SUKCES PO POZNAŃSKU 7-8/2025

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2025 Z KULTURĄ | 75 Mam też wrażenie, czytając o Arturze Marii Świnarskim, kiedy był w Poznaniu, że jestem jego wnukiem. Chodził np. w kolorowych koszulach. Był wyjątkowy, wytykano go palcami, bo przecież w konserwatywnym Poznaniu to było nie do pomyślenia. Było to miejsce bardzo barwne, bulwersujące, ale też wspaniałe artystycznie. Chociażby historia Państwa Byrskich, ich tragicznej obecności przez jeden sezon. Ja ich znałem dobrze, robiłem z nimi wywiad w latach osiemdziesiątych jako bardzo młody człowiek. Oni byli straszliwie na Poznań rozżaleni, kiedy zostali po prostu brutalnie i bezpodstawnie wyrzuceni. Zostawili tutaj między innymi genialny spektakl „Wesele” w scenografii tego wielkiego Potworowskiego, jednego z największych polskich malarzy. I oni go namówili do tego, żeby tutaj właśnie zrobił oprawę do spektaklu. Kulisy tego, co działo się w teatrze przez te dziesiątki lat, są bardzo ciekawe. Oj, tak. Na przykład historia Horzycy i jego wypędzenia. Ma ona bardzo ciekawy podtekst obyczajowy. Był to okres bierutowski. On kontynuował wizję teatru monumentalnego, który tworzył przed wojną Zenon Schiller. Sprężyną intrygi, która Horzycę z Poznania wypędziła, był aktor Tadeusz Muskat. Mąż słynnej pisarki z wybrzeża, Stanisławy Fleszerowej Muskat. Było to białe małżeństwo, bo on był homoseksualistą. Władza szukała haków na Horzycę i posłużyła się Muskatem. Donosił na Horzycę i robił to w zamian za obietnicę, że zostanie dyrektorem teatru. Horzycę wyrzucili, Tadeusz Muskat został dyrektorem, ale jego po pół roku także wyrzucili. Może klątwa go dosięgła. Czyli jednak była? Tego typu klątwy należą do urban legend wielu teatrów, bo na przykład jest identyczna historia o Teatrze Narodowym. W latach 50. Ewa Kunina, wielka aktorka tamtych lat, odbyła pod sceną podobno jakąś czarną mszę w nocy i zakopała tam szczura, żeby przynosił pecha. U nas klątwa już nie działa. Widać, że już nie działa, bo powstają świetne premiery, grają znakomici aktorzy, a widownia jest pełna i trudno kupić bilety. Mam ogromną satysfakcję, że buduje nam się coraz bardziej stabilna publiczność i społeczność wokół teatru. Słyszę, że wiele osób wybiera nasz teatr jako pierwszy. Dwa teatry w Poznaniu obecnie się dopełniają. Nie muszą się bić między sobą. Dla mnie jest to dodatkowy powód do zadowolenia, że nie jesteśmy już tym gorszym braciszkiem i samopoczucie naszych pracowniczek i pracowników jest dużo lepsze. Fajnie, że aktorzy i aktorki Teatru Polskiego, którzy byli nieodkryci, niewykorzystani, a przecież znakomici, nareszcie grają i to jak grają. Nagle się okazało, że naprawdę mamy świetny zespół. Bo ja mam taką teorię, że nie ma złych aktorów, są tylko niekochani aktorzy i źle prowadzeni. Mamy bardzo wysoki poziom szkolnictwa teatralnego w Polsce. I proszę zobaczyć, że na dyplomach, na przedstawieniach dyplomowych w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Łodzi, na festiwalu szkół teatralnych w Łodzi, są zachwycający młodzi ludzie, a potem trafiają do rozmaitych zapuszczonych teatrów, gdzieś daleko, gdzie niedobrze się wiedzie. I ci ludzie, którzy mieli wspaniałe osiągnięcia w szkole, mieli buławy marszałkowskie w plecakach, frustrują się, giną. Polska się rozpadła regionalnie straszliwie. Kiedyś kino korzystało z zasobów wszystkich teatrów, a teraz przede wszystkim z warszawskich teatrów bierze się aktorów. W związku z tym oni nie są znani z ekranu, mają też poczucie, że są dziećmi od gorszej mamusi. To wpływa na ich funkcjonowanie, na ich odbiór. Nasi aktorzy teraz powoli mają coraz więcej propozycji filmowych. I ja to wspieram bardzo, i bardzo ich do tego namawiam, i namawiam moich znajomych z kina, żeby sięgali do naszych zasobów. I to się powoli dzieje. Alona Szostak we wrześniu zagra u wielkiego Andreia Zwiagincewa – u reżysera nominowanego do Oscara. To nie jest polska produkcja, tylko francusko-niemiecka. Reżyser zobaczył ją i zaprosił do Berlina na casting do dużej roli. To wielka sprawa także dla naszego teatru. z Przygotowujemy specjalną premierę urodzinową, nad którą Konrad Marek Cichoń, nasz aktor i reżyser, pracuje już od ponad roku. Tak po cichutku. Konrad, mimo że nie jest poznaniakiem, to po poznańsku jest systematyczny i rzetelny, i bez specjalnego rozgłosu, ale od ponad roku siedzi w Bibliotece Raczyńskich

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz