SUKCES PO POZNAŃSKU 11/2022
Z SUKCESEM | 69 | LISTOPAD 2022 Adres Roosevelta 5 w Poznaniu znany jest wszystkim fanom Jeżycjady. Już w pierwszym tomie opowieści o rodzinie Borejków autorka Małgorzata Musierowicz wspomina o zakładzie, w którym szyje się najlepsze kołdry w Poznaniu. I choć rodzina Borejków była wytworem wyobraźni, to adres i funkcjonujący pod nim zakład czyszczenia pierza i szycia kołder mieścił się tam naprawdę. I mieści się tam do dziś. O tajnikach pierzarskiej sztuki rozmawiamy z właścicielem zakładu Panem Markiem Staniszewskim . ROZMAWIA: KAROLINA MICHALAK | ZDJĘCIA: SŁAWOMIR BRANDT Jak zaczęła się Pana przygoda z krawiectwem i pie- rzem? Marek Staniszewski: Ukończyłem wydział elektroener- getyczny na politechnice poznańskiej i pracowałem przez pewien czas w elektryfikacji rolnictwa, ale miałem znajo- mego, który prowadził działalność gospodarczą związaną z pierzem i w momencie, gdy przechodził na emeryturę, zaproponował mi przejęcie zakładu. Zarobki w państwo- wych firmach były jakie były, więc nie zastanawiałem się zbyt długo i w 1972 roku przejąłem punkt renowacji pierza przy ulicy Małeckiego. Potem traf chciał, że po- znałem pana, który pracował w zakładach pierzarskich w Swarzędzu i znał się na szyciu i renowacji kołder. Prze- konał mnie, aby nie ograniczać się tylko do czyszczenia, ale również pod tym kątem rozwinąć profil działalności. I tak współpracowaliśmy ze sobą 25 lat, aż do czasu, gdy on przeszedł na emeryturę. I tak od razu złapał Pan bakcyla? Nie ukrywam, że byłem zielony. O pierzu i puchu nie wiedziałem nic i szyć też nie potrafiłem. Na początku podpatrywałem, jak on to robi i żeby nauczyć się fachu, zostawałem wieczorami w pracowni i ćwiczyłem. W tamtych czasach prowadzenie prywatnej inicja- tywy nie należało do najłatwiejszych. Zgadza się, ale i teraz władza nam tego nie ułatwia. W tamtym czasie dużym problemem było pozyskanie su- rowca, jakim był inlet, czyli materiału, z którego szyło się kołdry. Na rynku funkcjonowały zakłady w Andrycho- wie, ale to był towar ściśle reglamentowany. Zapisałem się więc do spółdzielni, ale nie rzemieślniczej, tylko do spół- dzielni pracy, ponieważ traktowano je jako państwowe twory, co umożliwiało mi zakup produktów niezbędnych do produkcji kołder. Jako jedyny w okręgu poznańskim mogłem wówczas kupować inlet, co w konsekwencji do- prowadziło, do rozrostu działalności i powiększenia ze- społu szwaczek do 6 osób. Tak kręciło się do końca lat 80. Kiedy trafił Pan na Jeżyce? Na początku lat dziewięćdziesiątych, w wyniku przekształ- ceń własnościowych, zmienił się właściciel kamienicy, i musiałem opuścić lokal. Przez chwilę funkcjonowałem przy ulicy Głogowskiej, aż w końcu Pani Karaszewska, która od lat 60. przy ulicy Rossevelta 5 prowadziła zakład pierzarski, zaproponowała, abym przejął po niej lokal. Pięćdziesiąt lat na rynku to szmat czasu. Jak udało się Panu przetrwać? W pewnym momencie, w latach dziewięćdziesiątych, nastąpił wysyp zakładów zajmujących się czyszczeniem pierza. Nie wiem, co było tego przyczyną, czy ktoś uznał, że to jest złoty interes, ale w szczytowym momencie było nas dwunastu, co, jak na takie miasto, jak Poznań, jest aż nadto. Nie przetrwały jednak kapitalistycznej próby i dość szybko zaczęły upadać. Nam udało się przetrwać, ponieważ byliśmy zakładem z długą tradycją, mieliśmy wyrobioną renomę, a do tego lokalizacja w samym cen- trum miasta i to w miejscu znanym poznaniakom od po- koleń. Mimo że konkurencja wykruszyła się, to równole- gle zmienił się rynek i musieliśmy poszukiwać alternatyw dla prowadzenia biznesu. Co takiego się zmieniło? Pojawiły się supermarkety, które oferowały o wiele tańsze produkty i coraz więcej ludzi zaczęło kupować sztuczne i marketowe pościele. Przestano zwracać uwagę na jakość, a dostępność i ciągłe cenowe promocje zrobiły swoje. I co Pan zrobił? Aby utrzymać zakład, postanowiłem wyruszyć w teren i pozyskać punkty przyjęć dla naszych usług. Zamówie- nia można było składać w kilkunastu punktach w Wiel- kopolsce, a ja regularnie odwiedzałem je, odbierałem towar, przywoziłem do zakładu i tu na miejscu świadczy- liśmy usługę. Zresztą, ten model biznesowy sprawdza się do dziś. Mimo że od kilku lat następuje zmiana trendu
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz