SUKCES PO POZNAŃSKU - PAŹDZIERNIK 2020

62 | z sukcesem sukces po poznańsku | październik 2020 ją urządzić albo jakąś inżynierią społeczną, albo PR-em, polityką, a czasami nawet przemocą. Próbujemy nadać mu pewne reguły, przez co miasto składa się z pewnych siatek nałożonych jedna na drugą. Ludzie zaczynają widzieć te miasta tylko na tle swojej siatki. Podoba mi się, że zaczy- nam widzieć te warstwy i połączenia między nimi. Bardzo chciałem realizować projekty, które nie rozwijają się poziomo, jakby wzdłuż określonej warstwy, ale zaczy- nają czerpać od siebie. Można więc połączyć warstwę kul- tury z warstwą biznesu, nauki czy aktywizmu społecznego. Zacząłem patrzeć na miasto w ten sposób, że ma niesamo- wity potencjał łączenia kropek. Angażowałem się społecz- nie, żeby wyłapywać te rzeczy, które warto połączyć. Na przykład prowadziłeś stronę i profil BaDaM Poznań. Stworzyliśmy z tego markę. Ponieważ miasto ma swój dział statystyczny, który zbiera mnóstwo informacji, stwierdzili- śmy, że na podstawie danych można coś zmienić. Wszyscy opierają się na opiniach, a być może, jeśli w przystępnej i atrakcyjnej formie podamy do dyskursu trochę danych, ludzie będą dyskutować w oparciu o nie. I faktycznie, kilka razy udało się opublikować takie dane, że media zaczęły robić temat wokół nich, a nie wokół opinii. To jest dzisiaj bardzo rzadkie, że opieramy się na faktach. Poprowadziliśmy też kampanię pro podatkową. Po- datki to okropnie nudna rzecz, ale udało się przedstawić temat rozliczania PIT tak, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi się nim zainteresowało. Okazało się, że można to zako- munikować ciekawie i skutecznie. Zakończył się właśnie etap projektu konsultacji społecznych wokół skweru Eki z Małeki. Co udało się Wam wypracować? Na moim ukochanym Łazarzu przeprowadziliśmy bada- nia w absolutnie nowatorski sposób, czyli najpierw zba- daliśmy potrzeby i oczekiwania mieszkańców, a dopiero później architekci zaczęli projektować, w oparciu o tę wiedzę, którą przeanalizowaliśmy. Potem testowaliśmy koncept z odbiorcami i poprawiliśmy go. Na czele z Hanią Rzepecką, która była frontem całej akcji, przeprowadziliśmy szereg rozmów pogłębionych z mieszkańcami z każdej klatki wokół skweru, lokalnymi przedsiębiorcami i aktywistami, aby poznać ich potrzeby i oczekiwania. Zebraliśmy ogromny materiał. Nasza ana- liza dała jasne wskazówki architektom. Podczas testów prototypu zaprojektowanego rozwiązania wokół skweru, rozmawialiśmy już o niuansach, a nie o tym, że wszystko jest źle. Tu pojawiła się różnica między potrzebą a ocze- kiwaniem. Potrzebą jest móc usiąść sobie na ławce, ale oczekiwaniem jest, że ławka ma oparcie. I znowu, archi- tekci bardziej wiedzieli czego nie robić niż co robić. Czyli zaprojektowaliście plac, który odpowiada na potrzeby mieszkańców i stworzyłeś metodykę pod to, jak pracować przy takich projektach. Za każdym razem chcę pokazać, że można coś zrobić poprzez niesilosowy sposób myślenia, poprzez łączenie kropek, ale też włączanie różnych metod. Skoro robię to za pieniądze publiczne albo pro bono, to chcę, żeby ktoś z tego mógł jeszcze raz skorzystać, gdy stanie przed podobnym problemem. Jaki byłby Twój wymarzony projekt? Chciałbym pracować z firmami, które robią ciekawe rzeczy, działają etycznie i odpowiedzialnie oraz przy projektach społecznych, które mają duży wpływ na ludzi, ich zdrowie, na dobrobyt, jakość życia. Lubisz wychodzić ze strefy komfortu? A czym jest strefa komfortu? Dla mnie to strefa, w której ustalasz jakieś reguły i one działają, a ty dzięki nim czu- jesz się spokojnie. Ja nie wierzę w reguły i przez to także w komfort. Uważam, że świat jest głównie chaotyczny, a ja w chaosie bardzo dobrze się czuję. Dlatego dla mnie cały świat jest komfortowy. Nie ma jako takiej strefy komfortu, są jedynie nowe sytuacje, w których muszę

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz