SUKCES PO POZNAŃSKU - 11/2020
88 | Z KULTURĄ sukces PO POZNAŃSKU | LISTOPAD 2020 Trudno utrzymać zespół i czy trudno żyć z muzyki? Bardzo trudno. My nie żyjemy jeszcze z muzyki. Mamy swoje zajęcia zawodowe, które musimy wy- konywać, aby zarabiać na życie. Jednak po wygra- niu festiwalu wiele się zmieniło i pojawiły się także pieniądze za koncerty, a co za tym idzie, pozwoliło nam to profesjonalnie zacząć wykonywać swoją pracę muzyka. Mamy w tej chwili najnowocześniejszy sprzęt, mamy świetnego menagera, profesjonalnego inżyniera dźwięku, który jeździ z nami na wszystkie koncerty itd. Aby to wszystko było możliwe, to jak w każdej firmie, potrzebne są środki finansowe, które obecnie zespół już swoją działalnością generuje. Choć ¾ Ognia pochodzi i związane jest z Kościa - nem, to jednak Poznań także mocno przewija się w Waszych życiach. Kościan to nasze miasto rodzinne, tutaj gramy, tworzymy, stąd ruszamy na koncerty itd. W naszym mieście jesteśmy bardzo dobrze przyjmowani, ile- kroć mamy okazję, gdzieś się pokazać. Zawsze mo- żemy na naszych kościa- niaków liczyć, kiedy tylko potrzebujemy ich głosów itd. Poznań? W zasadzie to jest dla nas początek drogi. Przed sukcesem opolskim pukaliśmy do setek drzwi i tylko Radio Poznań postawiło na nieznany zespół. Byliśmy grani bardzo często, za- graliśmy transmitowany na żywo koncert w radio. Podczas festiwalu w Opolu to poznańskie media bardzo nas wspierały i nagłaśnia- ły nasz występ. Oprócz Radia Poznań, także mocno wspiera nas zawsze Radio Emaus i MC Radio. Bez nich i Radia Elka Leszno nie mielibyśmy szansy na sukces, który odnieśliśmy wyjeżdżając z 54. KFPP w Opolu z trzema nagrodami z Debiutów. Czyli Poznań to taka nasza „druga mała ojczyzna”. I tak na pewno zostanie. Początki są zawsze trudne, jednak przejdźmy do Waszego pierwszego sukcesu, którym niewątpliwie był utwór „Mary Jane”. Mary zaprowadziła Was do Opola, gdzie zdobyliście aż 3 nagrody podczas 54. KFPP. Pamiętam, z jaką pewnością mówiłeś, że jedziecie tam po nagrodę, ale żeby aż po trzy? Dla nas to też było zaskoczenie. Byliśmy pewni swojej piosenki i mocno wierzyliśmy, że to będzie sukces, ale PO WYGRANIU FESTIWALU WIELE SIĘ ZMIENIŁO I POJAWIŁY SIĘ TAKŻE PIENIĄDZE ZA KONCERTY, A CO ZA TYM IDZIE, POZWOLIŁO NAM TO PROFESJONALNIE ZACZĄĆ WYKONYWAĆ SWOJĄ PRACĘ MUZYKA gwarancji nikt ci nigdy nie da. Myślę, że ta wiara, tak naprawdę, przyniosła nam te nagrody. Kiedy jesteś pewny tego, co robisz, to przyciągasz innych ludzi. Na- wet jak coś nie do końca wyjdzie, to ludzie dzięki tej pewności siebie tego nie zauważą (śmiech). Wracając do nagród, to najważniejsze, że to były nagrody od publiczności. Zespół bez fanów nie istnieje. Jesteśmy niezwykle wdzięczni za to, co ludzie nam dali i to nas motywuje do dalszej pracy i pisania kolejnych piose- nek, do rozwijania się jako zespół. „W górę ręce”, „Skocz ze mną w ogień” to też kawałki, które wpadają w ucho. Czym kierujecie się pisząc kolejne utwory? Własnym gustem i potrzebami naszych odbiorców. To zawsze pewien balans między jednym a drugim, ale bez chodzenia na skróty. Ostatecznie efekt artystyczny musi być także dla nas zadowalający. Lubimy słuchać własnych piosenek, zwłaszcza że robimy coś, czego nam na polskim rynku muzycznym brakuje i my wypełniamy tę lukę. Mało jest popowych, męskich zespołów, które potra- fią połączyć rockowego pazura z przebojowością. A nam się to udaje, skoro mówisz, że nasze piosenki wpadają w ucho. Niech wpadają i już nigdy nie wychodzą. Za chwilę światło dzien - ne ujrzy kolejny kawałek - jak przebiegała praca nad nim? Wiem, że również tworzycie teledysk. Teledysk jest już gotowy, a wyszedł naprawdę świet- nie. To było dla nas zupełnie nowe doświadczenie. W poprzednich teledyskach byliśmy w pewnym sensie dodatkiem do aktorów, którzy występowali w rolach głównych. We wspomnianej „Mary Jane” nie było nas w ogóle. Tym razem zwłaszcza ja miałem trudne zadanie, żeby utrzymać odpowiednie emocje przez całą piosenkę i pokazać je do kamery. Myślę, że się udało, co potwierdzają pierwsze pochlebne recenzje. Sama piosenka to pierwszy wspólny projekt z naszym producentem i nowym klawiszowcem NDA pod okiem naszej menedżerki Romy. Taka zespołowa praca to norma na Zachodzie, więc i my postanowi- liśmy tak podejść do sprawy. Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Przekonajcie się sami. Zapraszamy do obejrzenia. z
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz