SUKCES PO POZNAŃSKU - PAŹDZIERNIK 2020

z kulturą | 89 sukces PO POZNAŃSKU | paŹdziernik 2020 C ieszę się, że tak bardzo się pomyliłam, myśląc, że premiera będzie katastrofą. Wybierzcie się na spektakl i... kłóćcie się z Zolą, dyskutujcie z jego poglądami albo się z nimi zgadzajcie, zobaczcie, jak bardzo dzisiejsze czasy są zbieżne z tymi, w których żył. A przede wszystkim nie nastawiajcie się źle, że to Zola, czyli nuda, bo to nie tak. zmobilizowała mnie Pani do przeczytania „Nany” ponownie, a nie była to lektura, do której miałam ochotę wracać. Monika Pęcikiewicz: Literatura francuska, paradoksal- nie, nie jest wcale popularna. Rosyjska, z Dostojewskim na czele, jest wystawiana, ekranizowana, a ta została nieco zapomniana. zola jakby odszedł w zapomnienie. Ma etykietkę burżuazyjnego pisarza i nie ma co po niego sięgać. A jak jest rzeczywiście, czy da się z niego i jego dzieł jeszcze coś wycisnąć? Przy realizacji przedstawienia w Teatrze Polskim bardzo ostro dyskutowaliśmy, bo tezy, które stawiał pisarz, są dla nas – z perspektywy czasu – nie do przyjęcia. My też odchodzimy od Zoli i to jest natura mojego teatru, ale myślę, że nie tylko mojego. Jesteśmy już tak naoglą- dani wszystkiego, jesteśmy w takim wielkim dialogu ze wszystkim, że teraz interesuje nas już tylko to, co ktoś myśli na jakiś temat. Przyznam szczerze, że jesteśmy cały czas w dialogu z Zolą. W „Nanie” Zola wrzuca pewne tematy, a my patrzymy, czy one są dzisiaj aktualne, co się zmieniło w tym zakresie. Są też odniesienia prawdziwe dzisiaj – jak to, że mamy czas przełomu, upadek starego porządku. Mamy takie poczucie schyłku czegoś i stawania przed nowym wyzwaniami, przed wizją nowego świata, który trzeba ustanowić – i to na poziomie fundamentalnym – bo wkrótce możemy nie mieć czym oddychać. I wobec tego, wszystko inne traci na znaczeniu. Tu rzeczywiście jest duże podobieństwo. Dla zoli bardzo ważna jest też sfera płciowości, pożądania. Bardzo dużo to dla niego znaczyło. Wydaje mi się, że dużo więcej niż teraz. To jest też bardzo znamienne. Oczywiście wyobrażam sobie, czym w owych czasach była „Nana”. Była właściwie bombą atomową. Mam wra- żenie, że wtedy ludzie byli tym owładnięci. Jakby pewne deficyty w tym zakresie powodowały, że byli gotowi wydać cały majątek, żeby mieć dostęp do seksu. OKO W OKO Z ZOLĄ I WŁASNYMI PRAGNIENIAMI Sezon teatralny 2020/2021 to dla Teatru Polskiego sezon szczególny. 25 września obchodził on swoje 145 urodziny. Pierwszą premierą po zamknięciu w czasie pandemii była „Nana” według Emila Zoli w reżyserii Moniki Pęcikiewicz. Dla niej to powrót do tego gmachu po latach. Wydawałoby się, że książki Zoli, a szczególnie „Nana”, to już lektura nie dla nas, trąci myszką i nie przystaje do naszych czasów. To bardzo błędne przekonanie, bowiem książka – wyciśnięta jak cytryna przez realizatorów – oddała wszystko to, co dzisiaj najważniejsze: przełom, upadek, rola kobiety, wykorzystywanie człowieka przez człowieka, podejście do nas samych. rozmawia: ELŻBIETA PODOLSKA | zdjĘcia: NATALIA KABNOW i i

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz