| PAŹDZIERNIK 2024 70 | SPORT jak potrafię. Tu zdobyłam pierwszą nagrodę na zawodach, potem kolejną i kiedy po trzech latach dostałam pierwszą nominację na najlepszego sędziego, wydawało mi się, że to za wcześnie, że to jeszcze nie ten moment. Potem kolejna nominacja, no i w końcu ten tytuł najlepszej. Czy poczuła Pani, że jest spełniona? Zadałam sobie pytanie, co teraz? Początek sędziowania był bardzo intensywny, bo musiałam się pokazać. Jeździłam co tydzień na zawody w Polsce, Niemczech, Holandii czy Belgii. To są duże koszty, ale podróżowałam autobusem, samochodem z innymi sędziami. Jeździł też mąż, jako trener. Córka Natalia była „podrzucana” do rodziny, znajomych, syn był mały, a poza tym jest większym luzakiem. W pewnym momencie córka powiedziała „stop: ja już nie chcę do babci, do cioci, do wujka, do sąsiadów, tylko chcę być w domu”. Wtedy usiedliśmy wszyscy razem i porozmawialiśmy, że musimy coś zmienić. Ustaliliśmy, że wyjeżdżamy na zmianę, by ktoś z nas był w domu. Staramy się to robić do dzisiaj. Jeśli Łukasz jedzie na zawody, ja zajmuję się domem. Czasami są jakieś mistrzostwa świata czy inne ważne zawody, to córka już jest starsza i rozumiem, że inaczej się nie da i wtedy jedziemy razem. Teraz już mogę sobie wybierać zawody, trochę też Kiedy się wchodzi na tak wysoki poziom, to wszyscy oceniają cię i prowadzone przez ciebie walki. Człowiek jest wciąż obserwowany. Każdy gratuluje, dopinguje, ale wielu z drugiej strony zazdrości. Czuje się to na swoich barkach. To jest ogromny stres
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz