SUKCES PO POZNAŃSKU 10/2021
| październik 2021 W PODRÓŻY | 83 D o XVIII wieku ogrodami nazywano przypałacowe szpalery drzew, geometrycznie przyciętych krzewów z biegnącymi między nimi alejkami. Wzory dla tych założeń płynęły z Francji. Dopiero moda z Anglii na zało- żenia przypominające naturalny krajobraz przyniosła także nową nazwę, dziś tak oczywistą: park. Podpoznańskie klasyki Rogalin to dwa w jednym. Z tyłu pałacu znajduje się barokowy ogród francuski – zielony przez cały rok z ory- ginalnym kopcem w kształcie piramidy schodkowej. Za nim zaś ciągnie się rozległy park angielski z kilkusetletnimi dębami. Trzy najsłynniejsze nazwano na początku XX wieku imionami legendarnych braci. Lech i Rus to dziś staruszko- wie, otoczeni opieką przyrodników-lekarzy (Czech niestety obumarł). Na dendrologach spoczywa nie lada zadanie: opracować plan ratowania dębów bez szkody dla ich wroga – chrząszcza kozioroga dębosza, który, tak jak dęby, jest pod ochroną. Słowianie wierzyli, że dąb, jako oś świata, dźwiga niebo- skłon, bo głęboko wnika korzeniami w ziemię. Czy to przy- padek, że jedno z największych siedlisk sędziwych dębów w Europie znajduje się w Rogalińskim Parku Krajobrazo- wym, było, nie było, na terenie należącym do praojczyzny Słowian? To pytanie do specjalistów. Za to nawet dla laików jest jasne, że pod urokiem tutejszych dębów był Andrzej Maleszka, gdy pisał pierwsze zdanie swojej bestsellerowej serii „Magiczne drzewo”: „W 2000 roku nad doliną Warty przeszła straszliwa burza”. Od rogalińskich dębów do kórnickiego arboretum, najstar- szego w Polsce, dzieli nas zaledwie kilkanaście kilometrów. Można w jeden dzień porównać, gdzie jesień roztoczyła swój majestat bardziej malowniczo. Pierwszy ogród w Kórniku założyła słynna Biała Dama. Do dziś zachowały się szpalery grabowe z tamtego czasu. Później Tytus Działyński stopniowo przekształcał barokowy ogród w założenie krajobrazowe. Żywą pamiątką po jego działalno- ści są tulipanowiec i cypryśniki błotne z Ameryki Północ- nej. Te ostatnie wykształcają korzenie oddechowe, zwane pneumatoforami. Warto termin zanotować, by podczas spaceru rzucić mimochodem do osoby towarzyszącej, jakby się właśnie w tym roku zdawało rozszerzenie z biologii. Także miłorząb japoński, okaz żeński, rosnący tuż przy bra- mie do arboretum, pamięta jeszcze dobrą rękę Działyńskiego. Miłorząb, wbrew swojej zwyczajowej nazwie, tak naprawdę pochodzi z Chin. Jesienią jego liście przybierają wspaniały cytrynowożółty kolor. Naprzeciw zamku, nad fosą, rośnie zaś niepozorna grusza wierzbolistna. Rodzi ona, jak się można spodziewać, gruszki. Gruszki-dziwy, prawdziwe gruszki na wierzbie! Po 40-hektarowym areale kórnickiego arboretum poprowadzi nas ścieżka dydaktyczna Drzewa Świata – 3,5-ki- lometrowa uczta dla zmysłów i przygoda dla umysłu. Francusko-angielski sojusz Gołuchowski park to największy wśród wielkopolskich przypałacowych założeń i jeden z największych XIX-wiecz- nych parków w stylu angielskim w Europie. 160 hektarów – nawet okiem sokolim nie zmierzysz. Jego twórcami byli właściciele zamku: Izabella z Czartoryskich i jej mąż – Jan Działyński. Współcześni mówili o nich, że to białe małżeństwo – jeśli nie uczucie ich połączyło, to na pewno zamiłowanie do sztuki i ogrodnictwa. Najbliżej zamku, przebudowanego przez Izabellę na wzór rezydencji nad Loarą, rozciąga się Stary Park. W nim właśnie małżonko- wie doglądali pierwszych nasadzeń, także imponujących dziś – alei lipowej i grabowo-lipowej. Park kształtem przypomina leżącego pingwinka, któ- rego kręgosłupem jest rzeka Ciemna. Na niej sztucznie utworzono staw, przez który przechodzi się w drodze do Pokazowej Zagrody Zwierząt. Tu zobaczymy daniele, dziki, koniki polskie. Największą osobistością jest jednak król puszczy – żubr, który zrobi dla nas minę uprzejmą na brzechwową prośbę: zróbże, żubrze. Pomnik historii, pomnik przyrody Augustyn Gorzeński, dla którego wybudowano pałac w Dobrzycy, był generałem, zaufanym króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podobnie jak wielu oświecenio- wych działaczy należał do loży masońskiej. Dlatego właśnie dopatruje się nawiązań do symboliki wolnomularskiej w architekturze pałacu i w rozwiązaniach założenia parko- wego. Historycy nie rozstrzygnęli tej kwestii jednoznacznie, ale i tak dodaje to miejscu tajemniczego klimatu. Park w Dobrzycy wyróżnia spośród wielkopolskich założeń architektura parkowa. To ona decyduje o roman- tycznym charakterze całości. Krajobraz uatrakcyjniają pa- wilony na osiach widokowych, wzorowane na starożytnych świątyniach, jak Panteon czy monopter. Zaraz przy wejściu do parku zachwyca swoimi rozmiarami platan klonolistny – jeden z największych okazów w kraju. Teraz, kiedy liście przybierają rdzawopomarańczową barwę, urzeka swoją jesienną urodą. Podobno sadził go sam właściciel pałacu na pamiątkę Konstytucji 3 Maja, której był współtwórcą. To jeden z wielu pomników przyrody w 9-hektarowym parku otaczającym pałac-perełkę. Pełnych uroku parków przy magnackich i ziemiańskich siedzibach jest wWielkopolsce więcej. Na jednym oddechu można wymienić park przy zamku w Rydzynie, który chwali się okazałym starym drzewostanem, malownicze aleje lipową i grabową w Czerniejewie czy wyjątkowy przez swoje edukacyjne walory park w Chalinie. Zanim pojedziemy szukać złotego trenu pani jesieni, zajrzyjmy na wielkopolska.travel. Po powrocie też tam spójrzmy, by poszukać pomysłu na następny jesienny weekend. Wszak jesień dopiero się zaczyna. z
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz