, mądrości – tej codziennej i tej zawodowej. Życzę Wam, żebyście nie musieli walczyć o swoją godność, a była ona Wam po prostu dana. Życzę Wam mądrych ludzi wokół, którzy poprowadzą Was tam, gdzie sięgają Wasze marzenia. Życzę Wam spokoju, szacunku do siebie i innych, wielu wakacyjnych przygód i niezapomnianych chwil. Do zobaczenia na górskich ścieżkach! Do zobaczenia we wrześniowym wydaniu „Sukcesu”! Joanna Małecka-Wenz redaktor naczelna

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 6 | SPIS TREŚCI 7/8(71) / LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 ISSN 2545-0174 MIEJSKI MAGAZYN LIFESTYLOWY DOMINIKA BOMBIK, AGNIESZKA JAWORSKA CAVALLIA – MOC MIEJSCA, SIŁA POZNANIA W PODRÓŻY ARKADY FIEDLER POZIOM WYŻEJ DOM TRAMWAJARZA SMACZNEGO KATARZYNA BOSACKA www.sukcespopoznansku.pl 7 | #jestemsobą 8 | MIASTO WARTE POZNANIA 10 | ZAPOWIEDZI NA OKŁADCE 14 | Dominika Bombik, Agnieszka Jaworska: Moc miejsca, siła poznania WARTE POZNANIA 20 | Gdzie jest Poznańska? 22 | URBEX – wstęp wzbroniony? GŁOS BIZNESU 26 | Pierniki, które wywołują uśmiech 30 | Jak prać to szybko, łatwo i przyjemnie 32 | Jak przedsiębiorcy oceniają ustawę o ochronie sygnalistów? 34 | Pod Papugami: Dla biznesu, dla Ciebie 36 | TWÓJ STYL 38 | TWÓJ STYL Z OPTIC CAFE ZDROWIE I URODA 40 | Starość? POZIOM WYŻEJ 42 | Kochanie, mamy wyspę! 46 | Koszarowiec wymyślony na nowo 48 | Wszystkiego najsłodszego na nowej drodze życia ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Fotobueno CZYTAJ TAKŻE ONLINE: Z SUKCESEM 50 | Dom Tramwajarza SMACZNEGO 54 | Tapas, nie tylko hiszpański 58 | Przyjaźń od kuchni W PODRÓŻY 60 | W poszukiwaniu źródeł polskich rzek 64 | PSYjazna Wielkopolska – zwiedzanie i podróżowanie na cztery łapy PRZEZ SZYBĘ 68 | Od nowego roku samochody będą droższe SPORT 72 | Cztery kroki: dwa szybkie, dwa wolne Z KULTURĄ 76 | Tajny skarbiec pełen srebra 80 | Otwarte dla seniorów W OBIEKTYWIE 84 | Kociołek na ogniu 85 | Zlot Superkobiet Onlajnu 86 | Jakub Żymelski Wielkopolskim Kucharzem Roku 2024 87 | Konkurs 30/30 po raz dziesiąty 88 | Statuetki Wielkopolskich Filarów Biznesu rozdane 90 | Młodzi mają głos 91 | Spotkajmy się w Górskich Resortach 92 | Spotkanie dobrego biznesu 93 | Karty Słońca Any Brodziak 94 | Hyćka ma 10 lat 96 | Motywowanie przez podróżowanie 97 | Jak się nie dać 98 | Urodzinowe spotkanie przyjaciół Fundacji In_Spire

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 #JESTEMSOBĄ | 7 ZDJĘCIE: Daria Halak/SWAN Photography Wspólnie ze SWAN Photography realizujemy akcję pt. #jestemSobą. Przez kolejne miesiące pokazujemy spełnione kobiety, na różnych etapach życia, które odważnie przez nie idą, są dumne ze swojej kobiecości, nie boją się marzyć, pozostając sobą. #JESTEMSOBĄ Jestem sobą, bo jako artystka/tancerka i projektantka wnętrz tworzę piękno w ruchu i formie. Moja kreatywność nieustannie poszukuje nowych wyzwań. Świadomie podchodzę do egzystencji, rozumiejąc to, co przynosi mi życie, i otwarcie przyjmuję kolejne szanse na nowe. Emily Wong-Adryańczyk

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 8 | MIASTO WARTE POZNANIA BISKUP W OGRODZIE

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 MIASTO WARTE POZNANIA | 9 Jan Lubrański żył w czasach wielkiego przełomu, kiedy dogasało średniowiecze, a na jego fundamentach wyrastała nowa epoka, która we Włoszech nazywana była renesansem, w Polsce odrodzeniem. Autorzy płynących z Italii koncepcji inspirowali się starożytnymi pismami i dziełami sztuki, a ich celem było wytyczanie nowych kierunków rozwoju zachodniej cywilizacji. To był czas, gdy nic nie było jeszcze ostatecznie przesądzone, ścierały się teorie i poglądy, wybitni mężowie kształtowali otaczającą ich rzeczywistość i sami byli przez nią formowani. Wyłanianie się nowej postaci świata i kształtowanie nowego człowieka doskonale pokazał artysta Maciej Zychowicz w rzeźbie plenerowej Jana Lubrańskiego. Kamienna figura biskupa poznańskiego wyrasta z nieuformowanego bloku czerwonego piaskowca, z jakiego wykonany jest też niski postument pomnika. Nie widać tego od razu, ale przypatrując się cokołowi, dostrzec można, że centymetr po centymetrze nieociosany blok zmienia się, pojawiają się na nim ślady uderzeń dłuta, coraz śmielsze, coraz wyrazistsze. Powoli z surowego budulca wyłania się człowiek, jeszcze nie w pełni ukształtowany, którego forma nie jest domknięta, który wciąż jest w fazie tworzenia. Pomnik zbudowany jest z dwóch odmiennych, ale dopełniających się materiałów. Na wysokości torsu pojawia się zdecydowane cięcie. Kamienny, nie w pełni opracowany rzeźbiarsko blok kończy się nagle, a z niego wyrasta wyraziste, starannie wyrzeźbione i odlane z brązu, popiersie biskupa. Ten oryginalny zabieg nasuwa pytanie, czy mamy do czynienia z pomnikiem figuratywnym, wykonanym z kamienia i brązu, czy raczej z popiersiem umieszczonym na wysokim, kamiennym postumencie. Artysta ujął komisję konkursową pomysłem przedstawienia twórcy Akademii w formie oryginalnej rzeźby, ale też jej przemyślanym wkomponowaniem w przestrzeń powstających Ogrodów Lubrańskiego. Postać założyciela zakorzeniona została w tej zielonej enklawie, wrosła w nią i stanowi jej miejsce centralne. Sam pomnik rozpoczyna się już na wiodącej ku rzeźbie ścieżce, na której, wśród kamiennego grysu, pojawiają się płyty odłupane z kamiennego bloku stanowiącego budulec posągu; z każdym krokiem jest ich więcej, zagęszczają się, tworząc „kamienny dywan”, przechodzący w niski, dwustopniowy cokół pomnika, z którego wyrasta postać Jana Lubrańskiego. To „wyrastanie” figury biskupa z czerwonego, polskiego piaskowca, zwanego kopulakiem, ma podkreślać, że on – absolwent włoskich akademii, dyplomata europejskiego formatu – czuł się zawsze synem polskiej ziemi. Barwa i faktura kamienia w czytelny sposób nawiązują do cegły, budulca, z którego wzniesiono najstarsze obiekty Ostrowa Tumskiego: katedrę, kościółek NMP in Summo Posnaniensis, psałterię, a przede wszystkim Akademię. Warto podkreślić odwagę artysty, który zdecydował się odejść od uświęconej ponad 500-letnią tradycją formy (malowidło z epoki, epitafium w katedrze poznańskiej, obraz Jana Matejki) przedstawiania biskupa w stroju pontyfikalnym. Jego Lubrański nie jest tronującym hierarchą, ale człowiekiem epoki renesansu ukazanym w stroju codziennym, w jakim mógł pojawiać się jako biskup, ale także jako profesor akademicki, dyplomata czy urzędnik państwowy. W wyrzeźbionej postaci dostrzeżemy biskupa z ciężkim mszałem w jednej ręce, drugą wskazującego na katedrę, ale też renesansowego intelektualistę, może wykładowcę uniwersyteckiego, w charakterystycznej todze i birecie na głowie, który zaprasza nas do stworzonej przez siebie Akademii, pierwszej nowoczesnej, renesansowej wyższej uczelni w Rzeczypospolitej. Pomnik Jana Lubrańskiego ma dla mnie szczególne znaczenie. Od lat o jego upamiętnienie zabiegało Towarzystwo Opieki nad Zabytkami w Poznaniu, a przed dwoma laty podjąłem działania zmierzające do jego powstania i wraz z Fundacją Kochania Poznania przygotowałem opracowanie i prezentację, które przekonały ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego do sfinansowania tej inicjatywy ze środków budżetowych. Miałem też przyjemność – wraz z prof. Eugeniuszem Matejko (UAP), prof. Igorem Kraszewskim (UAM), dr hab. Sławomirem Rosolskim (PP), ks. dr Jerzym Stranzem (Fundacja Akademia Jana Lubrańskiego) oraz mgr Aleksandrą Pudelską (Muzeum Archidiecezjalne) – pracować w komisji konkursowej, która wybrała zwycięski projekt, na koniec zaś przekonywać abp. Stanisława Gądeckiego do zaakceptowania wybranej przez jury koncepcji upamiętnienia jego poprzednika. z Minęło niedawno 505 lat od dnia, gdy biskup Jan Lubrański przekazał rektorowi Janowi ze Stobnicy akt założenia Akademii Lubrańskiego, pierwszej wyższej uczelni w Poznaniu, a drugiej w Rzeczypospolitej. Pięć wieków i pięć lat później, w Ogrodach Lubrańskiego, odsłonięty został pomnik biskupa-wizjonera, który chciał uczynić Poznań najbardziej renesansowym miastem w Polsce. TEKST I ZDJĘCIE: DR PAWEŁ CIELICZKO

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 10 | ZAPOWIEDZI FineDiningWeek® 2024 3 lipca – 11 sierpnia Festiwal sztuki restauracyjnej FineDiningWeek® powraca pod hasłem #wHarmonii! Wyjątkowe doświadczenia restauracyjne dostępne są w atrakcyjnej, festiwalowej cenie w niemal 100 najlepszych restauracjach premium w Polsce. Rezerwacje wystartowały na FineDiningWeek.pl. Najbliższa edycja festiwalu sztuki restauracyjnej będzie opowieścią o dążeniu do idealnego wyważenia smaków oraz doskonałego balansu pomiędzy tradycją, a nowatorskimi, kulinarnymi doświadczeniami szefów kuchni, a także o harmonii z naturą poprzez wykorzystanie sezonowych składników najwyższej jakości. FineDiningWeek® to dbałość o kompleksowe doznania gości, obejmujące zarówno aspekt kulinarny, jak i wrażenia estetyczne oraz atmosferę i poziom obsługi. Festiwal FineDiningWeek® odbędzie się w największych regionach Polski: Krakowie, Poznaniu, Trójmieście, Warszawie, Wrocławiu, oraz na Śląsku i w Łodzi. W ramach Festiwalu odwiedzić można najlepsze restauracje premium w Polsce, zarówno klasy fine dining, jak i te aspirujące, w których smak, styl i doświadczenie spotykają się w pełnej harmonii. Swoje wyjątkowe menu przygotuje ponad 100 restauracji – wśród nich poznańskie: The Time, Dram: Restaurant & Cocktail Bar czy NIFTY. Pełna lista restauracji na FineDiningWeek.pl. Goście Festiwalu mają do wyboru krótszą lub dłuższą ofertę: 3 dania + amuse-bouche + prezent od partnera za 99 zł, 5 dań + amuse-bouche + prezent za 179 zł, oraz większe, rozbudowane menu w cenie powyżej 300 zł, do każdej rezerwacji jest doliczana opłata festiwalowa w wysokości 5,98 zł. Rezerwacje: FineDiningWeek.pl POWIDZ JAM FESTIWAL 25 – 28 lipca, Powidz Po raz dziesiąty Powidz Jam Festiwal zaleje miasteczko muzyką! Jubileuszowa edycja odbędzie się w dniach 25 - 28 lipca. Tegorocznymi gwiazdami wydarzenia będą Grubson, Pro8l3m, TABU, Gooral, Rat Kru, Sara Kordowska, Dopamina i inni wspaniali artyści idealnie wpasowując się w krajobraz chilloutowej atmosfery miasteczka. Przez 4 dni nad malowniczym Jeziorem Powidzkim zagrają 4 sceny (Łazienki, Przybrodzin, Jabłona i Rynek). Nie zabraknie pysznego jedzenia ze specjalnie wyselekcjonowanej strefy food trucków oraz ciekawych produktów od lokalnych wystawców. Dla najmłodszych festiwalowiczów przygotowano specjalną strefę z animacjami oraz zajęcia z hobby horse zawody w formie zabawy na drewnianych konikach, która zdobywa coraz większą popularność. Miłośników aktywności fizycznej zapraszamy na zajęcia z zumby i jogi. To doskonały sposób na rozruszanie się i zrelaksowanie w pięknym otoczeniu przyrody. Będzie również możliwość zobaczyć jezioro Powidzkie z lotu ptaka. Loty helikopterem pozwolą na niezapomniane widoki i emocje. A przed koncertami warto odwiedzić specjalną strefę, gdzie będzie można przygotować festiwalowy makijaż. Niech ta jubileuszowa edycja festiwalu będzie pełna wrażeń i niezapomnianych chwil! Wystawa fotograficzna przypomni nam wszystkim jak to wszystko się zaczęło i jak rozwinął się festiwal na przestrzeni lat. Na bieżąco można śledzić informacje na temat artystów i programu Festiwalu na Facebooku https://www.facebook.com/jamfestiwal/ i Instagramie https://www.instagram.com/jamfestiwal/ Bilety: eventim.pl

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 12 | ZAPOWIEDZI Gotango Poznań Festival 31 sierpnia, Sala Wielka Centrum Kultury Zamek w Poznaniu To jednodniowe wydarzenie dla miłośników tanga oraz muzyki jazzowej organizowane z inicjatywy poznańskich muzyków zespołu Bandonegro – światowej klasy orkiestry tangowej. - Pomysł na własny festiwal kiełkował w naszych głowach przez kilka lat - mówi Jakub Czechowicz, skrzypek z zespołu Bandonegro. - Kiedy koncertowaliśmy z zespołem w najróżniejszych zakątkach świata, będąc po drugiej stronie półkuli, dostawaliśmy wiadomości z pytaniem, kiedy w końcu zagramy w Poznaniu i czy w naszym mieście też odbywają się takie wydarzenia. Zdecydowaliśmy, że weźmiemy sprawy w swoje ręce i zrobimy wszystko, by ściągnąć do Poznania najlepszą parę taneczną oraz naszych zaprzyjaźnionych kolegów muzyków. Głównym celem tego wydarzenia jest przybliżenie poznaniakom fascynującej kultury festiwali tangowych, które odbywają się na całym świecie, by mieszkańcy mogli poczuć klimat rodem z argentyńskiego Buenos Aires. Dodatkowo chcemy zagrać dla naszych fanów z Poznania, miasta, w którym cała nasza tangowa przygoda się rozpoczęła. Głównym punktem programu Gotango Poznań Festival jest koncert zespołu Bandonegro z towarzyszeniem Dawida Kostki, Mateusza Brzostowskiego oraz pary tanecznej Yaniny Muzyki i Emmanuela Casala. Podczas koncertu zabrzmią autorskie kompozycje zespołu, łączące tradycję tanga z jazzową improwizacją i nowoczesnym brzmieniem. Czerpiąc inspirację z legendarnego Astora Piazzolli, Bandonegro zaprezentuje również autorskie aranżacje jego kultowych utworów, takich jak „Libertango” czy „Oblivion”. Przedpremierowo będzie można usłyszeć utwory z wyjątkowej płyty, która premierę ma na początku 2025 roku. Nagrania do niej zostały zrealizowane w kultowym Fortmusic Studio w Buenos Aires, z gościnnym udziałem światowej klasy argentyńskich muzyków jazzowych, m.in. Daniela „Pipi” Piazzolli – wnuka Astora Piazzolli oraz wybitnych producentów muzycznych. W ramach wydarzenia będą odbywać się również warsztaty tańca oraz milonga z muzyką na żywo. Bandonegro to poznański zespół, w którego skład wchodzi czterech muzyków: Bandoneon/Akordeon – Michał Główka, Skrzypce – Jakub Czechowicz, Fortepian – Marek Dolecki i Kontrabas – Marcin Antkowiak. Występowali w ponad 30 krajach na 4 kontynentach, zdobywając uznanie na największych festiwalach tangowych i prestiżowych scenach muzycznych. Ich autorski album „Hola Astor”, łączący tango z elementami jazzu i rocka, został uznany przez krytyków za rewolucję gatunku. Szczegóły: https://gotangofestival.com/pl/ Bilety: https://gotangofestival.com/pl/tickets/ ÓSEMKA JAMY! 7 września, Jama Osiedle Stare Żegrze 38, Poznań Godz. 10.00 – 18.00 To kolejne spotkanie przyjaciół i klientów Jamy- zakładu fryzjerskiego dla mężczyzn Adama Szulca. Tak zwana Jama czyli poznański barber shop jest jednym z najpopularniejszych tego typu miejsc w kraju i co roku organizuje swoje urodziny. 7 września od godziny 10.00 do 18.00 wydarzy się jak zawsze mnóstwo ciekawości. Będzie można otrzymać OGROMNĄ pakę giftów od naszych partnerów w zamian za strzyżenie włosów. W paczce znajdziecie suweniry między innymi od firm Pan Drwal, Harley Davidson Poznań, Przemysławka, Transkap International, Captain Fawcett i wiele innych. Naszym partnerem jest również co roku miesięcznik „Sukces po poznańsku”, a w środku paki klienci znajdą najnowsze wydanie magazynu. Oprócz tego zebranych karmić będzie top chef Dawid Łagowski, słodkości zapewni Pracownia Chleba Chlebszy, a tortem zajmie się Atelier Tortowe ze Szczytnik. Strzyc będzie ekipa Jamy, ale również zaproszeni goście w osobach: Lucjana Szajbela, Sławomira Kłosińskiego i Jakuba Wieczorka. Event jest rodzinny i bezalkoholowy. Zapraszamy wszystkich na świętowanie! Copernicus Stacja Kosmiczna 21 września – 31 grudnia Międzynarodowe Targi Poznańskie, Pawilon 11, wejście bramą nr 9 Poniedziałek - czwartek 9.00 - 20.00, piątek - niedziela 9.00 – 21.00 Copernicus Stacja Kosmiczna to pierwsze takie wydarzenie w Polsce i jedyna wystawa multimedialna ze specjalnie wykreowaną narracją, która łączy elementy pokazów z zabawą sensoryczną! Przestrzeń wypełniona interaktywnymi projekcjami zapewni niezapomniane doznania artystyczne i edukacyjne, a strefa pokazów sensoryczno-edukacyjnych sprawi, że eksploracja wystawy będzie niepowtarzalnym przeżyciem. Imponujące multimedialne show z pewnością pobudzi ciekawość i zachęci do zgłębiania wiedzy na temat kosmosu, nauki i technologii, może również motywować młodych ludzi do rozważania kariery w dziedzinach STEM (nauka, technologia, inżynieria, matematyka) a filmy, hologramy i projekcje przedstawią historię eksploracji kosmosu i przyszłe misje w sposób bardziej zrozumiały i angażujący. Bilety: tobilet.pl

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 14 | NA OKŁADCE | MATERIAŁ PROMOCYJNY MOC MIEJSCA POZNANIA SIŁA

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 NA OKŁADCE | 15 Zatopione w zieleni, budowane w poszanowaniu historii, która pisze się tam na nowo. To miejsce do życia i przestrzeń do zamieszkania, gdzie przyszłość miesza się z przeszłością, doskonale się uzupełniając. Osiedle Cavallia powstające w samym sercu Poznania, między ulicami Matejki a Ułańską, budzi zainteresowanie przechodniów – wielu z nich wstąpiło do biura sprzedaży, bo zakochało się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia i kupiło tam swoje wymarzone mieszkanie. To projekt kompletny z częścią biurową i strefami usług, z którego nie trzeba wychodzić by spełnić swoje potrzeby. To inwestycja prowadzona od strony marketingowej i sprzedażowej przez dwie kobiety – Agnieszkę Jaworską z Revive Poland oraz Dominikę Bombik z BPI Real Estate Poland, które potrafią o Cavallii opowiadać godzinami, bo to jest miejsce naprawdę wyjątkowe. Sama o mało co nie zmieniłam adresu zamieszkania… ROZMAWIA: JOANNA MAŁECKA-WENZ ZDJĘCIA: FOTOBUENO

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 16 | NA OKŁADCE Jak się poznałyście? Dominika Bombik: Poznałyśmy się na spotkaniu online, kiedy dołączyłam do firmy BPI Real Estate Poland we wrześniu ubiegłego roku. Potem, kiedy spotkałyśmy się na żywo, nie poznałam Agnieszki. Wiesz, online rządzi się swoimi prawami – tutaj nie musisz mieć pięknej fryzury i makijażu. Agnieszka podbiegła do mnie pięknie ubrana i od razu zaczęła opowiadać o naszej wspólnej inwestycji. Agnieszka Jaworska: Tak było, potwierdzam (śmiech). I od razu się polubiłyśmy. DB: Byłam w ogóle pod wielkim wrażeniem Agnieszki, która potrafi pięknie opowiadać o tym, co robi. Tak mówiła o Cavallii, że nie będąc wcześniej w Poznaniu, wiedziałam, że jest to projekt wyjątkowy. AJ: Może dodam, że Dominika jeździ konno, a Cavallia powstaje w miejscu, gdzie kiedyś stacjonowali poznańscy ułani, więc nie trzeba było długo opowiadać (śmiech). Skąd pomysł na to miejsce? AJ: Zostałam zaproszona do tego projektu na samym początku jego powstawania z ramienia spółki Revive Poland. Wówczas był pomysł na inną nazwę i inną komunikację. Zarówno mnie, jak i BPI nie do końca się podobał. Mieliśmy mało czasu na zmiany, bo wszystko musiało iść zgodnie z planem. Ogłosiliśmy przetarg dla agencji marketingowych na wymyślenie nowej koncepcji, ale to, co zaproponowali, to wciąż nie było to. Wychodząc z jednego ze spotkań, w głowie pojawiła mi się nazwa Cavallia. Weszłam wtedy do biura dyrektora sprzedaży BPI, Wojtka, i powiedziałam: „Wojtek, mam nazwę, to będzie Cavallia”. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i odpowiedział: „Mamy to!” Potem z jedną z agencji dopracowaliśmy logo, identyfikację wizualną, branding i ruszyliśmy z kopyta. Macie trudne zadanie, bo osiedle, które budujecie, znajduje się w sercu dawnych koszar, gdzie stacjonowali poznańscy ułani i ta historia jest wciąż żywa… AJ: Cieszymy się, że w tak pięknym historycznie i lokalizacyjnie miejscu możemy zbudować osiedle ze wszystkimi możliwymi udogodnieniami. W budynkach mieszkalnych, które od ulicy Matejki można już podejrzeć, powstaną lokale usługowe: kawiarnie, piekarnie, restauracje. W budynkach zabytkowych znajdą się z jednej strony biura, z drugiej strefy usług. To osiedle jest bardzo dużym wyzwaniem pod względem architektonicznym, ale tak jak powiedziałaś, i historycznym. DB: Ciekawe jest to, że na etapie projektu dostaliśmy od konserwatora zabytków jasne wytyczne, że budynki, które tutaj powstaną, nie mają kopiować otaczającej nas historycznej części osiedla. Mają ją dopełnić. Było to dla nas coś nowego, dlatego jeszcze bardziej chcieliśmy podkreślić to ważne dla Poznania miejsce. AJ: Wspólnie z architektami z francuskiego biura SUD Architectes, specjalizującego się w rewitalizacjach, opracowaliśmy projekt, który wydobywa piękno historycznych budynków na pierwszy plan, nie przyćmiewając

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 NA OKŁADCE | 17 tym samym całej reszty. To nie oznacza, że nowe budynki będą niedopieszczone w tej architekturze. Są pieczołowicie zaprojektowane, ale w inny sposób. Jaki? AJ: Nowoczesność w klasycznej bryle. Jakość materiałów wykończeniowych, które pojawią się zarówno na elewacji, jak i wewnątrz budynków, spowodują, że ci, którzy pragną nowoczesności, dostaną ją nawet w tak historycznym miejscu. DB: Myślę, że piękno historycznych budynków po rewitalizacji będzie takim ekstra dodatkiem, tym, co będzie wyróżniało to miejsce na tle innych. AJ: Nie ma takiego drugiego miejsca w Poznaniu, które łączyłoby historię i nowoczesność w zaproponowany przez nas sposób. Ten projekt powstaje w głębokim poszanowaniu historii, którą piszemy na nowo. W tym miejscu muszę nas pochwalić. Zazwyczaj przy budowach osiedli jest tak, że deweloper skupia swoją uwagę tylko na przyszłości, a my zrobiliśmy coś, czego się nie robi – daliśmy wielkiego nura w historię. Cofnęliśmy się w czasie i odrobiliśmy potężną lekcję, tworząc nawet portal dedykowany historii tego miejsca pod adresem historiawartapoznania.pl Zaangażowaliśmy się i współdziałamy z Sekcją Ułanów Poznańskich „Piętnastacy” i Porozumieniem dla Twierdzy Poznań, którzy mocno nas wspierają, zasilając potężną dawką informacji na temat tego, co działo się na tym terenie w przeszłości. To wszystko powoduje, że ta historia nabiera jeszcze innego wymiaru – takiego emocjonalnego. 15. Pułk Ułanów Poznańskich to przecież pierwsza jednostka konna zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Potencjalni nowi lokatorzy pytają o tę historię? DB: Pytają cały czas, a my odpowiadamy z wielką przyjemnością. AJ: Ludzi interesuje to, co znajdzie się w tych zabytkowych budynkach, jak będą zaaranżowane, jakie funkcje będą pełnić. Ja trochę żałuję, że tak poukładaliśmy fazy naszego projektu, że rewitalizacja historycznych budynków rozpocznie się na samym końcu inwestycji, w trzeciej fazie. To z jednej strony buduje emocje, a z drugiej strony my sami nie możemy się doczekać tego momentu. DB: Warto wspomnieć o tym, że obecnie to największy i tak wielofunkcyjny projekt w Poznaniu. Nie bez znaczenia pozostaje – obok części mieszkaniowej, która stanowi serce osiedla Cavallia – część biurowa i strefa usług. Nie mówimy tutaj o jednej czy dwóch kawiarniach, tylko o miejscach różnorodnych, których znajdzie się tutaj sporo. AJ: Nie mogę doczekać się, jak będzie zaaranżowana choćby zabytkowa ujeżdżalnia. To duży budynek pełnowymiarowej ujeżdżalni, którego wysokość i konstrukcja umożliwia montaż antresoli. Pomysły na zagospodarowanie tej dawnej ujeżdżalni mamy różne, jednym z nich jest popularny koncept food hallu z bio-food marketem. Rewitalizacja stajni i ujeżdżalni to trzeci etap naszej inwestycji, zatem mamy jeszcze czas na stworzenie koncepcji, która przywróci piękno tych budynków. DB: Wiesz, co jest nadrzędną wartością dla naszych mieszkańców? To, że wszystko tutaj jest w zasięgu ręki, nigdzie nie trzeba wychodzić. Cavallia realizowana jest zgodnie z koncepcją 15-minutowego miasta i czerpie z połączenia spokoju natury z energią metropolii. Dzisiaj, kiedy tak pędzimy przez życie, zyskanie kilku minut czy godzin jest bezcenne. AJ: Szanujemy czas naszych przyszłych mieszkańców i chcemy im dać maksimum wygody, dlatego wkładamy dużo pracy w aranżację przestrzeni. We wszystkich wspólnotach budynków mieszkalnych znajdzie się miejsce, które pełnić będzie funkcję – dawniej byśmy powiedzieli – świetlicy, dzisiaj nazywać by to się mogło „klub mieszkańca”. Dzięki temu ludzie będą mogli się spotkać, poznać, wyprawić urodziny czy imieniny. Jeden z naszych apartamentowców ma 111 mieszkań, a więc ta przestrzeń wspólna musi być spora. Zadbaliśmy o to i oddajemy 100 metrów kwadratowych takiej powierzchni. Na pewno w takim miejscu znajdą się też stanowiska do coworkingu, kanapy do wypoczynku i mnóstwo zieleni. A strefa usług? AJ: Powstanie w budynkach zabytkowych dawnych koszar. Te przestrzenie mają około 5,5 tysiąca metrów kwadraWspólnie z architektami z francuskiego biura SUD Architectes specjalizującego się w rewitalizacjach opracowaliśmy projekt, który wydobywa piękno historycznych budynków na pierwszy plan, nie przyćmiewając tym samym całej reszty

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 18 | NA OKŁADCE towych, a więc są ogromne. Wiesz, widzę to oczami wyobraźni. Czuję ten zapach kawy unoszący się w powietrzu, gwar na parterze i ciszę na górze tak potrzebną do pracy. A wiecie, co ja tam widzę? Regały z książkami, które dopełnią spotkanie przy kawie. DB: To bardzo dobre rozwiązanie, rozważymy. Jak duże będzie to osiedle i ile kosztuje metr kwadratowy? DB: Pierwszy etap Cavallii to cztery budynki mieszkalne (w tym dwa w standardzie premium), które są już w budowie. W sumie już w I etapie mamy 269 mieszkań o powierzchni od 25 do 137 mkw. i wysokości od 2,70 do 3 metrów, każde z ogródkiem lub tarasem albo balkonem. Budynki premium to te o podwyższonym standardzie, co oznacza, że każdy apartament wyposażony jest w indywidualną pompę ciepła, ogrzewanie podłogowe i rolety zewnętrzne. Standard wykończenia ich części wspólnych będzie bardziej wysublimowany. AJ: Z cenami wpisujemy się w realia rynku poznańskiego. Metr kwadratowy oscyluje między 14 000 a 16 000 złotych brutto, przy czym ta najwyższa kwota dotyczy budynków premium. DB: Obecnie trwa pierwsza faza projektu i na tym etapie dużo się dzieje. Jesteśmy na zaawansowanym etapie budowy czterech budynków mieszkalnych oraz oczekujemy na pozwolenie na budowę dwóch nowych budynków biurowych od strony ulicy Grunwaldzkiej, a także rewitalizację trzech budynków zabytkowych w tym miejscu, które zostaną przeznaczone na biura. Czekamy na decyzję miejskiego konserwatora zabytków odnośnie łącznika pomiędzy tymi budynkami, żeby można było z łatwością przemieszczać się między nimi. Druga faza projektu to budowa na obecnym parkingu Biedronki budynków B12 i B13. Na parterze budynku B13 znajdą się lokale usługowe i mogę zdradzić, że już dzisiaj zgłaszają się chętni do otwarcia tam swoich piekarni czy cukierni. Zresztą, Joanno, mówimy o ulicy Matejki, jednej z najbardziej reprezentacyjnych ulic w Poznaniu, która może pochwalić się pięknymi secesyjnymi kamienicami, Parkiem Wilsona czy palmiarnią. W głębi działki, tuż przy zabytkowych stajniach, znajdzie się duży apartamentowiec o nazwie B12. AJ: Widzę, jak krzywisz się na tę nazwę, ale nie martw się, to nazwy robocze. W planach jest nadanie im charakterystycznych dla tej okolicy nazw, nawiązujących do historii. Z ciekawostek powiem, że mamy już nazwy dla nowych ulic, które wybudujemy i przekażemy do miasta: ulicę Kawaleryjską i ulicę Szwadronową. Całość inwestycji rozpisana jest do 2029 roku i w sumie powstanie w Cavallii ponad 850 mieszkań. Pewnie już sporo mieszkań sprzedaliście. DB: Fakt, że trochę sprzedaliśmy, ale wiesz, co jest ciekawe? Że ludzie przechodząc obok, wstępują do naszego biura sprzedaży, które znajduje się od ulicy Ułańskiej, i zafascynowani otoczeniem rezerwują mieszkania. Widzimy, że ta lokalizacja przyciąga i jak pytałaś o odpowiedzialność o to miejsce, to faktycznie to czujemy. We wszystkich wspólnotach budynków mieszkalnych znajdzie się miejsce, które pełnić będzie funkcję – dawniej byśmy powiedzieli – świetlicy, dzisiaj nazywać by to się mogło „klub mieszkańca”

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 NA OKŁADCE | 19 A klienci biurowi? DB: Rozmawiamy z wieloma potencjalnymi najemcami, ale i nowymi właścicielami, bo część biur i budynków będzie wystawiona na sprzedaż. Podoba mi się to, że dwie kobiety prowadzą od strony marketingowej i sprzedażowej tak dużą i ciekawą inwestycję. Widzę, że doskonale się uzupełniacie. Mylę się? DB: Nie (śmiech). Masz rację. Lubimy ze sobą pracować. Poza tym z rynkiem nieruchomości jesteśmy związane od lat i daje nam to wiele satysfakcji. AJ: O ile branża budowlana nadal kojarzy się bardziej z mężczyznami, to jednak tworzenie domu jest domeną kobiet, instynktownie wyczuwamy dobre rozwiązania. Jesteście z konkurencyjnych firm, a mimo to tak dobrze układa Wam się współpraca. AJ: Muszę powiedzieć, że nigdy nie odczułam tego, że jesteśmy konkurencją. Zawsze postrzegam to jako pracę zespołową i dla mnie to, czy ktoś jest z BPI, czy Revive, nie ma znaczenia, bo jest członkiem zespołu Cavallia. Prawdą jest, że BPI jest większą firmą i ma większe struktury w Polsce, ale tutaj nikt nie ma przewagi, bo wszyscy pracujemy na jeden cel. To projekt bardzo duży, złożony, ale i ciekawy, wymagający doświadczenia i uwagi. DB: Wszyscy gramy do jednej bramki. Ta współpraca jest bardzo cenna dla obu firm. Mamy różne doświadczenie, kierujemy się wartościami, tworząc jeden projekt, jeden zespół, który realizuje coś wyjątkowego. Bo Cavallia jest wyjątkowa. Jesteście dumne z Cavallii? Zdecydowanie tak! AJ: Jakiś czas temu przeniosłam się z Warszawy do Poznania i chętnie bym tu zamieszkała. Powiem więcej: jedna z cukierni, którą znasz, na pewno znajdzie tutaj swoją drugą lokalizację. Beza tak blisko mnie... AJ: Mam nadzieję, że będziesz nas odwiedzać. Na pewno! Zatem do zobaczenia. Do zobaczenia. z

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 20 | WARTE POZNANIA W Poznaniu mamy ulicę Wrocławską i Krakowską i to nawet w ścisłym centrum miasta. Jest także na Śródce Bydgoska, Gdańska, Gdyńska i Warszawska. Nie zapomnieliśmy też o mieście, z którym związani byli chociażby Julian Tuwim i Jan Machulski. A czy ulicę Poznańską znajdziemy także w stolicy Dolnego Śląska, w grodzie Neptuna i innych miastach? TEKST I ZDJĘCIA: JANUSZ LUDWICZAK Przenieśmy się zatem najpierw 180 km na południe, do stolicy Dolnego Śląska. Ulicę Poznańską znajdziemy niedaleko centrum, w dzielnicy Szczepin, zaledwie trzy kilometry do wrocławskiego Rynku. Ulica Poznańska we Wrocławiu ma kilometr długości i krzyżuje się w sumie z ośmioma prostopadłymi ulicami. Łączy ona dwie równoległe arterie: Długą i Legnicką (będącą jedną z głównych ulic Wrocławia, coś na wzór naszej Grunwaldzkiej). Przy Poznańskiej we Wrocławiu oprócz kamienic znajdziemy Sąd Rejonowy, park rekreacji wraz z kortami tenisowymi i boiskami do piłki nożnej i koszykówki zwany Rynkiem Szczepińskim, a także liceum, szkołę podstawową i przedszkole. Jeszcze kilka lat temu mieściła się jednostka wojskowa 6. Rejonowej Bazy Materiałowej. Ulicą Poznańską przebiegają też trasy trzech linii autobusowych (nr 103, 127 i nocnej 245), które zatrzymują się na dwóch przystankach. W KRAKOWIE SĄSIADUJE Z WROCŁAWSKĄ W Krakowie ulicę Poznańską znajdziemy w dzielnicy Krowodrza. Ulica ma ponad kilometr długości, z czego POZNAŃSKA? GDZIE JEST tylko 190 m jest ogólnodostępne. Pozostała część to zamknięte osiedle mieszkaniowe. Co ciekawe, na samym początku ulica Poznańska w Krakowie krzyżuje się z… Wrocławską. PRZYSTANEK „POZNAŃSKA” Z Krakowa przenosimy się 260 km na północ, do miasta położonego w samym środku Polski, do Łodzi. Ulica Poznańska w mieście Tuwima ma długość 750 metrów. Arteria położona jest w dzielnicy Górniak. Poznańska w Łodzi jest ulicą osiedlową, przy której znajdują się tylko budynki mieszkalne, głównie kamienice. PAMIĘTAJĄ O NAS RÓWNIEŻ W „STOLYCY” Najładniej prezentuje się ulica Poznańska w samej stolicy Polski. Czyżby aż tak lubili nas Warszawiacy? Ulica Poznańska w Warszawie rozpoczyna się naprzeciwko Pałacu Kultury i Nauki, od skrzyżowania z Alejami Jerozolimskimi. Dalej ulica prowadzi w kierunku placu

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 WARTE POZNANIA | 21 XIV wieku, a murowanej – wiek później. Zniszczona wskutek pożaru w 1547 r., w II połowie XVI wieku została odbudowana. Ostatecznie Brama Poznańska została rozebrana w 1828 roku, a siedem lat później zniesiono rogatki strzegące wjazdu do miasta. W TRÓJMIEŚCIE AŻ TRZY TAKIE ULICE I na koniec przenosimy się jeszcze do Trójmiasta. Poznańską znajdziemy zarówno w Gdańsku, Gdyni, jak i Sopocie i to stosunkowo niedaleko od siebie. Poznańska w Gdyni znajduje się w dzielnicy Wzgórze św. Maksymiliana, w pobliżu Węzła Cegielskiej i głównej arterii Gdyni – al. Zwycięstwa. Ma zaledwie 160 m długości i jest zwykłą osiedlową uliczką. Ulica ta mieści się w sąsiedztwie Toruńskiej, Bydgoskiej, Kujawskiej i Pomorskiej. Na skrzyżowaniu z Witomińską znajduje się przystanek autobusowy. Na Poznańskiej zatrzymują się autobusy linii nr 141, 190 i 203. W Sopocie Poznańska to bardzo króciutka, licząca zaledwie 94 m długości ulica. Jest to droga w zasadzie wewnętrzna, przy której znajduje się sześć budynków mieszkalnych, a położona jest praktycznie w centrum Sopotu. Krzyżuje się z nią główna arteria komunikacyjna Trójmiasta i Sopotu – al. Niepodległości (będąca przedłużeniem al. Zwycięstwa w Gdyni i al. Grunwaldzkiej w Gdańsku). W pobliżu Poznańskiej znajduje się stacja benzynowa, a na jej tyłach przebiega trasa Szybkiej Kolei Miejskiej. Skoro jesteśmy w Trójmieście, to nie możemy pominąć Gdańska. W mieście tym Poznańską znajdziemy w dzielnicy Przymorze i Wojnowo (odpowiednik naszych Rataj). Arteria ma 800 metrów długości, a znajdują się przy niej głównie wille. Ulicą Poznańską w Gdańsku kursują autobusy trzech linii (nr 117, 143), które łączą Gdańsk z Sopotem. Na przystanku „Poznańska” pasażerowie mają do dyspozycji też nocny autobus N4 (z Jelitkowa na Kowale). z Politechniki i krzyżuje się z dziewięcioma ulicami (m.in. z Nowogrodzką, Wspólną i Hożą). Poznańska w stolicy powstała pod koniec XIX wieku, w okresie największego rozwoju urbanistycznego warszawskiego śródmieścia. Najstarszym zachowanym budynkiem przy tej ulicy jest kamienica pod numerem 21, wzniesiona ok. 1830 roku. Był to pierwszy murowany budynek przy tej ulicy. Poznańska w Warszawie ma zresztą bogatą historię. W kamienicy pod „trójką” mieszkał piosenkarz, aktor i farmaceuta Marian Rentgen-Güntner, zamordowany w 1940 w Charkowie przez NKWD. Pod numerem 13 do momentu wybuchu II wojny światowej mieścił się komisariat Policji Państwowej. Przy Poznańskiej znajdują się trzy kamienice wpisane do rejestru zabytków. W tej pod „piętnastką” w latach 1924-1941 mieściła się nawet ambasada ZSRR. W czasie Powstania Warszawskiego budynek ten wykorzystywała Stacja Nadawcza Armii Krajowej „Błyskawica” do nadawania audycji radiowych. Dziś Poznańska nie przypomina tej samej ulicy, którą była na przełomie XIX i XX wieku. Większość znajdujących się przy niej kamienic została odnowiona. W BYDGOSZCZY UHONOROWANO NAS PODWÓJNIE Powracamy teraz na północny-zachód Polski, do miasta położonego najbliżej Poznania, do Bydgoszczy. Stolica Kujaw, miasto Łuczniczki uhonorowało nas dwukrotnie – ulicą Poznańską i placem Poznańskim. Ulica Poznańska ma pół kilometra długości i rozpoczyna się od Wełnianego Rynku, prowadząc do placu Poznańskiego, stanowiącego rondo na skrzyżowaniu ulic Kruszwickiej i Szubińskiej. Poznańska w Bydgoszczy jest główną drogą miasta i stanowi fragment dróg krajowych nr 25 i 80. W miejscu, gdzie dziś się rozpoczyna, znajdowała się niegdyś Brama Poznańska, zwana także Chwytowską. Strzegła ona dróg wylotowych z miasta prowadzących w kierunku Poznania i Nakła. Budowla powstała w formie drewnianej prawdopodobnie w II połowie

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 22 | WARTE POZNANIA „Wszystko zaczęło się niewinnie: poszłam z Cygą na blaukę. Nie chciałyśmy nikogo spotkać. Weszłyśmy na jakieś podwórko. Martwa cisza, niezamieszkała oficyna, wybite okno na poziomie kolan. Nie wiem, kiedy znalazłyśmy się na dachu. Patrzyłam na nasze miasto jak zahipnotyzowana. Nie zapomnę tego uczucia, odkryłam coś, czego nawet nie przeczuwałam. Jakby ktoś dał mi nowe oczy”. Większość z nas była w miejscach zapomnianych, nie przypuszczając, że taka aktywność dorobi się kiedyś swojego hasła w Wikipedii. Dla dzisiejszych 70-latków szwendanie się po zakamarkach i kolonizowanie niepełnowartościowych zabudowań było tym, czym dla współczesnych dzieci popołudnie na placu zabaw: ruina była wszechobecna, chłopcy udawali żołnierzy, dziewczynki bawiły się w dom. Czy to był zatem początek urbexu? URBEX – WSTĘP WZBRONIONY? Urbex to skrót od angielskiego URBan EXploration i oznacza odkrywanie opuszczonych, niezagospodarowanych, niedostępnych miejsc. To hobby staje się coraz bardziej popularne. Na jednym z polskich portali urbexowych zarejestrowało się prawie 100 tys. członków. Co miłośników eksploracji tak pociąga: tajemnicza historia, unikalne zdjęcia czy dreszczyk emocji w zdewastowanych industrialach? A co na temat urbexu mówi prawo? TEKST I ZDJĘCIA: DARIA MIEDZIEJKO

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 WARTE POZNANIA | 23 Niezupełnie. W urbexie obiekt opuszczony traktuje się podmiotowo. Eksplorator nie czyni sobie z niego schronienia, miejscówki na spotkanie czy imprezę. Obserwuje, bada, a przede wszystkim fotografuje. Urbex nie byłby w trendach, gdyby nie rewolucja w fotografii i namiętne publikowanie w mediach społecznościowych. Z tego podmiotowego podejścia wynika druga różnica między schadzkami w pustostanie przy tanim winie a urbexem. Chodzi o zainteresowanie historią miejsc. Są zapaleńcy, którzy w jeden dzień przemierzają kilkaset kilometrów, żywiąc się mufinkami z „maka”, by zobaczyć kilkanaście ruin. Dlaczego? Chcą obejrzeć obiekty, o których czytali na historycznych portalach. Oczywiście wśród urbexowców najwięcej jest ekspertów od II wojny światowej. Dla nich 1945 rok wyznacza granicę między erami. URBEXOWY SAVOIR-VIVRE „Upatrzyłam sobie jeden cmentarz. Tylko jedna rodzina. Pojechaliśmy i faktycznie był lasek. Obok zobaczyliśmy zabudowania. Opuszczone całe gospodarstwo, folwark, murowane poniemieckie gospodarstwo. Na cegłach wyryte było Franz. Tak jakby dziecko wyryło. Dom zabity deskami, ale można było wejść. Jednak nie weszliśmy. Tak dziwnie chodzić po cudzym domu”. Środowisko oddolnie tworzy i promuje zasady zachowania. Jedna z nich nakazuje nie podawać lokalizacji fotografowanego czy opisywanego miejsca. Ma to utrudnić namierzenie budynku wandalom i złodziejom. W założeniu piękna idea. Jednak obiektyw Google’a bez trudu rozpoznaje wiele opuszczonych obiektów. A potem na jarmarku dominikańskim w Gdańsku rozpoznamy zabytkowe kafle z zapomnianego pałacu na Śląsku. Druga zasada mówi o tym, by z odwiedzanego miejsca zabrać jedynie zdjęcia, czyli siódme przykazanie de-

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 24 | WARTE POZNANIA kalogu. Kolejny punkt regulaminu zobowiązuje urbexowców do pozostawienia obiektu takim, jakim się go zastało. Co oczywiste, ma to zapobiec dewastacji. Równie ważny jest też zakaz przestawiania wyposażenia czy wzbogacania go o rekwizyty, które eksploratorzy przynoszą czasem dla efektowniejszych kadrów. Miłośnicy urbexu informują się na forach o kwestiach bezpieczeństwa. Szczegółowo wymieniają zagrożenia zdrowia i życia, wśród których najważniejsze wynikają z uszkodzonej konstrukcji budynków oraz niezabezpieczonych lub nieszczelnych instalacji. Wiele pożytecznych wskazówek dotyczy, jak uniknąć nieszczęśliwego wypadku i jak reagować, gdy doszło do nieprzewidzianego zdarzenia. O właściwym przygotowaniu do wyprawy, w tym o odzieży ochronnej i niezbędnym ekwipunku, wspomina się na każdej stronie poświęconej eksploracji opuszczonych miejsc. Czy urbex jest legalny? To zależy. Jeśli wkracza się na teren prywatny, ogrodzony, zabezpieczony z tabliczką wprost zakazującą wstępu, to na pewno narusza się prawo. Osoby, które ignorują przepisy, mogą być ukarane, nawet jeśli niczego nie zniszczyły i nie próbowały ukraść. Intencja zawsze jest sprawą dyskusyjną. Nietrudno sobie wyobrazić następującą sytuację. Do naszego remontowanego domku wakacyjnego wchodzi włamywacz w kominiarce i moro z aparatem fotograficznym. Rozgląda się za jakimś cennym przedmiotem i wtedy zostaje nakryty. Tłumaczy się, że nic nie chciał zabrać poza fotami… Opuszczone miejsca można poznawać całkiem legalnie. Wystarczy skontaktować się z właścicielem lub opiekunem miejsca. Wiele interesujących obiektów jest ogólnie dostępnych z zewnątrz. Wreszcie można intrygujący nas budynek sfotografować za pomocą drona. MORO CZY BIAŁA KOSZULA? „Nie wchodzę w miejsca, o które ktoś zadbał. Widzę płot, to pytam człowieka, czy mogę wejść. A gość do mnie: Panie, jest pan pierwszy, który zapytał, a nie wszedł na chama”. Stylów urbexowego hobby jest wiele. Wymienię dwa skrajne ugrupowania. Jedno stanowią ultrasi, odważni, sprawni partyzanci w kominiarkach, najczęściej młodzi. Do drugiego zaliczyć trzeba osoby, które uprawiają „turystykę alternatywną”, czyli miękki urbex, można powiedzieć: w białej koszuli. Jeśli tylko można, starają się o pozwolenie, by wejść lub zadowalają się oglądaniem z zewnątrz. Historia i fotografia łączą te grupy, a różni uzależnienie od wyrzutu adrenaliny. ORAZ ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ… Reprezentacyjne pałace, okazałe kościoły, niegdyś nowoczesne hale produkcyjne, solidne fortyfikacje stopniowo popadają w ruinę. W opuszczone miejsca obfituje zwłaszcza Dolny Śląsk, urbexowy raj, ale są ich setki także w Wielkopolsce, zdawałoby się dobrze zagospodarowanej. Eksploratorzy mają poczucie, że dzięki swojej pasji dokumentują stan obiektów. Ale czy mają nadzieję, że te setki pamiątek po przeszłej świetności zyskają na powrót nowe życie? To mrzonka. Miłośnicy historii trzeźwo oceniają rzeczywistość – tylu obiektów nie sposób odnowić, a później zapewnić taką funkcję, by mogły na siebie zarobić. Czy społeczeństwu potrzeba następnych hoteli w ociekających nowizną pałacach, luksusowych loftów w postindustrialnych obiektach, czy potrzeba odrestaurowanych świątyń w wyludnionych miejscowościach? Jaki los czeka zatem większość zaniedbanych miejsc? Najszczęśliwsze otrzymają dofinansowanie z ministerstwa i na kroplówce przeżyją kolejne kilkadziesiąt lat, niektóre zabezpieczy się i uczyni z nich trwałą ruinę jak w przypadku średniowiecznych zamków, ale większość po prostu się rozpadnie, obróci w pył. Eksploratorzy będą im towarzyszyć w agonii, będą obecni przy śmierci. Sprawią, że miejsca opuszczone nigdy nie będą zapomniane. Serdecznie dziękuję za rozmowę Justynie Szatanik, Agnieszce Nowak, Zbyszkowi i anonimowym rozmówcom. z

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 26 | GŁOS BIZNESU PIERNIKI, Na pamiątkę, w podziękowaniu, na przeprosiny – artystyczne pierniki to małe dzieła sztuki odpowiednie na każdą okazję. Są niespotykanym i oryginalnym prezentem, który przez lata będzie cieszyć oczy. Justyna Wujewska zaprasza do swojego piernikowego świata, w którym pachnie miodem i mieszanką korzennych przypraw. Tworzy w nim ozdoby, medale, świeczniki, a nawet obrazy na ścianę, które powstają z ciasta piernikowego i mają za zadanie wywołać uśmiech na twarzy osób obdarowanych. I tak się dzieje. ROZMAWIA: DOMINIKA JOB | ZDJĘCIA: AGATA JESSE OBIEKTYWNIE Jak to się stało, że zaczęła Pani tworzyć artystyczne pierniki? Justyna Wujewska: Z wykształcenia jestem artystką, a z zawodu tkaczką artystyczną. W tym zawodzie przepracowałam trzydzieści lat, tkając gobeliny. Niestety, sytuacja na rynku spowodowała, że musiałam poszukać innego zajęcia. Po odchowaniu dziecka zaczęłam szukać sobie nowej pracy, bo nie lubię siedzieć w domu i nic nie robić. Od zawsze uwielbiałam dekorować i piec ciasta, więc pomyślałam, że mogłabym pracować w cukierni. Zrobiłam odpowiedni kurs cukierniczy, ale niestety, okazało się, że nie mając doświadczenia zawodowego w tym kierunku, nie mogę liczyć na zatrudnienie. Trafiła Pani na kolejny trudny rynek… Niestety tak. Ale pewnego dnia moją uwagę przykuły dekorowane pierniki, które gdzieś mi się wyświetliły, kiedy przeglądałam internet w poszukiwaniu inspiracji. Moje oczy od razu się zaświeciły i pomyślałam sobie, że to może być coś dla mnie. Postanowiłam spróbować. Chciałam sprawdzić, czy to w ogóle będzie się komuś podobało. Okazało się, że ludzie bardzo chwalili moje wyroby i chcieli je kupić. Pomyślałam więc, że założę działalność i zajmę się tym profesjonalnie. Odbyłam kilka szkoleń z różnych technik zdobienia lukrem i tak oto już od siedmiu lat prowadzę moją piernikową firmę. Ma Pani prawie dziewięć tysięcy obserwujących na swoim profilu na Facebooku – wszyscy kochają pierniczki! Chciałam, żeby moje pierniki przyniosły dużo radości, pozytywnego zaskoczenia i uśmiechu na twarzach obdarowanych osób. Mimo że są zrobione z produktów spożywczych, nie robię ich do jedzenia. To są pierniki pamiątkowe – artystyczne, ozdobne, robione na podkładzie do malowania z ciasta piernikowego. Robię z niego też inne rzeczy, np. świeczniki, ozdoby choinkowe czy domki z piernika w 3D. Raz miałam bardzo oryginalne zamówienie na zrobienie obrazu do powieszenia na ścianie. Właściwie z ciasta piernikowego można zrobić wszystko i jeśli wyrób będzie dobrze przechowywany, może cieszyć oko nawet parę lat. Na jakie okazje najczęściej dostaje Pani zamówienia? Pierniki są dobre na każdą okazję. Nie tylko na Boże Narodzenie, ale też na Wielkanoc, Dzień Matki, chrzciny, komunię, Dzień Nauczyciela, koniec roku, Dzień Babci i Dziadka, śluby i wesela, jako podziękowanie dla gości. Mam też zamówienia na pierniczki dawane bez okazji, żeby po prostu sprawić komuś radość. A raz zrobiłam piernik, który został wręczony na przeprosiny. Świetny pomysł, bo ciężko gniewać się na kogoś, kto przeprasza takim pięknym pierniczkiem! Taka jest rola pierników, żeby ktoś, kto je dostanie, był mile zaskoczony, rozweselił się, żeby w sympatyczny spo-

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 GŁOS BIZNESU | 27 UŚMIECH KTÓRE WYWOŁUJĄ

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 28 | GŁOS BIZNESU Chciałam, żeby moje pierniki przyniosły dużo radości, pozytywnego zaskoczenia i uśmiechu na twarzach obdarowanych osób. Mimo że są zrobione z produktów spożywczych, nie robię ich do jedzenia. To są pierniki pamiątkowe – artystyczne, ozdobne, robione na podkładzie do malowania z ciasta piernikowego sób przypominał sobie o jakiejś uroczystości, w której uczestniczył i została po niej taka pamiątka. Wiele firm zamawia pierniki, aby podarować je swoim klientom, kontrahentom i pracownikom, by podziękować im za udaną współpracę czy wspólnie zrealizowany projekt. Pierniki mogą być z logo, nazwą firmy lub z dowolnie wybranym motywem. Dobrze się pamięta taką firmę. Przez przypadek znalazła Pani swoją nową drogę w życiu i jednocześnie odkryła nową pasję. Można tak powiedzieć, bo to mi się bardzo spodobało i jest to coś, co uwielbiam robić. Najbardziej lubię, kiedy klienci zamawiają moje wyroby i wracają z informacją, że na żywo pierniki wyglądały jeszcze lepiej niż na zdjęciu. Albo że są pięknie i bardzo starannie zrobione, dlatego składają na nie kolejne zamówienia. Opowiadają, że moje pierniczki wywołały uśmiech na twarzach osób obdarowanych nimi. I to mi daje bardzo dużo radości, że te moje prace cieszą ludzi. Ile trwa realizacja piernikowego zamówienia? To zależy od wielkości zamówienia. Jeden duży piernik to praca na dzień lub dwa. Przy większym zamówieniu potrzebuję minimum czterech dni, a czasami nawet dwóch tygodni. Jednak nie czuję zmęczenia, bo mogę się wyżyć artystycznie (śmiech), a to dla mnie ważne. Ja przy tej pracy odpoczywam. Sprawia mi to bardzo dużo radości, zapominam o problemach i skupiam się na tym, co mam do zrobienia. Dla kogo są Pani artystyczne pierniki? Dla każdego, kto chciałby podarować komuś oryginalny, pachnący prezent, sprawić bliskiej osobie dużo radości i uśmiechu. Będzie to upominek niespotykany, zaskakujący i bardzo oryginalny. To jest naprawdę fajna pamiątka, coś, co na pewno na długo pozostanie w pamięci. z https://www.facebook.com/artystycznepiernikiujustyny

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz