SPP 7-8_2024 e-wydanie

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2024 W PODRÓŻY | 61 Podróżnik, pisarz, polityk, pasjonat, lubi wiedzieć, zobaczyć, sprawdzić, bardzo też lubi ludzi. Podróżuje, by poznać kraje, regiony, kontynenty, ale też ludzi i ich historie. Ma to we krwi, bo jego ojcem był Arkady Fiedler, a dziadkiem Antoni, wydawca książek. Od urodzenia skazany był na udział w wyprawach na krańce świata, ale też i Polski. Arkady Radosław Fiedler wyruszył tropami polskich rzek, a już planuje kolejne wyprawy. Nie potrafi usiedzieć na miejscu. ROZMAWIA: ELŻBIETA PODOLSKA ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE okazało się, że ludzie są, ale mieszkają tam od dwóch tygodni. Pomogli mi, wskazując kierunek, że być może tam, bo tam jakaś rzeczka płynie. W końcu dotarłem do źródła, brnąc w bardzo gęstej trawie, która zakrywała dosłownie wszystko. Nie, nie było widać i tak trochę na wyczucie szedłem. Znalazłem rzeczkę i idąc pod prąd, dotarłem do całkowicie ukrytego źródła. Miałem ogromną satysfakcję, że jako pierwszy w rodzinie Fiedlerów tam dotarłem. Wydawałoby się, że napisanie tej książki będzie takie proste, a tu się okazało, że trzeba się wykazać sprytem odkrywcy. Głównym magnesem były dla mnie źródła, ale idąc do nich, odkrywałem wspaniałych ludzi i historie. Muszę powiedzieć, że gdyby nie miejscowi przewodnicy, mieszkańcy, to bym nie trafił do tych źródeł, bo większość jest tak schowana w przyrodzie, w gęstym lesie, w buszu, że bym ich nie znalazł. Dzięki tym osobom poznawałem ciekawe opowieści o miejscach położonych dookoła, o zdarzeniach, kulturze. Docierałem do źródeł i poznawałem wcześniej dla mnie zupełnie nieznany świat. Na przykład przy Drwęcy otworzyła się przede mną historia Prus, ich walk z krzyżakami. Źródła odczarowywały dla mnie przeszłość, przybliżały ją. Zbieranie materiałów do tej książki okazało się dla mnie wspaniałą przygodą. Droga do którego źródła była dla Pana najtrudniejsza, a która najciekawsza? Ciekawą, ale jednocześnie dość trudną sprawą było dotarcie do początków rzeki Biebrzy, daleko na Podlasiu przy wsi Nowy Dwór. Pojechałem tam, wcześniej wyczytałem, że źródło jest kilometr od tej miejscowości. Na miejscu zupełnie przez przypadek zaczepiłem małżeństwo, które wychodziło ze sklepu. Okazało się, że mężczyzna wiedział i że mi pokaże, bo to źródło jest na terenie gospodarstwa jego bliskiego znajomego. Pojechałem za nimi. Źródło było tam rzeczywiście. Wypływało z brzegu niewielkiego stawu, ale jak się przyjrzeliśmy, to nie ma wylotu tej wody, nigdzie dalej nie płynie. To źródło miało tylko na tyle mocy, żeby zasilić ten stawek, ale nie rzekę. Musieliśmy szukać dalej. Wróciłem do Nowego Dworu i zaparkowałem przy Urzędzie Gminy i postanowiłem dopytać ludzi tam pracujących, może oni coś wiedzą i pomogą. Spotkałem człowieka, który jest pasjonatem poznawania tamtych ziem. To było trafienie w dziesiątkę. Grzegorz Rutkowski bardzo mi pomógł. Zwolnił się z pracy na kilka godzin i wyruszył ze mną. Od razu mi powiedział, że to źródło, o którym wszyscy sądzą, że zasila Biebrzę, jest tylko historyczne. Dzisiaj już nie ma znaczenia. Okazało się, że ta rzeka ma parę źródeł, także takie, które raz działa, a raz nie i to prawdziwe, z którego teraz Biebrza bierze początek. Tak zaczęła się przygoda, bo pojechaliśmy na skraj wielkiego lasu. Bez niego nigdy bym tam nie trafił. Przedzieraliśmy się przez gąszcz, wielkie błoto i dopiero trzecie źródło było rzeczywiste. nie wspomniał o źródłach rzeczki. To było dla mnie tym bardziej inspirujące, że tym trzeba się zająć. Czy była to też dla Pana podróż sentymentalna? W przypadku Wirynki – tak. Szukałem tego źródła dosyć długo i uporczywie, bo źle mnie poinformowano, że jest to na łąkach wsi Zakrzewo. Okazało się, że te łąki są rozległe, piękne, ale nie mogłem znaleźć źródła. Pytałem się okolicznych mieszkańców, ale oni sami nie bardzo wiedzieli i potem się okazało, że to półtora kilometra na wschód we wsi Dąbrowa. Tam jest ogromna łąka porośnięta fantastyczną, powiedziałbym, że niemal amazońską trawą, gęstą i wysoką. Nie bardzo wiedziałem, gdzie to może być konkretnie. W oddali widziałem parkujące samochody i postanowiłem zapytać, czy ktoś wie. W pierwszym domu było pusto, w drugim też, w trzecim

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz