SUKCES PO POZNAŃSKU 11/2021
88 | SPORT | LISTOPAD 2021 wtedy żałobę, która ma różne fazy. Pierwsza to smutek, żal, zaprzeczenie tego, co się stało, olbrzymie emocje. Później przychodzi etap, kiedy mimo smutku, człowiek zaczyna się uczyć żyć na nowo po stracie bliskiego i akceptować ten fakt. Myślę, że dzisiaj jestem na etapie akceptacji i życia w nowym wymiarze. W czasie igrzysk było mi bardzo. Walczyłam z różnymi przeciwnościami. Angelika Ci- chocka – po swoim biegu na 800 metrów na Mistrzostwach Polski, również nie zdobywając kwalifikacji – powiedziała, że poczuła ulgę. Uczucie końca, kiedy nie trzeba już nic nikomu udowadniać, gonić za czymś, co staje się coraz bardziej nieuchwytne. Ja też po biegu na Mistrzostwach Polski w Poznaniu poczułam ulgę. Zmęczenie i cierpienie nagle odeszło. Z jednej strony się cieszę, że to tak się skoń- czyło, bo mogłam wyczyścić głowę, odpocząć psychicznie. Niemniej jednak wielka bezsilność, smutek i żal ogarniały mnie za każdym razem, kiedy to sztafeta zdobywała medal. Nie dlatego, że nie cieszyłam się z ich sukcesu, bo kibico- wałam im całym sercem, ale dlatego, że ja sama jeszcze tak niedawno biegałam, poprawiałam rekordy Polski. W tamtej chwili, siedząc na wózku inwalidzkim zależna od innych, chociaż przyszedł kryzys, kiedy oglądałam transmisję z To- kio, poczułam z jaką siłą uderzyła mnie rzeczywistość. Ta olimpiada targała uczuciami wielu sportowców. Nie wystartowała Pani, a także Angelika Cichocka, Sofia Ennaoui, Ewa Swoboda, Adam Kszczot, Karolina Kołeczek, a jednocześnie byli szczęścia - rze, którzy rok wcześniej podzieliliby Wasz los, no chociażby Anita Włodarczyk czy Patryk Dobek. DodamWłocha Gianmarco Tamberiego, który sięgnął po złoto, a rok wcześniej miał zerwane ścięgno Achillesa. Płakał jak dziecko! Mam nadzieję, że ja za 3 lata też będę tak płakać z medalem na szyi, z tymi, o których Pan wspo- mniał. Ja czasami mówię, że sportowcy to jak sprzęt RTV lub AGD – mają gwarancję na cztery lata. Akurat moja nie przedłużyła się na kolejny rok. Można stanąć na rzęsach, położyć na szali życie rodzinne, przyjaciół, ale w konse- kwencji to zdrowie kieruje naszą karierą. Jeśli to zrozu- miemy, uznamy pewien truizm, że najpiękniejsze w sporcie jest to, że jest on nieprzewidywalny. Kto się spodziewał, że Patryk Dobek sięgnie po brązowy medal, a nasz chodziarz Dawid Tomala sięgnie po złoto. I to jest piękne! Mówiło się, że Pani operacja była na tyle poważna, że zastanawiano się, czy będzie Pani sprawna fizycznie w życiu „cywila”. Czy nie pojawiły się wtedy myśli, że może trzeba zejść ze sceny? Miałam taki moment, nie byłabym uczciwa, gdybym po- wiedziała, że nie. Ale zwyciężyły myśli, że musi być dobrze i że nie pora żegnać się z bieżnią. Jestemmłoda i mam szansę na sukces za trzy lata. Im dłużej siedziałam w domu, im bardziej bolały mnie nogi i byłam unieruchomiona po zabiegu, a nie widziałam postępów rehabilitacji, tym czę- ściej zastanawiałam się, czy warto. Gdyby wtedy mnie Pan zapytał, powiedziałabym, że do sportu nie wrócę. Ale sport to całe moje życie i wiem, że chcę to robić. Ten czas był mi dany, żeby zgłodnieć i stać się wilkiem, który chce ruszyć na polowanie. Konkurencja w 400 metrach jest tak wielka, że głód wilczy będzie potrzebny. To jest fajne, że jest nas wiele na równym poziomie. To pozwala nam od 2017 roku sięgać po medale na każdej imprezie rangi europejskiej i światowej. Drugiej tak równej sztafety poza USA nie ma na świecie. Amerykanie mają olbrzymie zasoby sportowców, z których można wybierać, a my, mimo że nie jesteśmy dużym krajem, mamy tak wiele talentów. Co jest najważniejsze sztafecie? Zgranie i zaufanie. Jeśli tego brakuje, nie ma szansy na suk- ces. Potrzebna jest także wiara w to, że jesteśmy wszystkie przygotowane na najwyższym poziomie i każda da z siebie tyle, ile może. A nawet i więcej, by przekazując pałeczkę, oddać ją koleżance z jak najlepszą pozycją do walki o me- dal. W sztafecie bowiem nie biegnie się dla siebie, ale dla koleżanki przed sobą. Poza sportowymi, wśród Pani zainteresowań są kuchnie świata. Praktycznie czy teoretycznie? Lubię próbować nowych smaków, uwielbiam gotować i piec. W kuchni się odnajduję, a gotowanie mnie relaksuje Oczywiście czasami coś nie wychodzi, jak to w życiu. Bardziej preferuję pieczenie niż gotowanie. Robię torty dla rodziny i znajomych, różne ciasta, ciasteczka. Na 11 listopada planuję piec rogale świętomarcińskie. A specjalność zakładu? Chyba szarlotka. Choć ostatnio przygotowałam dla męża ramen i bardzo mu smakował, a i moja zupa ogórkowa jest bardzo dobra. Poza tym lubię wyzwania. Widzę przepis i nie obawiam się z nim zmierzyć. z Do celu trzeba dążyć małymi krokami, ale nieustannie. Nie da się bowiem osiągnąć czegoś dużego z dnia na dzień
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz