SUKCES PO POZNAŃSKU 11/2023

| LISTOPAD 2023 Jak się buduje taki tor? AB: Zaczynamy od koncepcji, a dalej przygotowujemy projekt. W międzyczasie konsultujemy się z inwestorem, jedziemy na miejsce, sprawdzamy teren pod budowę. Na tej podstawie powstaje projekt budowlany. Po uzyskaniu pozwoleń i znalezieniu finansowania inwestor ogłasza przetarg na realizację – składamy ofertę. Wygrywamy albo nie. Jak to? Obowiązują nas procedury prawa zamówień publicznych. Wszystko jest w porządku, dopóki startujący oferują podobną jakość. Niestety zdarza się, że przetarg wygrywa firma, która robi coś takiego pierwszy i ostatni raz. Największymi przegranymi są w takiej sytuacji użytkownicy i inwestor. Trzymacie się ściśle projektu? JK: Właśnie nie i to jest super. Lubimy kombinować, często na etapie budowy modyfikujemy projekt, dodając poszczególne elementy, żeby uatrakcyjnić tor. Dzięki temu na każdym etapie możemy coś zmienić, ulepszyć. Dla nas najważniejsze jest to, żeby zbudować tor, na którym sami chcemy jeździć. Dajemy ludziom jakość i miejsce, którego nie powstydziłby się żaden z nas. Kluczem w budowie dobrego toru jest to, żeby połączyć wiedzę z zakresu drogownictwa z wiedzą sportową dla użytkownika. Jako pasjonaci sportów rowerowych dokładnie wiemy, jak to zrobić. Tutaj liczy się każdy detal. Dla kogo są te obiekty? AB: Dla wszystkich – małych, dużych. Tory mają różne stopnie trudności. Pumptracki są też dla dzieciaków na hulajnogach. Można tam skakać, kręcić hulajnogą i uczyć się trików. Poza tym poprawna technicznie jazda po pumptracku angażuje wiele mięśni – nie tylko nogi, ale również tułów i kończyny górne. Oprócz tego uczy balansu i rozwija mięśnie głębokie odpowiadające za stabilizację sylwetki. Więcej pracujących mięśni to także większe zużycie kalorii. Ile obiektów stawiacie rocznie? JK: Rocznie dzisiaj budujemy około 20 obiektów. Niektóre powstają w kooperacji z partnerami zagranicznymi. Są różnej wielkości? AB: Zdecydowanie. Są gminy, które decydują się na mniejsze tory na początek, a potem je rozbudowujemy. Są takie jak Rokietnica, które budują duże obiekty dla każdego. Właściwie tutaj nie mamy ograniczeń. W Polsce jest jeszcze wiele miejsc, które nie mają tego typu obiektów, więc sporo przed nami. Widzimy, że ten pomysł się podoba, a tory cieszą się dużą popularnością. Taki podstawowy obiekt zajmuje około 800 metrów kwadratowych. To koszt około 350 tysięcy złotych. Duże obiekty mogą kosztować nawet kilka milionów złotych. Czy dzisiaj macie jeszcze czas na rowery? AB: Mamy i nie wyobrażamy sobie, żeby było inaczej. JK: Wie Pani co? Pracujemy w tej branży tyle lat, ale dopiero w tym roku na jednej z konferencji uświadomiliśmy sobie, że my tak naprawdę spełniamy swoje marzenia. Ze swojej pasji zbudowaliśmy biznes, który docenili inni. To niezwykłe szczęście, żeby robić to, co się kocha. A nam się udało! AB: A mogliśmy się poddać, bo były też słabsze momenty, kiedy mieliśmy po 2-3 zlecenia rowerowe i trzeba było dorabiać, żeby przetrwać. To na szczęście się odwróciło. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie siebie w innym miejscu. No i za dziesięć lat chcemy iść na emeryturę. Taki mamy plan. I tego Wam życzę! Dziękujemy. z 36 | GŁOS BIZNESU

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz