SUKCES PO POZNAŃSKU 9/2023

| WRZESIEŃ 2023 SPORT | 87 Wszystko zaczęło się od Rajdowych Mistrzostw Polski Dziennikarzy. To były poważne zawody. Na starcie pojawił się znakomity muzyk, dziennikarz motoryzacyjny, ale także rajdowiec zawodowiec Andrzej Dąbrowski. Rywalizowaliście na normalnych odcinkach specjalnych… Maciej Polody: To Ty mnie namówiłeś i masz udział w moich sportowych dokonaniach. A wszystko przez to, że się spotykaliśmy na torze, a nie rozmawialiśmy przez telefon czy komunikatory. Najpierw byłem kierowcą wyścigowym, a potem dopiero dziennikarzem, który miał swój motoryzacyjny program w kablowej telewizji. Przypominając sobie po wielu latach, bo tytuły mistrzowskie to 2001 i 2002, była to też lekcja życia. Dzisiaj, kiedy muszę stanąć przed kamerą, wiem, jak się zachować, jak stanąć, jak wypowiadać się pełnymi zdaniami. To jest bezcenne, tego dzisiaj nikt nie uczy. Później był krok dalej, bo wygrałeś w 2003 roku tytuł mistrza Polski na torze w klasie N 1150. Czy to był przedsionek do Twojej międzynarodowej kariery w nowej wówczas dyscyplinie sportu, jaką był drift? Zacznę od anegdotki, to cinquecento, na którym startowałem, było po Macieju Garsteckim, wielokrotnym mistrzu Polski w wyścigach w tej klasie. Wcześniej ten samochód też miał na koncie tytuły mistrzowskie. Wszyscy, którzy jeździli tym autem, mieli krajowy championat. Fiacik był znakomicie przygotowany i po drobnych korektach tytuł zdobyłem już po pięciu rundach i nie musiałem jechać ostatniej w Kielcach. Twoje umiejętności do ścigania i rajdowania zbiegły się w jednym miejscu, jakim niewątpliwie jest drift. Przyszedł 2004 rok, pojawiłeś się w tej bajce. Jak to się stało, że nie tylko osiągałeś sukcesy, ale stałeś się pionierem tego sportu? O drifcie powiedział mi Andrzej Witkowski z magazynu „GT”. Zaproponował mi, żebyśmy wybrali się do Niemiec na zawody. Nie wiedząc, o co chodzi, zgodziłem się, wziąłem auto, pojechałem z nim i… wygrałem te zawody moim ukochanym fordem escortem. Co ważne, to auto nie było przystosowane do zawodów, w których startowałem. Będę nieskromny, ale to prawda, moje zaangażowanie jako sportowca, działacza i trenera w ten sport Andrzej Witkowski z magazynu „GT” zaproponował mi, żebyśmy wybrali się do Niemiec na zawody. Nie wiedząc, o co chodzi, zgodziłem się, wziąłem auto, pojechałem z nim i… wygrałem te zawody moim ukochanym fordem escortem

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz