SUKCES PO POZNAŃSKU 9/2022

92 | | WRZESIEŃ 2022 Z KULTURĄ / WSPOMNIENIE wojnie jeszcze podobno przez chwilę też, do momentu, kiedy nie została zabrana. Na podwórku obok sąsiad miał mnóstwo dziwnych maszyn, w tym niewielką lo- komotywkę. Któregoś razu z kolegą postanowili poczę- stować się papierosami dziadka. Ukryli się w brzuchu lokomotywki, tylko lekko nie domykając drzwiczek. Jak przerażony był sąsiad, kiedy nagle zobaczył kłęby dymu wydobywające się z kotła! Poleciał do ojca Pana Romu- alda po pomoc. Otworzyli i… podobno to był potem bo- lesny pierwszy papieros. PIŁKARZ CZY AKTOR Palenie nie przeszkadzało Panu Romualdowi w uprawianiu sportu. Jego pasją była piłka nożna i, jak samopowiadał, był całkiem w tym niezły. Nawet otarł się o reprezentację Pol- ski i gdyby nie kontuzje jedna za drugą i diagnoza lekarza, że trzeba przestać, to kto wie, może nigdy nie stanąłby na scenie. Do samego końca oglądał różne zawody sportowe i często dzwonił potem do mojego męża, by przedyskuto- wać to, co działo się na boisku. Był bardzo dumny z tego, że w 2005 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla rozwoju sportu!!! Za wkład w kulturę nie dostał! Po zakończeniu kariery sportowej stanął na deskach kabaretu, potem grał w spektaklach, reżyserował wielkie widowiska, takie plenerowe na ponad 1000 uczestników. Jeździł po całej Polsce z przedstawieniami i koncertami estradowymi. I pisał… Mało kto wie, że był autorem pio- senek, m.in . nagrodzonej na Festiwalu Piosenki Żołnier- skiej w Kołobrzegu. Spod jego pióra wyszło też mnóstwo tekstów dla kabaretów. Wydał książkę „Chwasty polskie” napisaną trzynastozgłoskowcem. Scenariuszy nawet nie ma co próbować liczyć. Lubił pisać, ale jednej książki, mimo namów, kuszenia i niemal zmuszania, nie chciał... swojej biografii. TO ŻADNE KOMBATANCTWO Brał udział w wydarzeniach 1956 roku, ale nie chciał być kombatantem, nie zapisał się do żadnego stowarzyszenia, bo jak twierdził, miał 12 lat i nie był świadomy swoich decyzji. Ze śmiechem opowiadał, że poszedł 28 czerwca do toalety i przez okno zobaczył tłum ludzi idących ulicą Zwierzyniecką. Zawołał kolegę i pognali zobaczyć, co się dzieje. Szli w tłumie, słyszeli strzały, widzieli przewracany tramwaj. Powoli dowiadywali się, o co chodzi. Potem ro- dzice musieli wywieźć go z Poznania do ciotki, bo ktoś doniósł, że jest na zdjęciach i bezpieka go szuka. – Kombatant nie! To był przypadek – mówił. ZAKOCHANY W POEZJI Kochał pisać poezje i czytać. Dzwonił do mnie w nocy, żeby przeczytać fragment wiersza, który znalazł, bo był idealny do jakiejś sytuacji. To poezja połączyła go z Barollem, bereńczy- kiem. Pan Romuald przychodził do nas do domu porozma- wiać o Fundacji, planach albo po prostu na kawę. Pewnego razu postanowił nam przeczytać fragment „Chwastów pol- skich”, który właśnie napisał. Gdy zaczął czytać, przyszedł nasz pies, ogromny, włochaty (Pan Romuald nie przepadał za zwierzakami, miał alergię i się nie zaprzyjaźniał), usiadł naprzeciwko i zapatrzył się ogromnymi ślepiami w Pana Ro- mualda. Nie ruszył się, póki ten czytał. To był początek wiel- kiej miłości obu facetów. Dla Barolla zawsze były smakoszki i… poezja, a ten zasłuchany nie odchodził na krok, żeby nie uronić żadnej literki, zachwycony głosem i ruchem. Każdy, kto znał Pana Romualda, Romualdinio, ma swoje anegdoty, swoje wspomnienia, swoje urywki w pamięci. I dobrze, bo dzięki nim będzie zawsze: elegancki, z siwą czupryną, czerwoną różą, z uśmiechem… Do zobaczenia!!! z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz