SUKCES PO POZNAŃSKU 9/2022

66 | | WRZESIEŃ 2022 Z SUKCESEM rozwiązania, które później starałem się przekładać na nasz rynek. Wszystko po to, by stale polepszać ja- kość naszych usług. Myślę, że fajnie jest łączyć pracę z pasją. Takie połączenie powoduje, że spada ryzyko wypalenia zawodowego. Wracając do Pani pytania, to oprócz tego, że jestem prezesem spółki, posiadam uprawnienia do prowadzenia tramwajów i chętnie wyjeżdżam w trasę zabytkowym wagonem. Robię to całkowicie społecznie, po godzinach i jest to moja od- skocznia. Przy okazji spotykam się z ludźmi na róż- nych stanowiskach, mogę poznać firmę od środka, jej problemy, bolączki i w porę reagować. Zawsze łatwiej rozmawia się na gruncie neutralnym niż w gabinecie prezesa, prawda? Oczywiście, zgadzam się w stu procentach. Poza tym jazda tramwajem po Poznaniu pozwala spoj- rzeć na moją pracę z innej perspektywy. Mierząc się z rozwiązaniami komunikacyjnymi, drogowymi, or- ganizacją ruchu, wiem, w jaki sposób można ten ruch usprawnić i jakie rozwiązania wprowadzić. Zza biurka byłoby mi trudniej się w tym odnaleźć. A potem pewnie dzwoni Pan do Zarządu Dróg Miejskich albo do nadzoru ruchu, bo światła na skrzyżowaniu źle działają (śmiech)? Zanim zostałem prezesem, pracowałem właśnie w nadzorze ruchu, dzięki czemu wypracowałem so- bie wiele kontaktów, które zostały do dzisiaj. Kiedy już dzwonię, to wiadomo, że z czymś konkretnym (śmiech). Tak naprawdę staram się tego nie naduży- wać, bo trzeba pewne rzeczy wyważyć i wyfiltrować. Dodam tylko, że wiele rozwiązań transportowych, które dzisiaj funkcjonują w mieście, to wielka zasługa naszych kierowców, którzy najlepiej wiedzą, jak roz- kłada się ruch w Poznaniu. Dzięki temu mamy śluzy dla autobusów, zatoki, buspasy, a miasto się rozwija. Kto wsiada do linii turystycznej? Różnie. Są to mieszkańcy Poznania, rodziny z dziećmi, turyści. Często jest tak, że przychodzą rodzice, któ- rzy wspominają, jak było kiedyś, kiedy takimi waśnie tramwajami jeździli do szkoły, a dzieci z uwagą ich słuchają. W ogóle od kilku lat obserwujemy zwięk- szone zainteresowanie tego typu pojazdami, co nas ogromnie cieszy, bo pokazuje, że historia miasta jest ważnym elementem dla nas wszystkich. Historyczny tramwaj prowadzi się inaczej niż nowoczesne po- jazdy, wymaga większego skupienia i techniki. Stare wagony trzeba czuć. Kiedy w 2001 roku rozpoczyna- łem pracę w MPK, a wcześniej bywając w firmie jako wielki pasjonat i członek stowarzyszenia Klub Miło- śników Pojazdów Szynowych, wielu zastanawiało się, po co nam te stare pojazdy, kto będzie je utrzymywał i komu to będzie potrzebne. Z biegiem czasu, dzięki przychylności dyrektorów spółki, udało się zachować trochę zabytków, zresztą nie tylko w Poznaniu. Inne miasta mają swoje muzea komunikacji miejskiej. My będziemy starali się odtworzyć to, co ważne dla miasta i stworzyć namacalną historię tej firmy. To może odtworzymy tramwaj z PeWuKi? O, bardzo chętnie. Jestem po kilku rozmowach na ten temat. Oryginalny wagon z tamtego okresu stoi w tej chwili w Krakowie. Nazywany był pieszczotliwie przez poznaniaków „dwa pokoje z kuchnią”. Dlaczego? Ponieważ miał wejście pośrodku i wchodząc, można było iść do przedziału w prawo lub w lewo. Ten tram- waj wybudowany był w Poznaniu przy ulicy Gajowej, miał obniżone wejście, a więc był pierwszym niskopo- dłogowym pojazdem. Obecnie jest w posiadaniu Mu- zeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie. Dlaczego nie został w Poznaniu? Dlatego, że w latach 80. centralnie zapadła decyzja o powstaniu muzeum w Krakowie. Ściągano tam wtedy wagony zabytkowe z innych miast. W ten sposób straci- liśmy nasz… Z drugiej strony może dobrze się stało, bo dzięki temu przetrwał. Nie ma się co martwić. Mamy pełną dokumentację tego wagonu i są ludzie, którzy chcą go odbudować. Brakuje nam jeszcze dopełnienia kilku formalności. Przecież tramwaj, który przez 40 lat woził poznaniaków, musi do nas wrócić i zostać po- nownie zaprezentowany z okazji 100-lecia Powszechnej Wystawy Krajowej. I to trzeba zrobić! Skąd u Pana pasja do komunikacji? Hmmm. Wydaje mi się, że może to wynikać z miejsca zamieszkania. Kiedy byłem dzieckiem, mieszkaliśmy na Jeżycach. Od małego wpatrywałem się w jeżdżące tamtędy tramwaje. Te stare wagony miały duszę i kompletnie dla nich przepadłem. Zresztą moja pasja rozwijała się wiele lat. Zawsze byłem nieco inny niż moi rówieśnicy – kiedy królowała piłka nożna, kap- sle czy samochodziki, ja zbierałem wszystko, co doty- czyło tramwajów. Jak zareagował Pan na propozycję objęcia fotela prezesa MPK? Nie wiem, czy chciałbym cytować moją reakcję (śmiech). Tak naprawdę od razu wiedziałem, jaka bę- dzie moja odpowiedź, ale dyplomatycznie poprosiłem

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz