SUKCES PO POZNAŃSKU 10/2025

| październik 2025 poziom wyżej | 45 Granice są kluczowe dla Twojego dobrostanu. Ale dla wrażliwych osób to nie jest ot tak kwestia asertywności – to skomplikowany emocjonalny proces, który dotyka naszej tożsamości i tego, jak postrzegamy swoje miejsce w świecie. Może rozpoznajesz taką sytuację: ktoś prosi Cię o zrobienie czegoś, a Ty już wiesz, że nie masz czasu ani energii, ale słowa „niestety, nie mogę” nie chcą przecisnąć się przez Twoje gardło? Zamiast tego mówisz „tak”, a potem przez całą noc myślisz o tym, jak się z tego wyplątać bez krzywdzenia drugiej osoby. To typowe dla wrażliwych osób – i wcale nie oznacza słabości. Oznacza, że potrzebujesz innych narzędzi niż reszta świata. Dlaczego wrażliwcom trudno jest stawiać granice? Kiedy osoba wysoko wrażliwa słyszy prośbę, w jej mózgu uruchamia się cała lawina procesów. Jeśli to coś, czego nie chce, najpierw pojawia się opór, potem automatyczna analiza – czy ta osoba naprawdę tego potrzebuje? Czy poradzę sobie z tym zadaniem? Co się stanie, jeśli odmówię? Naturalnie rozwinięta empatia sprawia, że „odbieramy” emocje drugiej osoby niemal tak intensywnie, jak własne. Widzisz zmartwienie w jej oczach i dosłownie czujesz je w swoim ciele. Dlatego odmawianie może wywoływać u Ciebie fizyczny dyskomfort – ścisk w żołądku, przyspieszony puls, napięcie w ramionach. Twój system nerwowy interpretuje odmowę jako potencjalne zagrożenie dla relacji, co powoduje stres – to realna reakcja układu nerwowego na konflikt między własną potrzebą ochrony a biologicznym imperatywem pomagania. Do tego dochodzi społeczne uwarunkowanie. Od dziecka słyszymy, że dobrzy ludzie pomagają innym, że egoizm to grzech, że własne potrzeby powinniśmy stawiać na ostatnim miejscu. Dla osób wrażliwych, które naturalnie mają silną potrzebę harmonii w relacjach, te przekazy padają na szczególnie podatny grunt. W rezultacie tworzymy sobie wewnętrzną narrację: „Jeśli powiem nie, będę złym człowiekiem”. I mimo pierwotnego oporu – zgadzamy się. Czasami wydaje nam się, że inni łatwo mówią „nie” i wcale się tym nie przejmują. Fakt jest jednak taki, że osoby mniej wrażliwe po prostu inaczej przetwarzają te sytuacje – nie czują tak intensywnie dyskomfortu drugiej osoby, nie analizują tak głęboko wszystkich możliwych konsekwencji odmowy. Ich mózg nie uruchamia takiej emocjonalnej burzy przy każdej prośbie. Anatomia poczucia winy Poczucie winy po postawieniu granicy to bardzo złożony mechanizm psychologiczny. U jego podstaw leży przekonanie, że jesteśmy odpowiedzialni za emocje i komfort innych ludzi. To przekonanie często wywodzi się z dzieciństwa – może dorastałeś/aś w rodzinie, gdzie musiałeś/ aś być „małym dorosłym”, dbającym o nastroje rodziców? A może byłeś/aś szczególnie wrażliwym dzieckiem, które nauczyło się, że spokój w domu zależy od Twojego dostosowania się do potrzeb innych? Kiedy jako dorośli mówimy „nie”, w głowie uruchamia się alarm: „Uwaga! Ktoś może być niezadowolony”. To oznacza niebezpieczeństwo. Ten alarm jest tak silny, że często wolisz poświęcić swój czas, energię, a nawet zdrowie, niż go wytrzymać. Poczucie winy staje się dla Ciebie gorsze niż rzeczywiste konsekwencje nadmiernego poświęcania się. Kiedy ostatni raz powiedziałeś/aś szczere „nie” bez tłumaczenia się przez pół godziny? Jeśli musisz się zastanowić, prawdopodobnie należysz do grona osób wysoko wrażliwych, dla których ustalanie granic jest jednym z największych życiowych wyzwań. To naturalne – nasz mózg jest jak wyczulony radar, który odbiera każdą emocję w otoczeniu. Problem w tym, że czasem staje się to pułapką, w którą wpadamy, zatracając siebie w trosce o innych. tekst: Elżbieta Ignacionek

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz