Z KULTURĄ KLUNKRY TEATRALNE W PODRÓŻY W KRAINIE MIODU I WOSKU WARTE POZNANIA DANCING FAIRPLAYCE POZNAŃ NIEPOWTARZALNOŚĆ PRZEDE WSZYSTKIM ATELIER ANDŻELIKA CHRUŚCIŃSKA 7/8(82) / LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 MIEJSKI MAGAZYN LIFESTYLOWY ISSN 2545-0174
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 Z SUKCESEM | 3 WYDAWCA: Grupa MTP ul. Głogowska 14, 60-734 Poznań, NIP: 777-00-00-488 REDAKTOR NACZELNA: Monika Kanigowska, monika.kanigowska@grupamtp.pl, tel. 788 782 247 ADRES REDAKCJI: ul. Głogowska 14, 60-734 Poznań MAIL: redakcja@sukcespopoznansku.pl www.sukcespopoznansku.pl Wakacje w mieście? W Poznaniu to nie tylko możliwe, ale wręcz wskazane. Wystarczy jeden ciepły wieczór nad Rusałką, seans pod gołym niebem albo spacer po rozgrzanych słońcem ulicach Wildy, by odkryć, że lato w mieście potrafi być pełne przyjemności. Tu zachody słońca są dłuższe, rozmowy przy stole smakują lepiej, a kultura, moda i natura wchodzą ze sobą w intrygujący dialog. To wydanie naszego magazynu to właśnie opowieść o letnim Poznaniu – mieście, które tętni wydarzeniami i zaprasza do odkrywania swoich mniej znanych, ale niezwykle urokliwych zakątków. Zabierzemy Was na BitterSweet Festival na Cytadeli, podpowiemy, jak najlepiej wykorzystać sezon na fine dining, zaprosimy na otwarte spacery po centrum miasta i pokażemy, gdzie w Wielkopolsce warto uciec na chwilę od miejskiego zgiełku. Na naszej okładce – Andżelika Chruścińska, projektantka, która konsekwentnie buduje markę z duszą. Jej Atelier Chruścińska to więcej niż miejsce – to filozofia ubioru, oparta na jakości, kobiecej energii i niepowtarzalności. W rozmowie opowiada o swojej drodze od marzenia do rzeczywistości, o tworzeniu mody, która nie goni trendów, lecz tworzy własne. A skoro mowa o sztuce – nie można pominąć tańca. W centrum fairPlayce Poznań tego lata dzieje się magia: ruszają warsztaty tańca, które udowadniają, że taniec jest dla każdego, bez względu na wiek, umiejętności czy doświadczenie. Sierpniowy tydzień wypełni się ruchem, rytmem i radością – to miejsce, gdzie można poznać różne gatunki tańca i dać się porwać muzyce. Dancing fairPayce Poznań to przestrzeń wolna od ocen, za to pełna dobrej energii i uśmiechu. Bo lato to idealny czas, by oddać się swoim pasjom. W środku znajdziecie także opowieści o miejscach, które są z nami od pokoleń – jak świętujący swoje stulecie Ogród Botaniczny – i tych, które dopiero zdobywają uznanie, jak poznańskie restauracje z prestiżowego przewodnika Michelin. Porozmawiamy o zdrowiu, designie i rodzinnych sukcesach. A dla tych, którzy planują dalsze podróże – sprawdzamy, gdzie można polecieć z Ławicy. Poznań tego lata nie zwalnia tempa. Wręcz przeciwnie – inspiruje, zaskakuje i kusi do tego, by odkrywać go na nowo. Do zobaczenia na mieście! Monika Kanigowska WSTĘP REDAKCJA: Elżbieta Podolska, Juliusz Podolski, Karolina Michalak, Anna Gidaszewska, Ewa Gosiewska, Dawid Tatarkiewicz, Paweł Cieliczko, Anna Kowalska, Barbara Krawczyk SPRZEDAŻ I PROMOCJA: Agnieszka Jakubik, agnieszka.jakubik@grupamtp.pl, tel. 539 777 544 SKŁAD: Wydawnictwo Inwestor www.wydawnictwoinwestor.pl KOREKTA: Elżbieta Ignacionek ZDJĘCIE NA OKŁADCE: ALEC BUCA DRUK: GRUPA INTROMAX Kraków RPR: 3781 Wszystkie materiały są objęte prawem autorskim. Przedruki i wykorzystanie materiałów wyłącznie za zgodą redakcji. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów nadesłanych materiałów. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i materiałów promocyjnych.
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 4 | Z SUKCESEM SPIS TREŚCI Z KULTURĄ KLUNKRY TEATRALNE W PODRÓŻY W KRAINIE MIODU I WOSKU WARTE POZNANIA DANCING FAIRPLAYCE POZNAŃ NIEPOWTARZALNOŚĆ PRZEDE WSZYSTKIM ATELIER ANDŻELIKA CHRUŚCIŃSKA 7/8(82) / LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 MIEJSKI MAGAZYN LIFESTYLOWY ISSN 2545-0174 www.sukcespopoznansku.pl ZDJĘCIE NA OKŁADCE: ALEC BUCA 5 | Poznań o zachodzie 6 | MIASTO WARTE POZNANIA ZAPOWIEDZI 8 | Wieczory filmowe nad Rusałką 8 | PoKoziołki – otwarte spacery po centrum miasta 8 | Egipska Komnata Tajemnic 10 | Sąsiedzkie lato na Wildzie 12 | BitterSweet Festival 2025 rozbrzmi na Cytadeli 12 | Sezon na doświadczenia – trwają rezerwacje na FineDiningWeek®! NA OKŁADCE 16 | Atelier Chruścińska: Niepowtarzalność przede wszystkim WARTE POZNANIA 22 | 100 lat Ogrodu Botanicznego i Dendrologicznego 24 | Diana – biżuteria artystyczna i galanteria łowiecka 28 | Lato pachnące lipą w Arboretum Kórnickim 32 | Dancing fairPlayce Poznań ZDROWIE I URODA 34 | MedPolonia Grupa LUX MED: Najważniejsze są dobre wzorce Z SUKCESEM 36 | Scena gwiazd na piętrze TWÓJ DOM 40 | Piątkowo w Poznaniu – dwa standardy wykończenia, jedna lokalizacja 42 | TWÓJ STYL MODA 44 | Ja nie mam, co na siebie włożyć… POZIOM WYŻEJ 46 | Dzieci Madagaskaru SMACZNEGO 50 | Poznański Michelin coraz okazalszy – 16 poznańskich restauracji wyróżnionych w przewodniku Michelin 2025! W NATURZE POZNANIA 54 | Przy tenisie o ptakach W PODRÓŻY 56 | Port Lotniczy Ławica: Wygodne czartery wakacyjne – #ProstozPoznania 2025 59 | Port Lotniczy Ławica: Tirana z Ławicy 60 | W krainie miodu i wosku – podróż śladem pszczelich sekretów 64 | Gdzie w Wielkopolsce na odpoczynek od miasta? SPORT 68 | Mamy Majstra i awans Z KULTURĄ 72 | Klunkry teatralne, czyli naród sobie na 150-lecie Teatru Polskiego 76 | Jarosław Molenda: Jestem normalnym człowiekiem, po prostu W OBIEKTYWIE 80 | Statuetki Wielkopolskich Filarów Biznesu 2025 rozdane! 82 | Klub Partnera UEP na tarasie Collegium Altum 82 | Dzień Poznańskiej Przedsiębiorczości Rodzinnej 83 | Świat technologii w rękach kobiet 84 | Duda-Cars świętuje 20-lecie i... #ŁączyPokolenia! 85 | Pyrkon 2025: Rekordowa edycja święta fantastyki! 86 | Sztuka ubierania na Kramarskiej 87 | „Piosenka na cztery strony świata” – muzyczne zakończenie prezydencji Polski 88 | LinkedIn Local Poznań #22 89 | Co uwarzono w kociołku? 90 | Warsztaty kulinarne ze szczyptą finezji
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 Z SUKCESEM | 5 ZDJĘCIE: MAŁGORZATA MAĆKOWIAK-BARTCZAK POZNAŃ O ZACHODZIE
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 6 | MIASTO WARTE POZNANIA Zaczęło się od jednodniówki „Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego”, wydawanej z okazji święta patronów miasta przez lokalny oddział „Gazety Wyborczej”. W jej edycji z 1998 roku ogłoszono konkurs na pomnik upamiętniający najbardziej zasłużonego Poznaniaka. Wśród nominowanych znaleźli się m.in.: król Przemysł II, hr. Edward Raczyński, prezydent Cyryl Ratajski czy prof. Wiktor Dega. Wszystkich jednak w pobitym polu zostawił Stary Marych – dołączony do plebiscytu przypadkiem, jako jedyna postać fikcyjna – który uznany został za najlepszego reprezentanta tradycyjnych wielkopolskich cech i wartości. Wymyślił go Juliusz Kubel, pisarz, popularyzator gwary poznańskiej, i uczynił narratorem pisanych gwarą felietonów „Blubry Starego Marycha”. Po raz pierwszy Stary Marych przemówił na antenie poznańskiego radia w 1983 roku głosem aktora Mariana Pogasza i przez kolejne siedemnaście lat opowiadał słuchaczom o sobie, swej żonie Frącce oraz poznańskiej codzienności. „To portret miasta” – mówił zakochany w Poznaniu Juliusz Kubel, a teksty to „zapis tradycyjnej obyczajowości poznańskiej, ale i swoista kronika, komentarz do wszystkiego, co nas w tych latach obchodziło, śmieszyło, denerwowało, drażniło, zniewalało”. Ten poznański everyman w coniedzielnym monologu komentował bieżące wydarzenia polityczne, kulturalne, społeczne i obyczajowe, nie zapominając o tym, co dzieje się w najbliższym fyrtlu. „Ulepiony z gwary i ciepłej wielkopolskiej ironii Marych […] nabijał się ze wszystkiego, co wydawało mu się kpiny godne – również z PZPR, którą w gawędach symbolizowała postać Kasprzoczki”. Z zabawnych, złośliwych, ironicznych Stary Marych to chyba jedyny na świecie pomnik gwary. Jest namacalnym dowodem na to, że Poznaniacy potrafią docenić i uhonorować swoją odrębność kulturową bez zadęcia i patosu. TEKST: DR PAWEŁ CIELICZKO | ZDJĘCIA: TOMASZ KORYL POMNIK POZNAŃSKIEJ GWARY i dwuznacznych komentarzy przebijało jednak wielkie ciepło i życzliwość wobec ludzi, co sprawiło, że tysiące słuchaczy pokochały Starego Marycha i zapragnęły spotykać go na poznańskiej ulicy. W konkursie na przygotowanie rzeźby ulicznej zwyciężył – pochodzący z Łazarza, podobnie jak jego bohater – Robert Sobociński, który najlepiej zrealizował, wydawało się, że niewykonalne zadanie: upostaciowienie radiowego głosu. Stworzony przez niego Stary Marych to „typowy” stary Poznaniak w marynarce, czapce z daszkiem i z teczką, prowadzący swój wysłużony rower, ale najwyraźniej także czasem na nim jeżdżący – o czym świadczy spięta klamerką do
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 MIASTO WARTE POZNANIA | 7 „Genka z Łazarza”, o wzruszonej starszej pani, która położyła na kierownicy roweru bukiet czerwonych tulipanów, oraz o dziadku, który podnosił wnuczka ze słowami: „Daj synek, ja cię ździebko dźwignę, a ty ściśnij grabę Marychowi”. Stary Marych jest pomnikiem typowego Poznaniaka, a jego twórcy od początku wiedzieli, że nie może stanąć na żadnym cokole tylko musi być na ulicy, wśród zwyczajnych mieszkańców miasta. Jego rzeźba „wrosła” w bruk, stała się częścią ulicy, a wokół niej znajdują się wykonane z brązu „kamienne kostki” z nazwami sponsorów, dzięki którym udało się zebrać 150 tysięcy złotych potrzebnych do stworzenia pomnika, którego płyta umieszczona jest w ulicznym bruku. Stary Marych, postać radiowa, którą w latach 1983-99 z poznańskiej gwary i wielkopolskiej duszy ulepili Juliusz Kubel i Marian Pogasz. Stary Marych jest także bohaterem legendy miejskiej. Mówi ona o tym, że jego pomnik wcale nie stoi nieruchomo, lecz przesuwa się dokładnie o milimetr każdego roku. A gdy wreszcie Stary Marych dojdzie do Starego Rynku, nastąpi koniec świata. Nie mamy jednak powodu, by się niepokoić tą przepowiednią – póki co dzieli go od rynku kilkaset metrów, a pokonanie tej drogi zajmie mu jeszcze kilka milionów lat. z bielizny nogawka spodni. Złotym blaskiem błyszczy kierownica, której dotknięcie podobno przynosi szczęście, oraz bagażnik roweru, często okupowany przez młodszych i starszych turystów pozujących do pamiątkowych fotografii. Życzeniem Juliusza Kubla – „ojca” Starego Marycha i właściciela praw autorskich do tej postaci – było, by jego twarz miała rysy Mariana Pogasza, któremu bohater zawdzięczał głos, zaśpiew, język – słowem wszystko, co może dać aktor radiowej postaci. Rzeźbiarzowi Robertowi Sobocińskiemu udało się jeszcze spotkać z ciężko chorym aktorem, który zmarł przed odsłonięciem pomnika (31 grudnia 1999 roku). Jego śmierć sprawiła, że Stary Marych zamilkł. Kilka miesięcy później jednak powrócił jako niemy pomnik poznańskiej gwary. Rzeźbę odsłonięto 21 marca 2001 roku, w pierwszym dniu wiosny. Dzień Wagarowicza sprawił, że inauguracji pomnika towarzyszyły tłumy Poznaniaków. Grała orkiestra dęta, bimbą przyjechały dzieci ze szkoły Łejery, które cołkom wiarą odśpiewały piosenki poświęcone bohaterowi, była też honorowa salwa z rozdawanych uczestnikom papierowych tytek, a zasłaniającą rzeźbę płachtę w kolorowe kropki ściągnął Stefan Stuligrosz, twórca chóru „Poznańskie Słowiki” uznany za najwybitniejszego Poznaniaka XX wieku. Kronikarze wydarzenia wspominają także o mniej oficjalnych sposobach świętowania: o radosnych pląsach W konkursie na przygotowanie rzeźby ulicznej zwyciężył – pochodzący z Łazarza, podobnie jak jego bohater – Robert Sobociński, który najlepiej zrealizaował, wydawało się, niewykonalne zadanie: upostaciowienie radiowego głosu. Stworzony przez niego Stary Marych to „typowy” stary Poznaniak w marynarce, czapce z daszkiem i z teczką, prowadzący swój wysłużony rower, ale najwyraźniej także czasem na nim jeżdżący – o czym świadczy spięta klamerką do bielizny nogawka spodni
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 8 | ZAPOWIEDZI Wieczory filmowe nad Rusałką Plaża nad Rusałką, piątki, godz. 21.30 Wstęp wolny Zapraszamy na wyjątkowe wieczory z kinem pod gołym niebem! Spotkania będą odbywać się w klimatycznej przestrzeni, gdzie wspólnie będzie można obejrzeć starannie wybrane filmy – od klasyków, po nowości. Każdy seans to niepowtarzalna atmosfera, emocje i wspólne przeżywanie dobrego kina. Harmonogram pokazów • 25.07.2025 (piątek), godz. 21:30 – Najbardziej samotny chłopak na świecie, reż. Martin Owen (2022) • 01.08.2025 (piątek), godz. 21:30 – Gra fortuny, reż. Guy Ritchie (2023) • 08.08.2025 (piątek), godz. 21:30 – Hiszpański temperament, reż. Emilio Martínez-Lázaro (2014) • 15.08.2025 (piątek), godz. 21:30 – Bezmiar, reż. Emanuele Crialese Więcej informacji na stronie internetowej wydarzenia: https://www.facebook.com/eve nts/2582861175394473/2582861188727805/ PoKoziołki – otwarte spacery po centrum miasta Do końca września, w każdą sobotę i niedzielę. Wycieczki zaczynają się o 12:05 przed Ratuszem. Czas trwania ok. 1,5 godziny. Grupa Przewodników po Poznaniu zaprasza na PoKoziołki – otwarte spacery po historycznym centrum miasta. W soboty – trasa królewska. Najważniejsze obiekty na trasie zwiedzania: Ratusz (o 12:00 koziołki), kościół św. Stanisława Biskupa (fara) wraz z Kolegium Jezuickim, Zamek Królewski, Pręgierz, Studzienka Bamberki, Muzeum Narodowe, Pałac Górków. W niedziele – trasa cesarska. Najważniejsze obiekty na trasie zwiedzania: Hotel Bazar, Biblioteka Raczyńskich, Teatr Polski, Okrąglak, Zamek Cesarski, Pomnik Kryptologów, Pomnik Poznańskiego Czerwca ’56. Spacery odbywają się w konwencji Free Walking Tours: wstępne zapisy nie są wymagane, oprowadzania odbywają się niezależnie od pogody i liczby uczestników, na zakończenie można nagrodzić przewodnika napiwkiem. Egipska Komnata Tajemnic Muzeum Archeologicznego w Poznaniu, sale ekspozycyjne w piwnicach Otwarcie wystawy: 18.07.2025, wystawa będzie dostępna do końca października Wstęp: w godzinach otwarcia muzeum, po zakupie biletu wstępu; wtorek w Muzeum Archeologicznym w Poznaniu jest dniem bezpłatnego wstępu na ekspozycje. Egipska Komnata Tajemnic to interaktywna ekspozycja, przybliżająca kulturę starożytnego Egiptu. W przestrzeni wystawienniczej zobaczyć można rekonstrukcję grobowca Tutanchamona, kopie zabytków, artystyczne instalacje oraz pomoce dydaktyczne. Zwiedzanie (samodzielne lub z przewodnikiem) odbywa się w formie gry edukacyjnej – rozwiązując łamigłówki i zadania, przemierzamy kolejne punkty wystawy. Po ukończeniu trasy czeka symboliczna nagroda. Zapraszamy wszystkich miłośników historii, tajemnic i dobrej zabawy!
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 10 | ZAPOWIEDZI Głównym celem cyklu letnich wydarzeń jest urozmaicenie wakacyjnego czasu mieszkańcom Wildy i okolic. LETNIE KINO Z DUSZĄ W każdy wtorek, punktualnie o 21:30, rynek Wildecki zamienia się w plenerową salę kinową pod gołym niebem. Na ekranie wystąpią bohaterki z krwi i kości: od pełnych wdzięku romantyczek, po silne liderki i buntowniczki. Repertuar „Kina z Kobietą w Roli Głównej” to prawdziwa uczta dla wielbicieli dobrego kina z przesłaniem zarówno dla kinomaniaków, jak i całych rodzin. Choć pierwszy seans musiał zostać odwołany przez kapryśną aurę, nic straconego! Kolejne tygodnie przySĄSIEDZKIE LATO NA WILDZIE Budowanie więzi sąsiedzkich, kultura pod chmurką i lato pełne wrażeń – to esencja trzeciej edycji festiwalu „Lato na Wildzie”, który od czerwca do połowy sierpnia zamienia serce tej poznańskiej dzielnicy w prawdziwe centrum lokalnej integracji. Od muzycznych poranków dla najmłodszych, przez wtorkowe kino plenerowe, aż po piątkowe wieczory z tańcem – organizatorzy zadbali, by każdy, niezależnie od wieku, znalazł tu coś dla siebie. TEKST: ANNA GIDASZEWSKA | ZDJĘCIA: FUNDACJA PRO POSNANIA MAŁGORZATA OPALA, PEDRO MORENO niosą między innymi biograficzny dokument o Wandzie Rutkiewicz czy niepokojący skandynawski kryminał „Dziewczyna z igłą”. Klimat? Gwarantowany. Leżaki? Też. Własny popcorn? Czemu nie! DLA DUSZY, DLA CIAŁA – ŚRODY I PIĄTKI W RUCHU Festiwal „Lato na Wildzie” nie zapomina o dojrzałych mieszkańcach dzielnicy. Środy to czas spotkań dla seniorów i seniorek w przytulnej salce Brzask Bistro. Makrama, tworzenie obrazów z suszonych kwiatów, warsztaty z woskowijek, rozmowy z psychologiem, prelekcje o zdrowiu – wszystko to z myślą o aktywnym i twórczym życiu w każdym wieku. Z kolei w piątkowe wieczory na parkowej scenie króluje taniec! Salsa, tango, a może własna interpretacja tańca szczęścia? Profesjonalni
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 ZAPOWIEDZI | 11 Wildy są jej ludzie. Ci, którzy tu mieszkają, pracują, tworzą i działają. Niech to lato będzie wspólne. Widzimy się na Wildzie! z Szczegóły programu oraz aktualne informacje: Strona internetowa: https://proposnania.org/nasze-projekty/ lato-na-wildzie/ Facebook: https://fb.me/e/5LvWeLIUW instruktorzy porwą do ruchu wszystkich – bez względu na wiek i umiejętności. Park Marii Skłodowskiej-Curie znowu stanie się miejscem, gdzie można się zakochać… w tańcu. MAŁA SCENA, WIELKIE EMOCJE – NIEDZIELE DLA DZIECI Park im. Marii Skłodowskiej-Curie w niedzielne przedpołudnia tętni dziecięcym śmiechem i kolorami. Na najmłodszych czekają spektakle i warsztaty plastyczne, które nie tylko bawią, lecz także uczą. Cykl otworzyło 15 czerwca przedstawienie „Strach Stach” w wykonaniu Asz Teatru – historia, która oswaja dziecięce lęki z lekkością i humorem. W kolejnych tygodniach mali uczestnicy będą odkrywać tajemnice lasu, poznawać pracę leśnika, zaprzyjaźnią się z pszczółką Mają i stworzą prawdziwe cuda: pachnące woreczki z ziół, ekomydełka, zabawki dla pupili. Wszystko to w duchu kreatywności, ekologii i dobrej zabawy. Spektakle są otwarte dla wszystkich, na warsztaty obowiązują zapisy – warto się pospieszyć! WILDA ZNOWU ŻYJE To już trzecia edycja festiwalu – i wszystko wskazuje na to, że jest ona najbardziej różnorodna i sąsiedzka. „Lato na Wildzie” jest nie tylko zbiorem lecz także przestrzenią spotkań i opowieści. Miejsce, w którym rodzą się nowe znajomości, wracają wspomnienia i wspólnie buduje się dzielnicową tożsamość. Organizatorzy: Fundacja Pro Posnania, Rada Osiedla Wilda i Brzask Bistro z roku na rok udowadniają, że siłą
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 12 | ZAPOWIEDZI | MATERIAŁ PROMOCYJNY W line-upie, który już teraz przyciąga uwagę nie tylko fanek muzyki, ale i całej branży, błyszczą nazwiska, których nikt się nie spodziewał w jednym miejscu i czasie. Do Polski po siedemnastu latach wraca Nelly Furtado – autorka niezapomnianych „Maneater” i „Say It Right”, która w nowym materiale łączy popową melancholię z klubowym pazurem. Obok niej na scenie zobaczymy Post Malone’a, który po latach nieobecności w Europie wraca z koncertem, który może być jednym z największych highlightów sezonu – jego emocjonalna wrażliwość, która wypełnia hity takie jak „Circles”, „Chemical” czy „Sunflower”, doskonale wpisuje się w bittersweetową estetykę wydarzenia. Tylko na tym jednym festiwalu w 2025 roku zagra też Taco Hemingway – artysta, który rzadko koncertuje, ale gdy już to robi, zamienia scenę w literacko-muzyczny portret pokolenia. Jego sierpniowy występ zapowiada się jak osobisty list do publiczności – pełen miejskich obserwacji, słodko-gorzkich refleksji i letniego nastroju. A jeśli ktoś kocha tańczyć i potrzebuje muzyki, która porywa do transu – to wystarczy jedno nazwisko: Peggy Gou. BITTERSWEET FESTIVAL 2025 ROZBRZMI NA CYTADELI Trzy dni, cztery sceny i ponad 40 artystów, którzy nie boją się grać na czułych strunach – BitterSweet Festival to zupełnie nowy format miejskiego wydarzenia: intensywny muzycznie, empatyczny społecznie i zanurzony w emocjach. Z jednej strony towarzyszyć mu będą największe nazwiska światowej i polskiej sceny, a z drugiej kampanie społeczne, safe spoty, rozmowy o zdrowiu psychicznym i kultura, w której możesz po prostu być sobą. A wszystko to 14–16 sierpnia w Parku Cytadela, w samym sercu Poznania. TEKST: AGNIESZKA JEZIERSKA
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 ZAPOWIEDZI | 13 DJ-ka, którą Vogue i The Face określają mianem „najbardziej stylowej kobiety elektroniki”, przywiezie do Poznania swoje hipnotyczne brzmienie, z „(It Goes Like) Nanana” na czele. Nie mniej intensywnych emocji można spodziewać się po Empire of the Sun – kultowym duecie, który przypomina, że pop może być spektaklem wizualnym, rytuałem i podróżą w jednym. Ich „Walking on a Dream” to nie tylko hit, to też doświadczenie. Podobnie jak koncert Loreen, dwukrotnej zwyciężczyni Eurowizji, która swoją sceniczną ekspresją i głosem o ogromnej rozpiętości potrafi sprawić, że publiczność zapomina o całym świecie. Fani elektroniki z duszą mogą liczyć na Duke’a Dumonta, twórcę „Ocean Drive”, który potrafi zbudować set pełen nostalgii i nowoczesnych brzmień. A ci, którzy wolą emocje bez filtrów, powinni zaznaczyć w planie występ Rag’n’Bone Mana, którego „Human” i „Skin” to piosenki z kategorii „głos, który zostaje”. Na festiwalu nie zabraknie też popowych, wielkich powrotów – Melanie C zaprezentuje się w wersji DJ-skiej, ale z pewnością nie zabraknie w jej secie ukłonów do Spice Girls. A Natasha Bedingfield, której „Unwritten” znów króluje na TikToku, przypomni o czasach, kiedy pop był szczery, radosny i pełen nadziei. Mocny trzon stanowi scena krajowa – i to nie z obowiązku, ale z serca. Bedoes 2115, który wraca na scenę po dłuższej przerwie i zagra zaledwie trzy koncerty w 2025 roku, wybrał BitterSweet jako jedno z tych miejsc, gdzie warto powiedzieć coś ważnego. Obok niego – Julia Wieniawa z nowym albumem i świeżym sukcesem singla „Kocham”, której koncert będzie manifestem kobiecej niezależności, zmysłowości i popowego potencjału. Wystąpi też Sara James, która po sukcesach na „America’s Got Talent” prezentuje debiutancki materiał – pełen dojrzałości, emocji i głosu, który porusza. A jeśli komuś brakuje ironii, autotematyzmu i miejskiej groteski – Jan-rapowanie i jego najnowszy album „Groteska” już czekają. Do tego Jann, Rosalie, Marc Rebillet, Two Feet, Viagra Boys i wielu innych. W sumie wystąpi ponad 40 artystów, których łączy jedno: żadna z tych nazw nie znalazła się w line-upie przypadkiem. BitterSweet Festival 2025 to jednak coś więcej niż suma świetnych koncertów. Od początku organizatorzy Good Taste Production budują festiwal wokół wartości i odpowiedzialności społecznej. Współtworzony z fundacjami SEXED.pl i MŁODE GŁOWY (Fundacja UNAWEZA), projekt BitterSweet Talks staje się drugim filarem wydarzenia. Na terenie festiwalu znajdą się safe spoty – strefy odpoczynku i wsparcia psychologicznego. Pojawią się też panele z ekspertkami, rozmowy z artystami, kampania „Uważaj na siebie” i specjalne działania w przestrzeni miejskiej. Chodzi nie tylko o muzykę, ale o to, by tworzyć nowe standardy kultury festiwalowej opartej na szacunku, trosce i autentycznym kontakcie. BitterSweet Festival 2025 to propozycja dla tych, którzy od festiwalu oczekują czegoś więcej: autentyczności, różnorodności, emocji i rozmów. Dla tych, którzy chcą tańczyć do świtu, ale i usiąść w cieniu i po prostu… być. Dla tych, którzy wierzą, że popkultura może mieć serce i głos. A to dopiero początek, przed nami jeszcze ogłoszenia kolejnych scen, specjalnych wydarzeń w mieście i artystów, którzy dołączą do line-upu – bo BitterSweet nie odkryło jeszcze wszystkich kart. Bilety jednodniowe i karnety dostępne są na stronie www.bittersweetfestival.pl. Zniżki 50% dla dzieci i seniorów, darmowy wstęp dla najmłodszych, specjalne oferty dla członków BitterSweet Club. z Organizator: Good Taste Production. Partner strategiczny: Eventim. Sponsor Główny: Enea. Sponsor: Crunchips. Partnerzy: Fundacja SEXEDPL, MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym (Fundacja UNAWEZA). Przyjaciele: Easy Tiger, Wetrzechstudio. Partnerzy medialni: Eska, wyoskieobcasy.pl. Pismo, Newonce, MTV Poland, Onet. BitterSweet Festival 2025 to propozycja dla tych, którzy od festiwalu oczekują czegoś więcej: autentyczności, różnorodności, emocji i rozmów. Dla tych, którzy chcą tańczyć do świtu, ale i usiąść w cieniu i po prostu… być
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 14 | ZAPOWIEDZI | MATERIAŁ PROMOCYJNY ZŁAP SEZON NA MISTRZOWSKIE SMAKI FineDiningWeek® otwiera nowy sezon na doświadczanie fine diningu w jego najlepszym wydaniu. Nadchodząca edycja wydarzenia to celebracja harmonii smaków, uważności i kulinarnego kunsztu. Hasło „Sezon na doświadczenia” podkreśla ulotność tej chwili i stanowi metaforę łączącą rytm natury, gastronomii i emocji gości. W duchu sezonowości powstaje mistrzowskie menu – dopracowane w każdym detalu i wierne unikalnemu stylowi każdej restauracji. Jak podkreśla Paulina Piwko, współorganizatorka wydarzenia: zbliżający się Festiwal Sztuki Restauracyjnej to zaproszenie do świata zmysłowego fine diningu, w którym kuchnia osiąga rangę sztuki, a każda wizyta w restauracji staje się wyjątkową celebracją chwili. To także przypomnienie o sile natuTo ten moment w roku, gdy fine dining staje się bardziej dostępny, a doświadczenia restauracyjne najwyższej klasy są na wyciągnięcie ręki i kilku kliknięć. FineDiningWeek® powraca, otwierając sezon na kulinarne odkrycia, spotkania przy wykwintnych daniach i chwile celebracji. Od 1 lipca do 10 sierpnia czekają mistrzowskie menu, które zarezerwować można na FineDiningWeek.pl. TEKST: KAROLINA PIOTROWSKA | ZDJĘCIA: RESTAURANT CLUB SEZON NA DOŚWIADCZENIA – TRWAJĄ REZERWACJE NA FINEDININGWEEK®!
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 ZAPOWIEDZI | 15 ralnego rytmu – sezonu, który nadaje tempo, kształtuje smaki i wyznacza możliwości. FineDiningWeek® to ukłon w stronę tych, którzy tworzą z pasją i uważnością – i tych, którzy chcą smakować więcej: świadomie, sezonowo i wszystkimi zmysłami. W CAŁEJ POLSCE, DLA KAŻDEGO, KTO CENI JAKOŚĆ Festiwal Sztuki Restauracyjnej odbędzie się w największych regionach Polski: Warszawie, Krakowie, Trójmieście, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi, na Śląsku oraz w debiutującym Szczecinie. W wydarzeniu weźmie udział ponad 100 res- tauracji premium – zarówno z segmentu fine dining, jak i konceptów aspirujących, w których styl, jakość i doświadczenie tworzą spójną, harmonijną całość. Wśród poznańskich restauracji są to m.in. Fish Market (Młyńska 12), Ludowa Bistro, Thai Thai czy Rosalie. Pełna lista dostępna jest na stronie FineDiningWeek.pl. Najlepsze restauracje w Polsce przygotowały kuratorskie, sezonowe menu: 3- lub 5-daniowe kompozycje, które stanowią kulinarną opowieść o smaku, porze roku i filozofii danego miejsca. To propozycje najlepszych chefów w Polsce stworzone specjalnie na tę edycję – przemyślane, dopracowane w każdym detalu i inspirowane tym, co w naturze najlepsze właśnie teraz. Smaki, tekstury i aromaty zamykają chwilę w formie – niczym kapsuła sezonu na talerzu. Goście mogą wybrać spośród trzech poziomów festiwalowego doświadczenia: 3 dania + amuse -bouche + prezent od partnera za 99 zł, 5 dań + amuse-bouche + prezent za 179 zł oraz większe, rozbudowane menu o różnej liczbie dań w cenie powyżej 199 zł. Do każdej rezerwacji doliczana jest opłata rezerwacyjna w wysokości 10 zł. Odkryj sezon na doświadczenia – zarezerwuj mistrzowskie menu już teraz na FineDiningWeek.pl. Wystarczy wybrać liczbę osób, datę, godzinę i jedno z dwóch dostępnych menu. Każda festiwalowa wizyta trwa 120 minut i jest okazją do odkrywania unikalnych smaków w atmosferze najwyższej jakości obsługi i estetyki. Rezerwacje: FineDiningWeek.pl Start sprzedaży: 4 czerwca 2025 Termin Festiwalu: 1 lipca – 10 sier- pnia 2025 z
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 16 | NA OKŁADCE PRZEDE WSZYSTKIM NIEPOWTARZALNOŚĆ
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 NA OKŁADCE | 17 | MATERIAŁ PROMOCYJNY Nowa lokalizacja okazała się szczęśliwa? Andżelika Chruścińska: Bardzo. To była świetna decyzja. Wcześniej działałam w centrum Poznania, przy Alejach Marcinkowskiego. Brzmi dobrze, ale w praktyce – dojazd, parkowanie, zgiełk… Teraz w Zalasewie mamy wygodny parking tuż pod drzwiami. Panie, które do mnie przyjeżdżają, często podkreślają, jak komfortowa stała się wizyta w atelier. I to mnie bardzo cieszy. Czy myśli Pani o otwarciu kolejnych oddziałów? Na razie nie mam takiej potrzeby – przynajmniej nie w Poznaniu. Ale nie mówię „nie”. Lubię nowe wyzwania i jestem otwarta na ciekawe propozycje. Czas pokaże. Pani historia zawodowa to materiał na film – najpierw budownictwo, teraz moda. Jak to się stało? To częste pytanie – i trochę zagadka. Z wykształcenia jestem inżynierem budownictwa, mam uprawnienia konstruktorskie i przez kilka lat pracowałam w zawodzie. Naprawdę! Biegałam w kasku po budowie Andersii, byłam częścią dużych projektów. Ale moda była ze mną od zawsze. To moja miłość, pasja, coś, co czułam bardzo głęboko. Nie wyobrażam sobie Pani w kamizelce odblaskowej. A jednak! (śmiech) Ale po kilku latach w korporacji zaczęłam się zastanawiać, czy chcę tak pracować przez całe życie. Pomyślałam: dam sobie rok, może dwa, na coś swojego. No i… minęło już prawie dziesięć lat, odkąd zajmuję się modą zawodowo. Moda przyszła naturalnie? Czy uczyła się Pani projektowania? Zaczęło się od bloga modowego – ponad dekadę temu, kiedy blogowanie dopiero raczkowało. Szybko zebrałam grono obserwatorek, które chciały się ze mną spotykać, pytały o porady, prosiły o wspólne zakupy. Weekendy spędzałam na przymierzaniu, doradzaniu, stylizowaniu. Czułam, że mam w tym flow. I to właśnie te kobiety – moje pierwsze klientki – namawiały mnie, żebym otworzyła coś swojego. W końcu pomyślałam: teraz albo nigdy. I tak to się zaczęło. Jak mówią moje przyjaciółki – teraz już nie buduję hal, domów czy hoteli, tylko… wizerunek polskich kobiet. I coś w tym jest. A z budownictwem całkiem się Pani rozstała? Nie do końca. Nadal mam do tego ogromny sentyment – lubię tę branżę, lubię konkret, lubię konstrukcje. Czasem zdarzy się, że pomagam przy jakimś projekcie, ale moda zdecydowanie pochłonęła mnie na pełen etat. Wszystkie projekty wychodzą spod Pani ręki? Czy pracuje Pani z zespołem projektantów? Projektuję wszystko sama. To dla mnie ważne, żeby każda rzecz, która wychodzi z naszego atelier, miała mój podpis. Dzięki temu każda kolekcja jest spójna i w stu procentach „moja”. Ale przecież tych modeli jest mnóstwo! Bardzo dużo! I szczerze mówiąc – nie znam drugiej polskiej marki, która wypuszczałaby tyle nowości tygodniowo. Zwykle to trzy nowe modele w tygodniu, ale w sezonie – takim jak teraz, czyli imprezowo-weselnym – to nawet cztery, pięć. Wszystko na bieżąco projektowane, nic z szablonu. Czyli Pani głowa cały czas pracuje. Co najczęściej powstaje w atelier? W tej chwili – eleganckie sukienki. Mamy sezon weselny, komunijny, letnie przyjęcia, eventy. Ale poza tym projektuję wszystko: spodnie, marynarki, komplety, spódnice – pełną szafę. Staram się, by nasze rzeczy były nie tylko ładne, ale też komfortowe, kobiece i nowoczesne. Gdzie powstają wszystkie te ubrania? Cała produkcja odbywa się lokalnie – w okolicach Poznania. Nie szyjemy nic na Dalekim Wschodzie. To była moja decyzja od początku – chciałam mieć pełną kontrolę nad jakością i etyką produkcji. Dla mnie liczy się nie tylko efekt końcowy, ale też cały proces. A skąd pochodzą materiały? Z całego świata: Hiszpania, Włochy, Francja, Holandia, ale też Turcja – bardzo dobre jakościowo tkaniny. Mamy sprawdzonych dostawców, z którymi współpracujemy od lat. Szukamy materiałów nie tylko pięknych, ale też trwałych, wygodnych i dobrych w noszeniu. Firmę otworzyła 1 kwietnia. Kilka lat później, dokładnie tego samego dnia, przeniosła swoje atelier do Zalasewa. Prima aprilis? Nic z tych rzeczy – to był czysty strzał w dziesiątkę. Z Andżeliką Chruścińską, projektantką i właścicielką Atelier Chruścińska, rozmawiamy o modzie, odwadze do zmian i o tym, jak z budownictwa trafić na salony. ROZMAWIA: MONIKA KANIGOWSKA | ZDJĘCIA: ALEC BUCA
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 18 | NA OKŁADCE A jak wygląda sam proces projektowania? Najpierw tkanina czy pomysł? To zależy. Czasem mam konkretny projekt w głowie i wtedy szukam idealnego materiału pod tę wizję. Ale bywa też odwrotnie – przychodzi nowa tkanina, patrzę na nią i od razu wiem, że musi z niej powstać coś wyjątkowego. To taka modowa chemia – materiał sam podpowiada, co z niego stworzyć. Czy zdarzają się modele, które nie trafiają do kolekcji? Oczywiście, choć nie jest ich wiele. Czasem coś po prostu nie „zagra” – fason, proporcje, materiał w praktyce nie wygląda tak, jak w wyobraźni. Ale jeśli coś się nie sprawdza, to odkładam projekt i idę dalej. Nie lubię poprawiać, wracać do rzeczy, które nie wyszły. Wolę tworzyć nowe. W Atelier Chruścińska dostępna jest pełna rozmiarówka – od S do XL. Czy da się stworzyć taki model sukienki, który będzie dobrze wyglądał w każdym rozmiarze? Tak, zdecydowanie. Choć przy większych rozmiarach trzeba się nieco bardziej nagimnastykować – bo zmieniają się proporcje, układ szwów, linia talii. Ale mamy modele, w których Panie o krąglejszych kształtach wyglądają lepiej niż te bardzo szczupłe! Czasem klientka patrzy na wieszak i mówi: „To nie dla mnie”. A potem przymierza i efekt jest „wow!”. Zawsze powtarzam – trzeba dać sobie szansę i przymierzyć. Bo ubranie potrafi pozytywnie zaskoczyć. A jak duże są serie poszczególnych modeli? Nasze kolekcje są bardzo limitowane. Nie szyjemy tysięcy sztuk. To nie jest masowa produkcja – chcemy, żeby kobieta, która kupi coś u nas, czuła, że ma w szafie coś wyjątkowego, unikatowego. Dlatego serie zazwyczaj kończą się na stu egzemplarzach, a często dużo wcześniej – wszystko zależy od modelu i dostępności materiału. Przy długich sukienkach wieczorowych, gdzie na jedną sztukę schodzi nawet 10 metrów tkaniny, siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie uszyć więcej. Czyli kto pierwszy, ten lepszy? Dokładnie. Bywa, że wypuszczamy nowy model w piątek, a już w poniedziałek nie mamy ani jednej sztuki. Jeśli coś się spodoba, to nie warto się długo zastanawiać – nasze klientki wiedzą, że rzeczy potrafią znikać naprawdę szybko. Poza atelier działa także sklep internetowy? Tak, można u nas zamawiać online. Mamy gotowe modele, dostępne od ręki, ale realizujemy też zamówienia indywidualne. I to jest coraz większa część naszej działalności – klientki przychodzą, wspólnie tworzymy projekt, wybieramy tkaniny, dobieramy detale. To ogromna przyjemność – i dla mnie, i dla nich. Brzmi jak prawdziwe krawiectwo z duszą. Dużo jest takich klientek indywidualnych? Sporo, i każdej poświęcamy czas. Umawiamy się na spotkania, rozmawiamy, szkicujemy, mierzymy. Kobiety to bardzo doceniają – fakt, że mają wpływ na to, co powstaje, że finalnie zakładają coś skrojonego tylko dla nich. Dziś panie naprawdę szukają jakości i wyjątkowości. Obecnie mamy terminy już na październik.
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 NA OKŁADCE | 19 A czy w Pani projektach chodzą znane osoby, celebrytki? Tak, wiele moich rzeczy trafiło na ekrany. Prezenterki telewizyjne nosiły nasze ubrania w „śniadaniówkach”, moje projekty pojawiały się na festiwalu w Opolu, na gali Orłów, w konkursie Miss Polonia. Szczerze mówiąc – nigdy nie spisałam, kto dokładnie i kiedy, ale może pora to w końcu zrobić! (śmiech) Ostatnio mieliśmy pokaz podczas gali Gwiazdy Dzieciom – wystąpiły tam prezenterki, piosenkarki, które prezentowały moje kreacje na scenie. To ogromna satysfakcja – patrzeć, jak twoje ubrania żyją, błyszczą i dają radość kobietom. W konkursie Miss Polonia nie tylko była Pani jurorką, ale prezentowano też Pani kolekcję? Tak, miałam przyjemność zasiadać w jury raz, natomiast moje projekty pojawiły się na pokazach dwa razy. To były piękne wydarzenia – z klasą, światłem, kobiecością. Idealna przestrzeń dla mojej mody. A gdzie będzie można zobaczyć Pani kolekcję w najbliższym czasie? W październiku bierzemy udział w charytatywnej gali organizowanej przez Drużynę Szpiku. To dla mnie ważne wydarzenie – nie tylko zawodowo, ale też emocjonalnie. Pokażemy aż dwa pokazy – otwierający i zamykający galę. Przygotowujemy co najmniej 25 sylwetek, więc pracy jest sporo. Nasze kreacje są bardzo czasochłonne – aplikacje, koronki, kryształy, które są przyszywane ręcznie, wszystko wymaga precyzji i czasu. A do tego mamy przecież
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 20 | NA OKŁADCE bieżącą produkcję, więc tempo jest intensywne, ale satysfakcja ogromna. Wiem, że ma Pani spore grono stałych klientek – nie tylko z Poznania. To prawda. I to jest największy komplement. Kiedy ktoś raz nas odwiedzi, zaufa i wraca – to znaczy, że robimy coś dobrze. Mamy cudowne klientki – pełne ciepła, energii, z różnych stron Polski, ale też z zagranicy. Niektóre z nich przygotowują u nas kreacje na każdą ważniejszą okazję. Taka więź to coś więcej niż zakupy – to relacja, która bardzo mnie wzrusza. Na miejscu w atelier można też liczyć na pomoc stylistyczną, prawda? Oczywiście. Od nas kobiety nie wychodzą źle ubrane. Zawsze doradzamy, patrzymy na sylwetkę, kolorystykę, okazję. Czasem jesteśmy aż zbyt szczere! (śmiech) Jeśli coś nie leży, mówimy wprost. Nie pozwalamy klientce kupić czegoś, w czym nie wygląda dobrze – bo to też jest nasza odpowiedzialność. Przy sprzedaży online nie mamy tej możliwości, ale w atelier – jak najbardziej. Zdarza się, że ktoś przychodzi po konkretną sukienkę, a my widzimy, że to nie to. Proponujemy coś innego, klientka przymierza – i wychodzi z zupełnie innym modelem, w którym wygląda fenomenalnie. Czyli zakupy w atelier to nie tylko mierzenie, ale cała stylizacyjna przygoda? Dokładnie. U nas można przymierzyć nawet 50 modeli – do woli, bez pośpiechu. Jesteśmy po to, żeby pomóc. Jeśli trzeba, wprowadzamy od ręki drobne poprawki – mamy na miejscu małą pracownię, więc możemy od razu dopasować ubranie do sylwetki. To ogromny komfort. Dlatego zawsze zachęcamy: jeśli masz możliwość – przyjedź, przymierz, zobacz na żywo. Bo żadne zdjęcie nie odda tego, jak ubranie pracuje na ciele. Ile czasu warto sobie zarezerwować na takie zakupy z Panią? To bardzo indywidualna sprawa. Mamy klientki, które robią zakupy w pół godziny, wiedzą, czego chcą, przymierzają trzy sukienki, wybierają jedną i wychodzą uśmiechnięte. Ale są też panie, które spędzają u nas pół dnia – i to też jest w porządku. Można usiąść, napić się kawy, porozmawiać, spokojnie obejrzeć kolekcję. U nas nikt nikogo nie pospiesza. Jeśli ktoś ma czas i ochotę, może zostać nawet cały dzień. Dla nas to przyjemność, a nie przeszkoda. Nasze kolekcje są bardzo limitowane. Nie szyjemy tysięcy sztuk. To nie jest masowa produkcja – chcemy, żeby kobieta, która kupi coś u nas, czuła, że ma w szafie coś wyjątkowego, unikatowego
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 NA OKŁADCE | 21 Są jakieś wskazówki, jak przygotować się do wizyty w atelier? Warto przyjść z lekkim makijażem – wtedy łatwiej ocenić efekt całości. I dobrze mieć ze sobą buty, które planujemy założyć do sukienki, albo przynajmniej coś o podobnej wysokości. Szczególnie przy sukniach długich to kluczowe – długość musi być perfekcyjnie dopasowana. Ostatnio miałyśmy klientkę, która przyjechała z myślą o zakupie sukienki na rocznicę ślubu. Miała ze sobą rodzinną biżuterię – piękną, z historią – i chciała dopasować do niej kreację. To był strzał w dziesiątkę. Takie szczegóły robią różnicę. Czy w atelier można znaleźć również buty? Jeszcze nie – ale powiem szczerze, że coraz częściej o tym myślę. Mam już w głowie pierwsze pomysły na projekty, toczą się też rozmowy. Taka linia wymaga czasu i osobnego zaplecza produkcyjnego, więc to duże przedsięwzięcie, ale bardzo mnie kusi. Buty to naturalne dopełnienie naszych stylizacji. Klientki na pewno byłyby zachwycone. Zdecydowanie! Mamy wiele wspaniałych klientek, które nam ufają – wiedzą, że zależy nam, żeby wyglądały pięknie od stóp do głów. Gdyby jeszcze mogły dobrać u nas buty i więcej torebek – które i tak już często pomagamy im wybierać – to naprawdę mogłyby wyjść od nas ubrane kompletnie. Mamy już przepiękną biżuterię, zamawianą z Włoch, ozdobioną kryształami Swarovskiego. Świetnie współgra z naszymi projektami i wiele pań od razu decyduje się na cały zestaw. To musi być ogromna wygoda – wszystko w jednym miejscu. Zdecydowanie! Czasem śmiejemy się, że brakuje nam już tylko fryzjera i kosmetyczki – i klientki mogłyby wychodzić prosto od nas gotowe na imprezę czy galę (śmiech). A myślała Pani o takim rozwiązaniu? Tak, ten pomysł krążył już po mojej głowie. Ale na razie skupiam się na tym, co mamy. Dopiero co się przeprowadziliśmy do nowej siedziby, a już zaczyna nam brakować miejsca. Więc może nie teraz, ale w przyszłości? Nigdy nie mówię „nigdy”. Jest Pani bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Konto @andzelika_chruscinska na Instagramie obserwuje ponad 118 tysięcy osób. Czy social media wpływają na Pani pracę? Bardzo. To dla mnie przede wszystkim sposób na dialog z kobietami. Zawsze słucham ludzi – ich opinii, sugestii, potrzeb. To w projektowaniu naprawdę ważne. W naszym zespole każda z dziewczyn ma inną figurę, inny rozmiar, różne potrzeby – i to ogromna zaleta. Dzięki temu wiemy, jak coś się układa, co warto zaakcentować, a co zatuszować. Dziewczyny są moimi pierwszymi recenzentkami – i są bardzo szczere (śmiech). Testuje Pani wszystkie swoje projekty na sobie? Oczywiście. Noszę je na co dzień, testuję na wakacjach, sprawdzam, jak się układają, jak się piorą, jak się noszą. Jeśli coś wymaga poprawki, to ją wprowadzamy i dopiero wtedy model trafia do produkcji i sprzedaży. Klientki muszą mieć pewność, że to, co kupują, jest dopracowane w najmniejszym szczególe. A co z mężczyznami? Nie kusi Pani, żeby zacząć ich ubierać? Często panowie, którzy przyjeżdżają z partnerkami, pytają: „A dla nas coś by się znalazło?”. Ale to zupełnie inny świat – inne kroje, inne potrzeby, inna konstrukcja. Ja czuję się najlepiej w kobiecych projektach, dlatego panów zostawiam innym. Znam świetnych projektantów męskiej mody i mogę kogoś polecić, ale my skupiamy się wyłącznie na kobietach. Czy to znaczy, że jest Pani dziś jedną z topowych projektantek w Polsce? Skromnie nie potwierdzę… ale i nie zaprzeczę (śmiech). Zdecydowanie dobrze czuję się w projektach wieczorowych, eleganckich – to moja specjalność. Choć w naszej ofercie są też ubrania dzienne – casualowe komplety, sukienki, rzeczy na co dzień. Staramy się przeplatać kolekcje, ale faktem jest, że wieczorowych sukienek mamy najwięcej.z
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 22 | WARTE POZNANIA 100 LAT Poznań na nowo odkrył swoje zielone serce, 10–12 czerwca 2025 roku miasto stało się bowiem areną wyjątkowego święta przyrody, nauki i historii – setnej rocznicy powstania dwóch niezwykłych przestrzeni: Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz Ogrodu Dendrologicznego Uniwersytetu Przyrodniczego. To jubileusz, który przypomniał, że zieleń to nie tylko estetyka, lecz także dziedzictwo, które budujemy razem. TEKST: ANNA GIDASZEWSKA | ZDJĘCIE: WŁADYSŁAW GARDASZ ORAZ UPP Choć różnią się podejściem, kolekcjami i charakterem, tworzą harmonijną całość – jak dwie strony tego samego liścia. Ogród Botaniczny UAM i Ogród Dendrologiczny UP, oddalone od siebie o kilka kilometrów, są obecnie nierozerwalnie związane nie tylko historią, lecz także wspólną misją. ZIELONE BLIŹNIAKI PO DWÓCH STRONACH SEGANKI Jak zauważyła prof. Justyna Wiland-Szymańska, dyrektorka Ogrodu Botanicznego UAM, to „kuźnie talentów” i miejsca dialogu nauki z naturą. – Ostatnie miesiące, a właściwie nawet lata współpracy, zacieśniły bardzo mocno nasze wzajemne stosunki pomiędzy ogrodami. To jest niesamowicie ważne, że możemy się wspierać, że Ogród Dendrologiczny ma trochę inne podejście, bo wiadomo, że najważniejsza jest różnorodność. Są inne kolekcje, inny sposób zawiadywania tymi kolekcjami, ale to właśnie powoduje, że się doskonale uzupełniamy, w pewnym sensie siedząc po dwóch stronach rzeki Seganki – mówiła prof. Justyna Wiland-Szymańska. OGRÓDY Z DUSZĄ Położony przy ul. Dąbrowskiego 165 Ogród Botaniczny UAM to nie tylko zielona enklawa, lecz także placówka naukowa o bogatej przeszłości. Jego historia sięga lat 20. XX wieku, gdy Polska dopiero odzyskiwała niepodległość. To wtedy powstał Szkolny Ogród Botaniczny, mający służyć edukacji młodzieży. Bezpośrednimi inicjatorami tworzenia Szkolnego Ogrodu Botanicznego (1922–1925) byli dr Joachim Namysł, Władysław Marciniec i prof. Rudolf Boettner, który był jego pierwszym dyrektorem. Z biegiem lat ogród ewoluował: przechodził pod różne instytucje, rozbudowywał się, wzbogacał kolekcje, przetrwał okupację, by dziś rozkwitać jako jedno z najważniejszych centrów edukacji ekologicznej w Polsce. Jest jednostką ogólnouczelnianą, chronioną Ustawą o Ochronie Przyrody z 16 kwietnia 2004 roku, a część parkowa od 1975 roku jest ponadto objęta ochroną jako zabytek miasta Poznania. Obecnie na powierzchni 22 hektarów znajdziemy około 6 tys. taksonów roślin rozlokowanych w dziesięciu działach tematycznych – od działu systematyki, przez kolekcje geograficzne, po dział roślin rzadkich i ginących. Rocznie odwiedza go nawet 150 tys. osób. Co istotne – wstęp jest bezpłatny. Ogród jest otwarty dla każdego, przez cały rok, kto chce odetchnąć od zgiełku miasta, dowiedzieć się czegoś o botanice lub po prostu zachwycić się przyrodą. Nie sposób pominąć roli Ogrodu Dendrologicznego Uniwersytetu Przyrodniczego przy ul. Warmińskiej 2. Choć mniejszy i mniej znany, dla znawców stanowi bezcenny skarb. Jego specjalizacja – drzewa i krzewy – pozwala spojrzeć na zieleń miejską z innej perspektywy. To właśnie tu pielęgnuje się rzadkie gatunki dendrologiczne, prowadzi badania naukowe i edukację studentów oraz mieszkańców. MIEJSCE SPOTKAŃ I INSPIRACJI Jubileuszowe świętowanie nie ograniczyło się jednak tylko do wspomnień. W ramach obchodów zorganizowano Konferencję Jubileuszową oraz LII Zjazd
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 WARTE POZNANIA | 23 OGRODU BOTANICZNEGO I DENDROLOGICZNEGO Ogrodów Botanicznych i Arboretów w Polsce. Tematem przewodnim było jedno z najważniejszych wyzwań XXI wieku: „Przyszłość ogrodów botanicznych: adaptacja i edukacja w obliczu zmian klimatycznych”. Uczestnicy – naukowcy, ogrodnicy, edukatorzy – debatowali o roli ogrodów jako miejsc badawczych i edukacyjnych, ale także jako przestrzeni, które mogą pomóc nam przygotować się na skutki globalnych przemian. Oba ogrody to też przestrzenie kultury i dialogu. W Ogrodzie Botanicznym regularnie odbywają się wydarzenia, takie jak „Ławeczka Literacka” – spotkania literackie pod gołym niebem, wystawy przyrodnicze i artystyczne oraz warsztaty dla szkół i rodzin. Poznańskie ogrody to miejsca, gdzie każdy, niezależnie od wieku czy wykształcenia, może odkrywać piękno i znaczenie przyrody. W dobie kryzysu klimatycznego i urbanizacji ich rola jako „zielonych płuc miasta” i centrów edukacyjnych tylko rośnie. ŚWIĘTUJĄC, MYŚLIMY O PRZYSZŁOŚCI Stulecie ogrodów to coś więcej niż rocznica. To przypomnienie, że zieleń to wartość, o którą trzeba dbać, pielęgnować ją i przekazywać kolejnym pokoleniom. W cieniu drzew, między szklarniami i rabatami, kryją się nie tylko historie minionych dekad, lecz także inspiracje do budowania przyszłości bardziej zielonej, mądrej i odpowiedzialnej. Poznań świętuje swoje zielone dziedzictwo – i słusznie. Bo to, co rośnie, nie tylko cieszy oczy. Uczy nas, jak żyć w zgodzie z naturą i sobą nawzajem. z
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 24 | WARTE POZNANIA BIŻUTERIA ARTYSTYCZNA I GALANTERIA ŁOWIECKA „DIANA”
| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 WARTE POZNANIA | 25 Biżuteria towarzyszy człowiekowi od czasów prehistorycznych. Wówczas surowcami do jej produkcji były drewno, kości, muszelki, skóra zwierząt, a nawet kamienie. Najstarsze zachowane ozdoby pochodzą sprzed 22 tysięcy lat. Co ciekawe, teraz znowu modne są te tworzone z tego, co da nam natura. U starożytnych Egipcjan biżuteria stała się synonimem władzy i bogactwa. W średniowieczu miała przede wszystkim znaczenie religijne. Tak naprawdę każda epoka przypisywała ozdobom własne znaczenie, nierzadko również czarodziejskie. Z biegiem wieków techniki jubilerskie rozwijały się, tworząc coraz bardziej wyrafinowane dzieła. W ozdobach rzymskich po raz pierwszy pojawiły się diamenty i kolorowe kamienie szlachetne. Coraz więcej kobiet i mężczyzn zaczęło nosić pierścienie, ale tylko z żelaza, bo złote były oznaką sprawowanego urzędu i władzy. W średniowieczu złoto było nierozerwalnie związane z godnością królewską i insygniami władzy. Złote korony symbolizowały mądrość i światłość monarchy. Zaczęła się też wiara w magiczną moc kamieni szlachetnych, które mogły uzdrawiać, sprowadzać miłość, powodzenie w interesach. Tak naprawdę ich nadprzyrodzone siły i możliwości były nieograniczone. Do dzisiaj zdarza się, że w to wierzymy. Przypatrując się biżuterii przez wieki, nie można nie docenić roli tego, kto ją wytwarzał – złotnika, bo to artysta, który potrafi zwykły kamień, odrobinę złota, kawałek sznurka czy kwiatek zmienić w niepowtarzalną rzecz, której wszyscy zazdroszczą. To zawód owiany sławą największych mistrzów. RAJ DLA LUBIĄCYCH BŁYSKOTKI Zaglądamy do Pracowni Biżuterii Artystycznej i Galanterii Łowieckiej „Diana” Magdaleny Dobrowolskiej. To bardzo niebezpieczne miejsce dla tych, którzy kochają biżuterię, bo wszędzie stoją gabloty i każda sztuka przyciąga wzrok. Czuję się jak sroka, która nagle znalazła się w pomieszczeniu z błyskotkami, bo każda wabi, każda nęci. Gdyby chcieć określić jednym słowem, byłoby to piękno. Zaglądając głębiej do części, w której znajduje się pracownia i w której to piękno powstaje, przenosimy się do innego świata, jak do warsztatu zajmującego się obróbką skrawaniem. Wielkie stoły pełne narzędzi i kawałków metalu, części biżuterii, imadło, mocna lampka i pochylone sylwetki złotników. Tak naprawdę niewiele się w tych pracowniach zmieniło przez wieki. Wybrała Pani zawód dzięki wujkowi? Magdalena Dobrowolska: Pod koniec szkoły podstawowej nie bardzo wiedziałam, co tak naprawdę chcę robić w życiu. Nie miałam na siebie pomysłu. I wtedy przyszło mi do głowy, że mogę zostać złotnikiem. Miałam wujka, z którym byłam bardzo blisko związana, często go odwiedzałam. Był zegarmistrzem i pracował w Juwelii. Widziałam, jak powstaje biżuteria i dlatego przyszło mi do głowy, żeby iść w tym kierunku. Najpierw była szkoła zawodowa, a dopiero potem dalsza nauka i matura. Oczywiście mam też papiery mistrzowskie. Jak wyglądała Pani droga do własnej firmy? Przez lata nawet o tym nie myślałam. Pracowałam na etatach, robiłam biżuterię. Najpierw według wzorów, a poKobiety nie wyobrażają sobie bez niej życia. Jedne lubią złotą, inne srebrną, jeszcze inne wykonaną z naturalnych materiałów. Bardzo często zakładają ją też mężczyźni. Bransoletki, pierścienie, naszyjniki, wisiorki, opaski, grzebienie… Duże, małe… Biżuteria towarzyszy nam w najważniejszych chwilach życia. Jest nie tylko ozdobą, ale też symbolem, jak choćby obrączki. Często jest dla nas amuletem przynoszącym szczęście, chroniącym od złego. W wielu przypadkach jest także wspomnieniem o człowieku, wydarzeniu, sytuacji. Najcenniejsza biżuteria to ta, która tworzona jest przez artystów-złotników ręcznie w pojedynczych egzemplarzach na specjalne zamówienia. Wtedy ma swoją wysoką cenę. TEKST I ZDJĘCIA: ELŻBIETA PODOLSKA Kiedy mam już pomysł, jak sobie wszystko poskładam, siadam i robię. Najlepiej, jak dookoła jest cisza i spokój
www.mtp.plRkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz