SUKCES PO POZNAŃSKU - PAŹDZIERNIK 2020

z sukcesem | 61 sukces po poznańsku | październik 2020 Ale Ty przestraszyłeś się, że ludzie zaczną zamykać pomysły po rozmowie z Tobą? (śmiech) Tak! Tym bardziej, że później była identyczna sytuacja z drugim klientem. Tak że mogę powiedzieć, że moi dwaj pierwsi klienci dzięki mnie czegoś nie zrobili. Bałem się, że będę kojarzony jako ten, który zamyka ludziom projekty. (śmiech) Musiałeś intensywnie szukać klientów czy sami Cię znaleźli? Moją intencją jest pomaganie ludziom, dlatego od zawsze byłem aktywny w różnych społecznościach. Stąd gdy tylko powiedziałem, że jestem wolny i dostępny, ludzie sami zaczęli się odzywać, polecać mnie. Jesteś zaangażowany w pomoc różnym NGOSom. Dlaczego to robisz? Większość mojej pracy polega na tym, że ktoś potrzebu- je wsparcia i zgłasza się do mnie. W pierwszych latach mojej działalności najczęściej robiłem to za darmo lub po kosztach. Tak najczęściej współpracowało się z organiza- cjami pozarządowymi, które nie miały pieniędzy, ale ja i tak chciałem coś z nimi robić, bo temat mnie po prostu zainteresował. Tu odzywała się moja dziennikarska za- szłość. Dopiero teraz, po latach, kiedy zostałem kilka razy oszukany, nauczyłem się odmawiać. Nie chodzi o to, że nie zarobiłem, ale znowu o poczucie zmarnowanego czasu. No tak, mogłeś w tym czasie zrobić coś innego. Dokładnie tak, z ludźmi, którzy pocią- gnęliby projekt dalej. Skoro ktoś mi nie zapłacił, to mogłem te trzy miesiące pracy przeznaczyć np. na charytatywny projekt, który sam wybiorę. Miałem taki rok, że zmarnowałem aż 9 miesięcy, ponieważ oszukały mnie trzy podmio- ty. Ta sytuacja nauczyła mnie, że nie ma znaczenia z kim pracuję – czy jest to startup, poważna firma, czy duża instytucja. Od tamtej pory już trochę selekcjonuję te projekty. Wcześniej jak była potrzeba, to rzucałem się do pomocy. Teraz patrzę czy jest motywacja, świadomość, czy ta firma jest etyczna i co za nią stoi, i dopiero podejmuję decyzję o współpracy. Angażujesz się także w wiele inicjatyw miejskich. Dlaczego? Interesuje mnie miejskość, jako takie wdrożenie na świecie urządzenia, które jest absolutnie chaotyczne. Wszystko chcemy ogarnąć jakimiś regułami, chcemy urbanistyką Miałam przyjemność obserwować jak rozwijasz firmę, w której pracowaliśmy. Skąd u Ciebie tak obszerna znajomość tematu zarządzania i budowa - nia strategii? Artur Brzyski: Zawodowo pracuję od 16 roku życia. Od zawsze zarządzałem projektami lub zespołami. Mam również wykształcenie w tym zakresie, a także wiele lat doświadczenia managerskiego. Na czym polega Twoja praca? Jestem doradcą strategicznym i projektantem usług. Pracuję zarówno z wielkimi korporacjami, start-upami czy instytucjami państwowymi. Prowadzę konsulting w obszarze zmiany i innowacji, która sama w sobie jest zmianą. Moja praca najczęściej polega na dokładnej analizie tego, czego nie robić. Jest tak dużo chaosu i kie- runków, w których można iść, że budowanie strategii ma na celu właśnie wskazanie obszarów, w których warto się rozwijać. Szefowie firm, z którymi współpracujesz, tak po prostu zgadzają się na Twoje propozycje zmian? Ufają mi, kiedy mówię, że wystarczy trzymać się wy- znaczonej wspólnie strategii. Gdy pracowałem w firmie, w której przez rok nie udało się zrealizować założonego kolejnego kroku, postanowiłem odejść. Nudziłem się, miałem poczucie straco- nego czasu. Okazało się, że mnóstwo firm ma te same problemy i one wcale nie potrze- bują managera, który im to poukłada w całości, ale konsultanta, który po prostu jest w stanie przeprowadzić zmianę. Zawsze moją intencją było pracowanie w innowacji. Zauważyłem, że bardzo dobrze wychodzi mi etap transformowania pewnych rzeczy. Mając etatowe doświadczenia w kilku firmach, zauważyłem, że najwięcej energii i najfajniejsze rzeczy dzieją się wtedy, kiedy jest zmiana. Chciałem spróbować robić to jako freelancer. I odszedłeś, chociaż nie miałeś innej pracy. Oczywiście miałem obawy, że to się może nie udać. Kiedy mój pierwszy klient z branży IT przedstawił swój pomysł, przeszedłem z nim przez ten plan. Po mojej analizie wszystko wskazywało na to, że plan nie ma sensu. Pewnego dnia klient oznajmił, że podjął decyzję o rezygnacji, bo zrozumiał, że straciłby na swój pomysł kilka lat życia i mnóstwo pieniędzy. Bardzo mi za to podziękował… Nie ma jako takiej strefy komfortu, są jedynie nowe sytuacje, w których muszę sobie poradzić, odkryć, jak się w nich zachować

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz