| PAŹDZIERNIK 2023 18 | NA OKŁADCE Gra Pan w koszykówkę? Grałem, niestety ze względu na operację na razie odpuściłem treningi, ale liczę, że wrócę na boisko. JAI KUDO jest jak drużyna? Zdecydowanie tak! Phil Jackson, jeden z najwybitniejszych trenerów koszykówki na świecie, uważa, że to właśnie budowa zgranej drużyny, skupionej na wspólnym celu, jest kluczem do osiągnięcia sukcesu. To on przekonał Michaela Jordana i Kobiego Bryanta do dzielenia się piłką z innymi, bo można być indywidualistą i nie potrafić zgrać się z pozostałymi członkami zespołu. JAI KUDO to team, to drużyna, która pomimo swoich indywidualnych talentów potrafi grać do jednej bramki, czy do jednego kosza. I to jest nasza siła. To, jak dziś wygląda firma i jak funkcjonuje, to zasługa całego zespołu. Mam naprawdę zaszczyt pracować bezpośrednio ze świetnymi ludźmi: z Dawidem Putzem, dyrektorem operacyjnym, który razem ze mną steruje statkiem JAI KUDO, oraz z innymi menedżerami: Pawłem Magdziarzem – finanse, Natalią Woźniak – marketing, Małgorzatą Wilczyńską – DOK, Katarzyną Michalską – dystrybucja, Piotrem Sawko – IT, Łukaszem Bajerleinem – laboratorium i jeszcze w pionie handlowym: Łukaszem Suskim, Luizą Potapczuk-Rutkowską, Arturem Stebnickim, Maciejem Chrapczakiem, Rafałem Pelcem – to kierownicy regionalni sprzedaży. Tak naprawdę to każda z osób, która pracowała, pracuje lub będzie tutaj pracować, zostawia ślad, cząstkę siebie. W ten sposób buduje i bogaci się JAI KUDO. Ile osób liczy zespół JAI KUDO? Około 140 osób. To się zmienia, bo wciąż zatrudniamy nowe osoby. Zna Pan wszystkich? Tak, zdecydowanie! Na bieżąco też dowiaduję się o nowych osobach w zespole. Lubię przejść się po firmie i z każdym się przywitać, to dla mnie bardzo ważne. To też pozwala pewne rzeczy przedyskutować na bieżąco, a ja chcę i lubię być blisko ludzi i ich słuchać. A dystans? Młode pokolenie bardzo szybko skraca dystans. Jeśli chodzi o osoby starsze, to wychodzę z inicjatywą. Nie chcę być dyrektorem, którego ludzie się boją i stoją na baczność na sam jego widok. Chcę być liderem, który prowadzi zespół. Chcę wsłuchiwać się w problemy ludzi i je rozwiązywać, tylko wtedy pójdziemy do przodu. Zespół musi mieć swobodę działania. I może na mnie polegać. Jak Pan trafił do JAI KUDO? To dość zabawna historia (śmiech). Z branżą jestem związany 19 lat. Zaczynałem pracę na stanowisku optyka w salonie Vision Express w Swadzimiu. Mieszkałem na Ratajach i jeździłem trzy godziny w jedną stronę autobusem do pracy. To było wyzwanie. Pamiętam, że czytałem wtedy jedną z branżowych gazet optycznych, w której zobaczyłem pierwszą reklamę JAI KUDO. Patrzyłem na nią i pomyślałem sobie wtedy, że chciałbym tam pracować. Ale to było tylko takie marzenie. Na co dzień byłem więc optykiem, a w weekendy studiowałem dietetykę, którą zawsze się interesowałem. Pewnego dnia, szlifując okulary, przyglądałem się pacjentom wchodzącym do gabinetu optometrysty. Strasznie mnie to zaciekawiło. Postanowiłem zawiesić dietetykę i zapisać się na optykę okularową i optometrię. Przez całe wakacje siedziałem nad książkami z fizyki, żeby nadrobić zaległości. Uczyłem się sam. Zdałem egzamin, przyjęto mnie na studia, nawet dostałem stypendium naukowe (śmiech). Tam poznałem Przemka, który już wtedy pracował w JAI KUDO, ale nasze drogi się rozeszły. Potem zmieniłem branżę i pracowałem jako przedstawiciel handlowy marki Dior. Po kilku miesiącach zadzwonił do mnie Przemek i zapytał, czy nie chcę dołączyć do JAI KUDO. Byłem w szoku! Poszedłem na rozmowę i zostałem. Od czego Pan zaczynał? Firma mieściła się w domu szeregowym w Baranowie. Pracowało tam wtedy 19 osób. Raczkowaliśmy, ale w JAI KUDO od początku pracował świetny zespół. Od progu czuć było chemię między nami. Przemek, który mnie zwerbował, zajmował wtedy stanowisko, które dzisiaj ja zajmuję, czyli był dyrektorem handlowym. Z czasem zaangażował się w rozwój marki w Czechach, a ja zostałem koordynatorem ds. sprzedaży. Zarządzałem pięcioma przedstawicielami handlowymi, na tamte czasy – kurierami. Dzisiaj to zespół 34 przedstawicieli handlowych/vansellerów pracujących w naszym unikatowym, nie tylko dla branży optycznej, modelu concierge. To znaczy? Zbudowaliśmy sieć JAI KUDO Express. Codziennie nasi przedstawiciele handlowi docierają do ponad 1200 salonów optycznych, oferując im mobilny magazyn, odbierając i przywożąc z laboratorium gotowe prace. Każdy z naszych przedstawicieli ma teraz przy sobie 5000 soczewek okularowych i może je wydać od ręki, zrealizować zamówienie To, jak dziś wygląda firma i jak funkcjonuje, to zasługa całego zespołu. Mam naprawdę zaszczyt pracować bezpośrednio ze świetnymi ludźmi | MATERIAŁ PROMOCYJNY
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz