SUKCES PO POZNAŃSKU - WRZESIEŃ 2020

sukces po poznańsku | WRZESIEŃ 2020 65 S potkałyśmy się w pracowni Katarzyny Ufir na poznańskiej Wildzie, gdzie na półkach i w gablotach wzrok przykuwają peruki. Kolorowe są wykorzystywane w spektaklach, długie blond włosy i krótkie fryzury zrobiła na zamówienie do codziennego użytku, ale także do sesji zdjęciowych. Na korkowych główkach są też peruki dopiero rozpoczęte, a na stole do pracy widać piękne, lśniące pukle włosów... To włosy brazylijskie. Spójrz, są dość grube, a mimo tego jedną perukę robi się z włosów przynajmniej trzech osób. Najcenniejsze są natomiast włosy słowiańskie. Te można określić jako rolls royce wśród wszystkich dostępnych na rynku. Na jedną perukę, w zależności od efektu, który chcemy uzyskać, zużywa się od 120 do 180 gramów włosów. W przeci- wieństwie do tego, co mamy na głowie, włosy w peruce są najlepszej jakości, dokładnie przeczesane i tej samej długości. Skąd u Ciebie ta fascynacja perukarstwem? Katarzyna Ufir: W swojej pracy charakteryzatora zajmuję się zarówno makijażem, jak i stylizacją włosów. Częścią tej pracy jest też produkcja włosów – peruk, zarostów, owło- sienia na ciele. Na co dzień można mnie spotkać w Teatrze Wielkim, gdzie razem z zespołem czuwamy nad obsługą spektakli operowych, teatralnych, baletowych. Dbamy o to, żeby nasi artyści wyglądali jak najlepiej. Czyli? Czyli czasami musimy ucharakteryzować kogoś na piękną divę operową, czasem na włóczęgę. Nie tylko upiększamy ludzi. Fascynujące jest też pobrzydzanie i tworzenie charakterystycznych postaci, takich jak pajac z „Dziadka do Orzechów”. Cały proces tworzenia spektaklu wraz ze scenografem i reżyserem jest bardzo interesujący. Ważnym elementem przy tworzeniu postaci teatralnych są włosy. Widać je z daleka. Uwielbiam skomplikowane projekty, w których można się wykazać i stworzyć peruki dosłownie z niczego, albo fryzury na stelażu. Gdzie się tego nauczyłaś? W Polsce perukarstwo to niestety zajęcie niszowe. Kiedyś było traktowane na równi z fryzjerstwem i dawniej w szko- łach fryzjerskich prowadzono obowiązkowe zajęcia z peru- karstwa. Dziś, żeby się tego nauczyć, trzeba trochę wysiłku. Chodzi tu zarówno o profesjonalne kursy, jak i instrukcje czy filmy dostępne w Internecie. Wtedy okazuje się, że za- wodowych i cenionych perukarzy jest na świecie naprawdę niewielu. To jest praca niezwykle jubilerska. Wymaga dużo cierpliwości i dużo praktyki. I dobrego wzroku. Zdecydowanie! Wygląda to tak, że przy użyciu szydełka, które jest naprawdę mikroskopijne, chwyta się po kilka włosów, a na końcu pracy już włosek po włosku odwzo- rowuje się faktyczną linię włosów. Ta siateczka, na której można tkać, to tiul, a jak się już uszyje z niego bazę, to wtedy po polsku nazywamy to montur czy montiura. Tę siateczkę również trzeba najpierw uszyć na miarę. Jedną perukę robi się średnio od 50 do 80 godzin. Czasami są jednak takie projekty teatralne czy filmowe, które wy- magają 40, a czasem nawet 140 godzin. Wszystko zależy od tego, czy jest to mała, czy duża głowa, jaka ma być gęstość i jaki włos. Na końcu takie włosy trzeba wystyli- zować. Przed tkaniem staram się już ułatwić sobie pracę i wszystko dokładnie planuję. Czyli na przykład jeśli wiem, że włosy mają mieć odrost, to dużo łatwiej jest mi je pofarbować przed tkaniem. Układam też długości. Perukarstwo to zawód, w którym ciągle się do - skonalisz. Właśnie wróciłaś z takiej zawodowej podróży do Paryża. Co tam robiłaś? Nawiązałam wcześniej kontakt z Dorothée Soual, która zajmuje się głównie perukami do filmów. Jest już

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz