SUKCES PO POZNAŃSKU - 11/2020
sukces po poznańsku | LISTOPAD 2020 72 | z sukcesem bliźniakiem. Miałem problemy z pewnością siebie. Nawet kilka razy usłyszałem od naszych wspólnych kolegów, że wolą mojego brata. Teraz się z tego śmieję, ale kiedy byłem dzieckiem, bardzo mnie to bolało. Rozstaliśmy się dopiero, kiedy skończyliśmy szkołę średnią i wybraliśmy dwie różne uczelnie. To był czas na nowy start? To też był przełom. Zmieniłem środowisko i wiedziałem, że to jest czas dla mnie. Moment, w którym mogłem się pokazać. Nie chodziło mi o to, żeby być w centrum uwagi, ale żeby się usamodzielnić. Mogę nawet powie- dzieć, że narodziłem się na nowo. Wtedy też zacząłem pierwszą poważną pracę w życiu. Jaką? Pracowałem na siłowni, byłem trenerem personalnym i tak jak wcześniej miałem problem z nawiązywaniem kontaktu z obcymi ludźmi, tak praca pomogła mi przełamać bariery. Od tego czasu trochę się zmieniłem (śmiech). Pracowałem na siłowni dwa i pół roku, jednak stwierdziłem, że to nie jest to, co chciałbym robić w ży- ciu. To był taki czas, w którym nagle okazało się, że wszy- scy chcą tak pracować. Wszyscy chcieli być trenerami. Zrezygnowałem z pracy na siłowni i zacząłem szukać pracy za granicą. Chciałem zupełnie zmienić środowisko, od wszystkiego się odciąć. Wtedy moje życie zmieniło się najbardziej, bo znalazłem pracę w hotelu na Wyspach Kanaryjskich. Pracowałem tam jako animator fitness. I jak się sprawdzałeś w tej roli? Robiłem coś, co lubię. Początkowo miałem spędzić na Fuerteventurze sześć miesięcy, ale zostałem jedenaście. To było dla mnie ogromne wyzwanie. Wyjechałem zupeł- nie sam. Nikogo tam nie znałem, pierwszy raz spędziłem tak długi czas bez rodziny, przyjaciół. Musiałem też przez cały czas mówić w innym języku. Pierwsze dwa tygodnie to była dla mnie masakra. Bałem się do kogokolwiek odezwać. Brzmi jak horror… Wszyscy się dziwili, po co tam pojechałem, skoro z ni- kim nie rozmawiam. Było mi ciężko, ale nie chciałem wracać. Po dwóch tygodniach oswoiłem się z sytuacją, zacząłem mówić i wszystko się zmieniło. Później nie mia- łem już nawet problemu, żeby wyjść na scenę i mówić do setki gości hotelowych, czy na forum żartować w obcym języku. Nawet mi się to spodobało. Pomyślałem wtedy, że to jest to i chciałbym się tym zająć na poważnie. Dlatego też z tych sześciu miesięcy zrobił się niemal rok. I co się wydarzyło? Myślałem, że moja przygoda potrwa jeszcze dłużej, ale po jedenastu miesiącach miałem wrócić na chwilę do Polski. To był marzec, więc sytuacja związana z korona- wirusem pokrzyżowała moje plany związane z pracą na wyspach. Dzisiaj myślę sobie, że tak po prostu miało się wydarzyć. Gdyby nie pandemia, to na pewno dziś byśmy tu nie siedzieli i nie rozmawiali. A kiedy okazało się, że wyglądasz jak Aquaman? To wszystko przez włosy, które zacząłem zapuszczać bez konkretnego powodu. Brodę natomiast chciałem mieć od dzieciaka, ale zawsze miałem z nią problem, bo nie chciała rosnąć. Któregoś dnia pomyślałem sobie „no dobra, nic z nią nie robię, niech rośnie, najwyżej będzie brzydka”. I tak urosły mi włosy, urosła broda. Później obejrzałem „Grę o tron” i dowiedziałem się o istnieniu aktora Jasona Momoi. Jeszcze wtedy nikt nie dostrzegał podobieństwa. Kiedy byłem na Fuerteventurze, ukazał się film Aquaman, który z przyjemnością obejrzałem. I właśnie któregoś dnia w pracy podszedł do mnie jeden z gości hotelowych i powiedział mi, że wyglądam jak Jason, jak Aquaman. To był początek… Sporo poczytałem o tym aktorze i szczerze mogę powie- dzieć, że to jeden z moich życiowych autorytetów. Cały czas jest sobą, jest naturalny, w jego życiu na pierwszym miejscu są takie wartości jak przyjaźń czy rodzina. Nie staram się absolutnie do niego upodabniać, nie chcę go kopiować, cały czas pozostaję sobą, ale faktycznie coraz więcej osób zaczęło dostrzegać podobieństwo. A gdyby się okazało, że jest w zasięgu spotkanie z Twoim idolem? Jeszcze o tym poważnie nie myślałem, chociaż gdzieś z tyłu głowy mam to. Bardzo chciałbym, żeby do tego doszło. Na pewno byłbym mega zestresowany. Pewnie od razu zapomniałbym angielskiego, ale myślę, że to byłoby dobre podsumowanie tego, co dzieje się właśnie w moim życiu. Robiłem coś, co lubię. Początkowo miałem spędzić na Fuerteventurze sześć miesięcy, ale zostałem jedenaście
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz