SUKCES PO POZNAŃSKU - 11/2020

sukces po poznańsku | LISTOPAD 2020 32 | WARTE POZNANIA Te zdjęcia zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Rzeczywiście, drzewa przemówiły, ale jakoś tak smutno, z cierpieniem. Taki miałaś cel? Katarzyna Wala: Ja w tych zdjęciach dostrzegam ból, z jakim rodzi się nowa opowieść o świecie. Narratorami i bohaterami tej opowieści jesteśmy my – ludzie, w cen- trum dramatu są nasze relacje z naturą. Główną postacią jest drzewo, uniwersalny symbol cyklu życia i śmierci, występujące we wszystkich religiach i mitologiach. Charakteryzacja jest autorstwa studentki Uniwersytetu Artystycznego, Agaty Wala. Z kolei moim zamysłem było przypomnienie opowieści kulturowej dotyczącej roślin i drzew. Przekazu, który został przerwany, zaniechany, zapomniany. Stąd pojawił się pomysł, aby stworzyć kultu- rowe portrety drzew na Szelągu. Zdaję sobie sprawę, że o drzewach można mówić na wiele sposobów. Inną per- spektywę mają dendrolodzy, inną leśnicy, inną bioaku- stycy. Ci ostatni rejestrują dźwięki drzew. Ich badania ultradźwiękowe potwierdziły, że drzewa wydają odgłosy, gdy zaczyna im brakować wody. Dźwięki są nadawane z częstotliwością nieuchwytną dla naszego ucha. I tu pojawiło się pytanie, czy rzeczywiście musimy usłyszeć krzyk lasu podczas suszy, aby zrozumieć język drzew? Wydaje mi się, że odpowiedź kryje się w zapomnianych opowieściach. A sama akcja spacerów wśród drzew na Szelągu? Park Szelągowski z pozostałościami zabytkowych murków i schodów jest swego rodzajem wehikułem czasu. Drzewa, źródełko, bagno budują tajemniczy klimat. Na niewielkiej przestrzeni rośnie kilkanaście różnych gatunków drzew, niektóre z nich pretendują do miana pomników przyrody. A przyrody warto przede wszystkim doświadczać, bo przypomina nam o realnym wymiarze naszego życia i jest alternatywą dla wirtual- nego świata. Przez trzy lata wraz z Mobilnym Domem Kultury Wilczak organizowałam w Parku Szelągowskim Retro Pikniki. Wypożyczaliśmy stroje z teatru, a bywalcy Szeląga wcielali się w postacie sprzed wieku, gotowaliśmy potrawy sprzed stu lat. Park stał się miejscem integracji i budowania lokalnej tożsamości. I kiedy pojawiła się inicjatywa rewitalizacji infrastruktury w parku, a nawet gdzieś padł pomysł obudowania w nim restauracji, to dla mnie był sygnał, że trzeba spróbować inaczej opowie- dzieć o Szelągu, przypomnieć kulturowy język drzew, przywrócić im właściwy symbol i treść. Czyli to protest przeciwko odbudowie restauracji? To niezgoda na to, w jaki sposób upamiętniamy prze- szłość, jak ją betonujemy, kamieniujemy. Wsłuchując się w opowieści mieszkańców o Szelągu, odkryłam, jak głęboko świat roślin funkcjonuje w naszych wspomnie- niach. Zauważyłam, jak indywidualne doświadczenia składają się na wspólną opowieść o miejscu i czasie. Tworzą kulturowy obraz nas i naszych przodków. Postanowiłam zaprosić trzy pokolenia osób, które wychowały się na Szelągu do snucia wspólnej opowieści. W stworzonych przeze mnie kulturowych portretach drzew ujęta została wiedza potoczna i popularyzator- sko-naukowa. Inne będzie znaczenie drzew rodzimych, które wpisały się w historię regionu i lokalnych spo- łeczności, a inne drzew, które zostały sprowadzone do Polski. Jakie drzewo, Twoim zdaniem, odgrywało w naszej kulturze największą rolę? Drzewa długowieczne mają szczególny status. U Słowian takim drzewem był dąb. W mitologii słowiańskiej był uważany za drzewo władcy piorunów. W katolickim średniowieczu za ścięcie dębu groziła kara śmierci. Bo dębina miała znaczenie gospodarcze. Do XIX wieku charakterystycznym elementem krajobrazu były lasy pa- stewne, gdzie rosły dęby i wypasano trzodę chlewną. Na wykarmienie jednej trzody potrzeba było 25 dorodnych dębów. Zresztą ceniono również drzewa miododajne, jak np. lipa, wierzba. Jakie jeszcze drzewo na Szelągu może być symbo - lem naszej kultury i zachodzących przemian? Dla mnie osobiście takim współczesnym symbolem kultury industrialnej jest platan. Te rosnące w Polsce są krzyżówkami platana amerykańskiego i orientalnego, czyli kultury wschodu i zachodu. W dodatku mówi się o platanie jako o mieszczuchu. Te drzewa dobrze radzą sobie w zanieczyszczonym środowisku, dlatego chętnie sadzi się je w miastach. Platan gubi korę, podobnie jak klon. Ich umiejętność samooczyszczania się odkryto w XIX wieku w czasie rewolucji przemysłowej, wówczas masowo zaczęto sadzić je w Londynie, stąd nazywano je londyńskim drzewem. Takim charakterystycznym drze- wem na pewno od kilku pokoleń na Szelągu są kaszta- nowce. Te drzewa są zresztą uwiecznione na fotografiach Restauracji Schillig z przełomu XIX i XX wieku. Z kasz- tanów produkowano klej, a dzieci z kory drzew robiły instrumenty muzyczne. W parku są też rośliny, które mogą być dla nas tropami, jak odczytywać historię tego miejsca. Na Szelągu w XIX i do połowy XX wieku były ogrody i pola uprawne, rosło zboże, nad Wartą wypasały się owce. W latach 30. znajdowały się tutaj również szklar- nie, w których prezes Poznańskiego Towarzystwa Ogrod- niczego hodował szczepki winorośli. Zachowały się jego porady ogrodnicze. Przy hodowaniu wina pod szkłem

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz