SUKCES PO POZNAŃSKU - WRZESIEŃ 2020

Poziom wyżej | 59 sukces po poznańsku | WRZESIEŃ 2020 Nazwałam ją Rektorka. Dostałam ją tuż po ogłoszeniu wyników wyborów od prof. Zbigniewa Pilarczyka, mo- jego poprzednika na stanowisku prorektora ds. studenc- kich UAM. Wręczając prezentowe pudełko, Zbyszek poprosił, abym je od razu otworzyła. W środku była właśnie Rektorka, stojąca obok drewnianej ławeczki, własnoręcznie wykonana przez profesora. Kiedy rozpa- kowałam prezent, usłyszałam: „Na spiżową ławeczkę bę- dziesz jeszcze musiała zasłużyć, ale drewnianą przynoszę Ci już teraz”. Ten podarunek mnie niezmiernie rozczulił, bo oznaczał, że nie tylko ja wierzyłam w swoje zwycię- stwo: na wykonanie tej lalki profesor musiał poświęcić wiele czasu. To nie jedyna lalka w Pani kolekcji, która stoi na półce w gabinecie, choć tam większość figurek jest pluszowych. Tak, moja kolekcja powstała trochę przez przypadek. Kiedy jeden z moich kolegów – prorektorów wyjeżdżał do czeskiego Jiczina, zażartowałam – to przywieź mi Rumcajsa. Znalazł go i rzeczywiście przywiózł. Siedział samotny na półce, więc przywiozłam mu do towarzy- stwa Misia Paddingtona i jeszcze jakiegoś pluszaka. Kiedy odwiedzające mnie osoby to zauważyły, zaczęły wspomagać moje zbieractwo. Dostałam pięknego Bolka i Lolka, Misia Uszatka i... tak to poszło. Ostatnio dosta- łam Czeburaszka, znanego jako Kiwaczek, z radzieckiej kreskówki dla dzieci. Poznanianka, od 40 lat związana z UAM – lubi Pani swoje miasto? Może w innym naukowa kariera potoczyłaby się inaczej? Bardzo lubię Poznań. Jako licealistka i studentka bardzo dużo spacerowałam po mieście, znałam je o wiele lepiej niż teraz. Staram się wrócić do chodzenia i jak tylko mam trochę czasu, to np. do domu na Rataje wracam piechotą. Nigdy nie miałam potrzeby wyrwania się z tego miasta. Choć jakieś propozycje się pojawiły, jed- nak nie były na tyle atrakcyjne, abym opuściła Poznań. Mówi Pani o sobie: ambitna, dobra mediatorka, organizatorka z menedżerskim doświadczeniem, lubi ludzi, jednym słowem życiowa optymistka. Czy to są cechy, które pomogą w zarządzaniu uniwersytetem? Mam już tyle lat, że pewne rzeczy o sobie wiem. Jak to, że dobrze radzę sobie z łagodzeniem konfliktów, co jest bardzo ważne w zarządzaniu zespołem ludzkim. W końcu zarządzanie uniwersytetem jest tak naprawdę zarządzaniem ludźmi. Mamy fachowców od wielu spraw: finansów, inwestycji, a na najwyższym szczeblu musi być decyzyjność, korelowanie różnych kwestii i bardzo często godzenie sprzecznych interesów. Cechy, które Pani wymieniła, pomagały mi, kiedy pełniłam poprzednie funkcje, więc teraz też będą pomocne. Za najważniejszą z nich uważam to, że lubię ludzi, lubię pracować z ludźmi. Ten czas świętowania sukcesu powoli mija, teraz pora na codzienną pracę. Pojawiła się myśl – „czy podołam”? Oczywiście! Pierwszy raz pojawiła się, gdy stanęłam w Auli UAM, żeby podziękować za wybór. Ze względu na pandemię sala była niemal pusta, ale mimo wszystko, kiedy na nią spojrzałam i uświadomiłam sobie, że patrzę na siedzibę stuletniego uniwersytetu to, powiem szczerze, strach mnie obleciał. Jednak teraz, kiedy myśl ta wraca, staram się odsuwać ją od siebie, bo lęk działa destrukcyjnie. Poprzeczka została postawiona wysoko, musi Pani udowodnić, że podoła. Kiedy kończyłam pracę jako pierwsza dziekan Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej, jedna z moich krytycz- nych koleżanek powiedziała „Wiesz, byłaś znakomitym dziekanem”, a ktoś inny dodał „Cieszę się, ale trochę mi smutno”. Tam też byłam pierwszą babą na takim stano- wisku i nie była to łatwa rzecz. Teraz czuję się o wiele lepiej przygotowana do pełnienia funkcji rektorskiej, więcej wiem. Cały optymizm czerpię z przekonania, że udało mi się wtedy, to teraz też ma prawo się udać . O czym marzy rektor UAM w pierwszym miesiącu swojego urzędowania? Aby UAM, w którymś z tych znanych światowych rankingów, przegonił UW albo UJ (śmiech). Wiele jest takich marzeń, celów, które sobie wyznaczyłam, np. aby zwiększyła się liczba grantów, które nie są naszą mocną stroną. Chciałabym, aby kiedyś ktoś mógł o mnie powiedzieć „innym się nie udało, a tobie tak” czyli abym miała pod koniec urzędowania poczucie, że nie zawiodłam. O! z Bardzo lubię Poznań. Jako licealistka i studentka dużo spacerowałam po mieście, znałam je o wiele lepiej niż teraz

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz