SUKCES PO POZNAŃSKU 10/2025

| październik 2025 z kulturą | 77 Rozmowa z Krzysztofem Kalitko, profilaktykiem konserwatorskim i muzealnym w Muzeum Narodowym w Poznaniu, który zajmuje się opieką nad kolekcją, a w tym projekcie dotyczącym Buddy jest historykiem sztuki, który bada historię całej kolekcji, a w szczególności samego posągu. Historia tego posągu Buddy jest skomplikowana. Krzysztof Kalitko: Zgadza się. Historia samego Buddy i całej kolekcji jest fascynująca. Mamy historię odkrycia go na nowo w naszych zbiorach oraz gotowości do jego opracowania. Przez 50 lat był przechowywany w muzealnym magazynie i trochę zapomniany. Ostatnie zdjęcie, na którym widnieje w bardzo ograniczonej formie, bez dolnych elementów konstrukcji, pochodzi z Rogalina z około 1975 roku. Od tamtej pory został złożony w magazynie, zamknięty w skrzyni. Warunki nie były najgorsze, ponieważ miał osobną zabezpieczoną skrzynię. Był duży, więc musieliśmy go chronić. I tak czekał na właściwy czas. Dla nas było to wielkie zaskoczenie, bo obok Buddy i całego zespołu ołtarzowego znaleźliśmy też kilka innych obiektów. Zaczęliśmy drążyć temat, bo informacje o nich były bardzo skąpe. Przeprowadziliśmy dużą kwerendę w naszych oddziałach i działach, gdzie tego typu obiekty się znalazły. Zdecydowaliśmy się podjąć działania badawcze. Początki były trudne, bo wiedzieliśmy niewiele. Nasze archiwa nie zachowały większości informacji. Wiedzieliśmy jednak, że obiekt został wpisany do inwentarza w 1906 roku, wraz z grupą ponad 200 innych obiektów, które trafiły do Kaiser-Friedrich-Museum, czyli ówczesnego Muzeum Poznańskiego. Pozostałe informacje wymagały długiej kwerendy w wielu innych miejscach, m.in. w archiwach berlińskich. Udało nam się dotrzeć do interesującej teczki z archiwami, które ujawniły kolejne szczegóły. Otóż w 1905 roku muzeum otrzymało bardzo dużą dotację – 12 tysięcy marek. W tamtym czasie było to mniej więcej 500 funtów. Żeby lepiej zobrazować, jak duża była to suma, to wystarczyłaby, aby żyć bardzo dobrze przez rok w wynajętym londyńskim mieszkaniu, z powozem. Niemniej jednak, aby stworzyć kolekcję sztuki japońskiej, byłoby to zdecydowanie za mało, ponieważ ceny obiektów były wówczas wręcz oszałamiające. Szczęśliwie, w tym samym roku, jako attaché kulturalny przy ambasadzie w Pekinie rezydował Adolf Fischer, kolekcjoner, badacz i znawca sztuki japońskiej. Został on poproszony o zakup i sprowadzenie obiektów dla Muzeum Etnograficznego w Berlinie. Otrzymał również pieniądze i polecenie, by dokonać zakupów także dla Poznania. Byliśmy jedną z zaledwie dwóch placówek, które miały otrzymać te zbiory. Nie znamy dokładnych wytycznych, więc w dużej mierze wybór zależał od niego. Ostatecznie do muzeum przesłano ponad tysiąc obiektów. W kwietniu 1906 roku, gdy zbiory trafiły do Poznania, przeprowadzono przegląd i wybrano około 200 obiektów, uznając je za najlepsze i najbardziej reprezentatywne dla różnych dziedzin sztuki Japonii. Muzeum po prostu nie byłoby w stanie pomieścić wszystkich obiektów. Właściwie musielibyśmy stworzyć osobne muzeum. Od tamtej pory nasza kolekcja zawiera bardzo dobre obiekty sztuki, kultury i rzemiosła artystycznego z Japonii. Muzeum w Poznaniu nieprzerwanie gromadzi sztukę japońską, chińską, a także trochę koreańskiej. To fascynująca historia. Kolekcja berlińska i częściowo kolońska to zbiory Muzeum Sztuki Azji Wschodniej, które stworzył sam Adolf Fischer. On był ponoć wielkim kolekcjonerem. Tak, był kolekcjonerem. Pierwszą swoją kolekcję, którą tworzył do 1900 roku, przekazał do Muzeum Etnologicznego w nadziei, że powstanie własne, oddzielne Muzeum Sztuki Azji Wschodniej z własnym budynkiem. Za swoje zasługi dla kultury niemieckiej i krzewienie wiedzy o kulturze Azji Wschodniej otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego. Jednocześnie będąc dyplomatą mógł skutecznie realizować te cele. Warto w tym miejscu podkreślić, że nie robił tego sam. Jego towarzyszką życia była Frieda Fischer, która przez całe życie podróżowała z nim po Azji. Oprócz Japonii małżeństwo to zwiedziło Birmę, Indie, Formozę (dzisiejszy Tajwan). Mamy wspaniałe zdjęcia, które przedstawiają ich na słoniach, w palankinach i w wielu innych miejscach. Ostatecznie to Frieda Fischer zajmowała się kolekcją po śmierci Adolfa aż do wybuchu wojny. To jest również jej kolekcja. Zawsze powtarzamy Adolf Fischer, ale nie możemy zapominać o niej. Jesteśmy jedną z trzech ważnych placówek, obok Muzeum Etnograficznego w Berlinie i Muzeum Sztuki Azji Wschodniej w Kolonii, które posiadają dość sporą grupę obiektów wybranych i przekazanych przez Adolfa Fischera. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz