Z SUKCESEM | 65 | LISTOPAD 2023 Tusya to Ty czy Twoje alter ego? Natalia Gorbatiuk: To ja. Jest to zdrobnienie od mojego imienia Natasha – Natusya – Tusya, a tak mnie nazywali rodzice. Ponadto w ukraińskim slangu „tusa” znaczy impreza, więc wszystko się zgadza. Skąd pomysł na taką aktywność w Internecie? W dzieciństwie byłam zafascynowana programami telewizyjnymi, tak, tak, telewizyjnymi, bo nie było wtedy jeszcze Internetu, w których emitowano pranki, czyli programy polegające na wkręcaniu ludzi, wchodzeniu z nimi w interakcję i sprawdzaniu ich reakcji. Główny bohater wcielał się w różne postaci, żartował sobie i robił psikusy, a widzowie oglądali to przez pryzmat ukrytej kamery. Bardzo podobał mi się ten rodzaj aktywności i też chciałam w ten sposób żartować, więc zaspokoiłam swoją potrzebę na przebieranych imprezach. Co nie dawało mi spokoju, to to, że w większości te programy były tworzone przez mężczyzn i w męskim stylu. Już wtedy wiedziałam, że chcę tym wygłupom nadać nowej, kobiecej jakości. Jednak wtedy na rodzinnych psotach się skończyło. Co takiego się stało, że wróciłaś do tego pomysłu po tylu latach? Ktoś kiedyś zapytał mnie, jak często mówię sobie, że chcę coś zrobić, a jak często, że coś muszę zrobić? Pewnego dnia zrobiłam sobie rachunek sumienia i zestawiłam to, co muszę zrobić: muszę zadzwonić, muszę zapłacić rachunki, muszę zrobić zakupy, muszę zrobić pranie…; i okazało się, że na tej liście nie ma nic, co chcę zrobić, a same czynności, które wynikają z poczucia obowiązku. Zdecydowałam, że w końcu trzeba zadbać o siebie. Zadałam sobie pytanie, co jak tak naprawdę chcę robić. Zadzwoniłam do kolegi, powiedziałam mu o pomyśle, a on wszedł w to i nagraliśmy pierwszy utwór. Wiedziałam też, że musimy to zrobić jak najszybciej, nim zacznę sobie racjonalizować pomysł, szukać wymówek i kolejny raz odpuszczę coś, co chcę zrobić dla siebie. Pierwszy publiczny i internetowy występ to? To było „Last Christmas”, które wykonałam na Rynku Jeżyckim. Wyemitowaliśmy go i ku naszemu zaskoczeniu w szybkim czasie stał się viralem o bardzo wysokich zasięgach. To nas szalenie podbudowało i zainspirowało do kolejnych filmików. Widząc, że ludziom podoba się to, co nagraliśmy, zaczęliśmy nagrywać kolejne materiały, ale już z większą świadomością tego, co chcemy i jak to możemy zaprezentować. A dlaczego akurat ten utwór i taka stylizacja? Był okres świąteczny, a to jest utwór, który się z nim kojarzy. W domu miałam białe skrzydła, więc wykorzystałam je. Od zawsze zbierałam wszystko, co dziwnie wyglądało i było niepotrzebne – śmiech – peruki, kapelusze, dodatki… Odkąd pamiętam, lubiłam się przebierać i zawsze, jak gdzieś wychodziliśmy ze znajomymi, zakładałam coś, co mnie wyróżniało. Poza tym, mimo że nie umiem, ale uwielbiam śpiewać, zdecydowałam się właśnie na wokalny aranż. Co Cię inspiruje? To, co dzieje się obecnie na muzycznej scenie, sytuacje, komentarze, obejrzane filmy, ulice... Mam głowę pełną pomysłów. Często, gdy słyszę muzykę, od razu widzę postać. W co jest ubrana, jak się porusza i w głowie układam scenariusz. Jak reagują na Ciebie ludzie? Kiedy nagrywamy, totalnie wyłączam się i nie zwracam na to uwagi. Z reguły komentarze są bardzo pozytywne, ludzie pytają, co robię i czy mogą zrobić sobie ze mną zdjęcia. Wiele osób pisze do mnie w prywatnych wiadomościach podziękowania za to, co robię, że poprawiam im samopoczucie i rozbawiam. Czasem czytając ich wypowiedzi, miałam łzy w oczach, ponieważ poruszali bardzo osobiste kwestie. Było to dla mnie szalenie budujące i motywujące do dalszych projektów i sprawiło, że mogę być dla nich inspiracją. Po takich komentarzach uznałam też, że jednym z moich celów będzie to, aby ludzie wyszli „z ramy” i opuścili swoją strefę komfortu. Mam głowę pełną pomysłów. Często, gdy słyszę muzykę, od razu widzę postać. W co jest ubrana, jak się porusza i w głowie układam scenariusz
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz