SUKCES PO POZNAŃSKU - PAŹDZIERNIK 2020

sukces po poznańsku | PAŹDZIERNIK 2020 67 Mieszkanie marzenie… Jak już budowaliśmy ten dom i okazało się, że zainteresowanie mieszkaniami w tym miejscu jest ogromne, również drugą wieżę musieliśmy przerobić z biur na mieszkania. Za ich dopracowanie odpowiada w naszej firmie Ewa. Jest mistrzynią świata. Nikt nie projektuje mieszkań lepiej niż Ewa. Byłem ostatnio na budowie. Proszę mi wierzyć – w Poznaniu nie ma drugiego takiego budynku. WWarszawie są może ze dwa. Standard w środku jest jak w prawdziwym Sheratonie. W korytarzach są piękne, duże ekrany z drewna teakowego na wysoki połysk. Jest to najwyższa jakość. Wyznaczamy tym nowy standard. Hol wejściowy jest cały w czarnym szkle, a inna część w żółtym. Brzmi faktycznie imponująco. Tworzymy z jednej strony formę architektoniczną, która będzie tworzyła krajobraz miasta przez lata, a z drugiej strony tworzymy projekt z myślą o ludziach, którzy będą tak patrzeć przez okna, jak my. Poza wszystkim jestem wielkim miłośnikiem Nowego Jorku. Byłem tam już dokładnie 27 razy. Mówiąc o Manhattanie, mówimy o ponad 200 latach historii architektury i kultury amerykańskiej. To wytworzyło atmosferę prawdziwego miasta. Takiego z krwi i kości. Wszyscy najwięksi architekci świata mają tam swoje budynki. Nie ma tam złych emocji w budownictwie. Wszyscy swoimi dziełami chcieli przekazać miastu coś dobrego. W taki sposób też pracujemy dla Poznania. I Ewa i ja dużo szkicujemy. Lubimy rysować. Był taki plac w Poznaniu, który naszkicowaliście sami, bez zlecenia, dla przyjemności? Taka była historia placu Andersa. Akurat wtedy to ja, pod koniec lat 80, narysowałem taką wizję placu Andersa. Projekt był bardzo nowojorski, z kolumnadą wzdłuż Królowej Jadwigi. Po prostu miałem jakąś wizję tego miejsca. I tak się stało, że później inwestor do mnie przyszedł i to była niesamowita radocha. Nadal przeglądam sobie mapy satelitarne miasta i patrzę, jakie fragmenty są jeszcze do odzyskania przez miasto, które mają potencjał, jakie miejsca można odmienić. To właśnie na placu Andersa trwa kolejna inwestycja, która odmienia Poznań… Zaczynaliśmy współpracę z tym inwestorem w 1998 roku. Dzisiaj są to już 22 lata, czyli kawał życia. Budowy w tym miejscu są odzwierciedleniem rzeczywistości. Budynek Andersii, budowany jako drugi, pierwotnie miał być o 12 metrów wyższy. W projekcie miał też inną elewację, była to tak zwana podwójna skóra. Niestety, nie było pieniędzy na realizację tych planów. Budowa raz się zatrzymała, a drugi raz o mało nie stanęła. To czym my dysponowaliśmy jako projektanci, to było to, na co nam pozwolił inwestor. Ten z kolei pozwalał na tyle, na ile pozwolił mu bank. Zupełnie inaczej buduje się w czasach boomu. Wtedy wszystko idzie pierwszorzędnie, tak jak w przy- padku pierwszego budynku PFC. Mimo upływu lat, nadal jest najnowocześniejszym biurowcem w Poznaniu. To dlatego, że przy jego budowie nie trzeba było oszczę- dzać praktycznie na niczym. Ale jest jeszcze trzeci budynek. ABC był budowany w bardzo trudnych czasach. Ten bu- dynek tworzy takie podium. Ten budynek ma piękną ilu- minację, która przez oszczędności raczej jest wygaszona. On z kolei manifestuje taką sterylną, szklaną architekturę i to żyje, ale nie było możliwości zrobienia jeszcze więk- szego wodotrysku, bo po prostu nie było pieniędzy. Teraz powstaje Silver. I nagle przyszedł covid. To, że inwestor rusza teraz z budową, jest wyrazem optymizmu i walki z rzeczywistością. Pokażemy, że jednak można, choć tu wszystko było, czy nawet jest, przeciwko nam. Świat nie będzie stał w miejscu, będzie się rozwijał i ta przestrzeń będzie kiedyś potrzebna. Niemniej sytuacja też ma wpływ na architekturę, na budżet, na możliwe rozwiązania, na koszt wykonania metra kwadratowego fasady. Mam nadzieję, że będzie fajnie. Zanim jednak zobaczymy jego ostateczny kształt, to i tak powstanie około 5 tysięcy rysunków. Nie obrażają się Państwo za zmiany w projektach? Obrażanie się jest wielkim luksusem. Oczywiście staramy się przekonywać inwestorów do swoich pomysłów, ale pamiętamy, że pracujemy dla dewelopera, który pozwala nam realizować projekty. Bez niego rysowalibyśmy do szuflady. Musimy więc zachować balans. Szukamy kompromisów, ale mamy szczęście, bo przy różnych budowach czujemy szacunek ze strony inwestora. Oczywiście są granice, których nie pozwolę przekroczyć ze względów bezpieczeństwa. Czasem zdarzają się takie sytuacje, za które my już nie odpowiadamy. W zaprojektowanej przez nas Galerii Malta wykonawca zmienił parking. W naszym projekcie były krótsze rampy, dzięki czemu można wygodniej jeździć. Czy Państwa projekty znajdziemy też w innych miastach? Pewnie. Budujemy nad morzem, budowaliśmy w całej Polsce, ale sercem jesteśmy w Poznaniu. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz