SUKCES PO POZNAŃSKU 10/2022

WARTE POZNANIA | 27 | PAŹDZIERNIK 2022 Z imne, wilgotne mury, delikatnie oświetlone, kraty, cele. Prawy majdan i lewy majdan. 10 października 1939 roku Niemcy tworzą tu pierwszy na okupo- wanych ziemiach polskich obóz koncentracyjny Konzentra- tionslager Posen. Nienawidzą poznaniaków, nienawidzą Po- wstańcówWielkopolskich, którzy trafiają tutaj jako pierwsi. Zaraz za nimi Powstańcy Śląscy. Wwielkopolskichmiastach już dziesięć dni po wybuchu wojny odbywają się masowe egzekucje, Niemcy pokazują, że teraz rządzić będzie terror. Elity uczonych, burmistrzów, wojewodów, murarzy, leka- rzy, duchownych, harcerzy, ziemiaństwo, przedsiębiorcy – wszyscy oni trafiają do Fortu VII. Oficjalna nazwa obozu, później zmieniana dwukrotnie, nie miała jednak wpływu na sytuację znajdujących się w nim więźniów. Przez Niemców Fort VII określany był potocznie jako Lager der Blutrache – „obóz krwawej zemsty”. Obóz w Forcie VII to największy wWielkopolsce ośrodek eksterminacji polskich elit, miejsce, w którym niemieccy oprawcy dopuszczają się niewyobra- żalnego wręcz okrucieństwa. ŁAPANKI, WYCHOWANIE Ludzi aresztowano na podstawie przygotowanych jeszcze przed wybuchem wojny list proskrypcyjnych, a same aresz- towania prowadzono w ramach operacji Tannenberg oraz Intelligenzaktion – „operacji politycznego oczyszczania te- renu”. Niemcy wcielając Kraj Warty do III Rzeszy (Warthe- land), uznawali go za ziemie „rdzennie niemieckie”, Polaków i Żydów poddano tu brutalnemu terrorowi eksterminacji. Wraz z powstaniem i rozwojem na terenie Poznania i Wiel- kopolski struktur cywilnych i wojskowych Polskiego Państwa Podziemnego, corazwiększą grupęwięźniówstanowią przed- stawiciele różnych tajnych organizacji, których działania były wymierzone przeciwko III Rzeszy. Do Fortu VII kieruje się także osoby zatrzymane podczas łapanek. Od połowy 1941 r. trafiają tu również ludzie, którzy uchylali się od pracy na rzecz Niemców, tzw. niedzielnicy, czyli więźniowie okresowi, któ- rzy przebywali w Forcie VII od zakończenia pracy w sobotę do poniedziałkowego poranka. Krótkotrwały pobyt w obozie i wyniesiony stamtąd strachma zmienić ich podejście do pra- cy. Niektórych zatrzymanych zamyka się w celach „wycho- wawczych” na okres od 2 tygodni do 2 miesięcy. TO MIAŁ BYĆ WARTHEGAU Przesłuchiwani i torturowani w siedzibie gestapo (dawnym Domu Żołnierza) ludzie trafiają zmaltretowani do swoich cel. Przetrzymuje się tutaj kobiety, mężczyzn. W prze- pełnionych celach panowała stała temperatura, zaledwie 8–10 stopni, i duża wilgotność. Wchodzimy do celi. Z od- dali szepczą narzędzia zbrodni, bicie serca przyspieszają ró- żańce z paciorkami z kruszyn chleba. W gablotach guziki, odznaki, serwetki, fragmenty listów. Drobiazgi. Wszędzie zdjęcia, obrazy ludzi wyciąganych z cel, torturowanych. W tle piętrowe, drewniane prycze, ciasno ustawione obok siebie. Jeśli ktoś nie ginie od strzału, bicia podczas przesłu- chań czy wymyślnych tortur, umiera od panoszących się w przepełnionych celach chorób i wycieńczenia. Zawiłe korytarze, wąskie przejścia, malutkie otwory w ścianach, przez które ledwo wpada powietrze. Na słupie ogłoszenia z napisami Achtung. Wychodzimy na zewnątrz. To miał być Warthegau bez polskości i Polaków. Tylko generalna gubernia. Wiel- ki krzyż nad bramą prowadzącą na plac upamiętnia to, co tutaj miało miejsce. Wokół skarpy teren niemieckiej „zabawy”, tak zwanej „wyprawy w Karpaty”. Zima, trza- skający mróz. Więźniowie próbują wejść na górę stromej, polanej dodatkowo wodą, oblodzonej skarpy. Przypomi- na to wspinaczkę górskim szlakiem. Ten, komu udaje się wspiąć na szczyt, jedyne, co widzi, to but okuty żelazem. A potem spada. I tak od nowa, do upadłego. LUDZKI DZWON Pod ścianą śmierci zapalamy znicz. Śpiewają ptaki, na Ławicy ląduje samolot. Nikt nie pamięta już wystrzałów z karabinów, ciał osuwających się na ziemię tuż obok miejsca, gdzie stoję

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz