SUKCES PO POZNAŃSKU 11/2024

| LISTOPAD 2024 26 | NA OKŁADCE ścieżki co prawda są w naszej rodzinie, ale nigdy one nie dominowały. Nauczyłam się, żeby działać, robić, co niestety przełożyło się na brak odpoczynku. Dzisiaj już potrafię znaleźć w życiu balans (śmiech). Studia były dla mnie ciekawym doświadczeniem. Chłonęłam wiedzę, jednocześnie studiując na uniwersytecie w Niemczech i tutaj na UAM. Było to spore wyzwanie, tym bardziej że mieszkałam w Berlinie. Miałam praktyki w niemieckich kancelariach, uczyłam się od najlepszych. Ciężko było mi podjąć decyzję, czy wrócić do Poznania, czy tam zostać. Mój rodzinny Poznań ostatecznie zwyciężył i nie żałuję tej decyzji. O tyle, o ile studia były dla mnie ciekawą przygodą, to zderzeniem z rzeczywistością okazało się otwarcie własnej kancelarii. Jestem perfekcjonistką, co nie ułatwia mi życia. Chcę wszystko robić najlepiej. Pracowałam do późnych godzin nocnych. Byłam zmęczona. Takim punktem zwrotnym dla mnie był moment, kiedy zapomniałam o urodzinach mojego taty. Wtedy dotarło do mnie, że tak dalej się nie da. Zaprosiłam do współpracy innych prawników i tak tworzymy wspólnie kancelarię. Oczywiście jestem dostępna dla klientów, chodzę z nimi na rozprawy, staram się znaleźć dla nich czas, ale już nigdy kosztem swojego życia prywatnego. Jak dzisiaj Pani pracuje? Bardzo lubię poszukiwać rozwiązań i rozmawiać z ludźmi. Kluczowe dla mnie jest wsłuchanie się w potrzeby każdego klienta, aby móc podjąć odpowiednie działania i dobrać skuteczną strategię. Uważam, że moim zadaniem jest prawidłowe rozpoznanie i diagnoza ich potrzeb, ponieważ to klienci płacą za usługę, której rzeczywiście potrzebują. Nie zawsze proces sądowy jest najlepszym rozwiązaniem. W wielu sytuacjach warto i można osiągnąć porozumienie bez angażowania sądu. Klient często pragnie spokoju i szybkiego rozwiązania swojego problemu. Dlatego dążę do tego, aby znaleźć najbardziej efektywne podejście, które spełni oczekiwania klienta i pozwoli mu wrócić do normalnego życia. Uważam, że dobry prawnik to negocjator, ktoś kto szuka najlepszych rozwiązań i jest w tym skuteczny. Nie zawsze skuteczność polega na wygraniu sprawy w sądzie, czasami polega na czekaniu, na ciszy, a czasem na szybkiej interwencji. Chciałabym jeszcze podkreślić znaczenie zaufania. Dla mnie rozprawy sądowe, kontakt z prokuratorem, policją czy przygotowywanie pism procesowych to codzienność – tak wygląda moja praca każdego dnia. Natomiast dla osoby spoza branży prawniczej jest to zupełnie obca, a często wręcz abstrakcyjna rzeczywistość. Klient musi mi zaufać, że ma do czynienia z ekspertem, który dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu poprowadzi go w sposób najbardziej korzystny. Niekiedy sytuacje są dramatyczne, zwłaszcza gdy mamy mało czasu, a innym razem tłumaczę klientom, że wstrzymanie się z pewnymi działaniami w dłuższej perspektywie przyniesie im większe korzyści. Buduję zaufanie od pierwszego spotkania z klientem, wiedząc, że im bardziej mi ufa, tym większe ma szanse na osiągniecie planowanego celu. Czy kompetencje miękkie pomagają Pani w pracy? Zdecydowanie tak, widzę rosnącą potrzebę takiego podejścia z każdym rokiem. Ludzie mają coraz większy problem z komunikacją. Widzę to już na poziomie codziennych relacji domowych u swoich klientów, a w sporach gospodarczych sytuacja staje się jeszcze bardziej złożona. Siadając z nimi do stołu, staram się zbudować taką formę rozmowy, żeby te osoby nie patrzyły na siebie jak na przeciwników, ale zrozumiały, że mogą być dla siebie partnerami. I coraz częściej takie negocjacje kończą się polubownym rozwiązaniem konfliktu. Pamiętajmy, że dzisiaj na rozstrzygnięcia sądu czeka się latami. Osoba, która żyje ze świadomością nierozwiązanej sprawy, wraca do niej myślami, co jest dla niej bardzo obciążające. Dlatego w naszej kancelarii uświadamiamy klientów i zapewniamy ich, że decydując się na sprawę w sądzie, powierzają ją nam. Nie muszą się o nic martwić, bo zareagujemy w odpowiednim momencie i doprowadzimy ich sprawy do końca, oczywiście na bieżąco ich informując o postępach. Ludzie, którzy mają zapewnione wsparcie swoich pełnomocników, żyją spokojniej. Pani jest takim trochę psychologiem dla tych ludzi… Trochę tak jest. Empatia to możliwość współodczuwania emocji innych. Czasami da się to rozdzielić, czasami nie, bo niektóre sprawy naprawdę potrafią odcisnąć głęboki ślad. Nie mogę przejść bez emocji obok sprawy, w której krzywdzone jest dziecko. Prowadzę sprawy o demoralizację, przemoc w rodzinie. Mam swoje metody na odreagowanie, jak choćby malowanie, ćwiczenia oddechowe, spacer, co pozwala mi wrócić do swojego świata. Obok krzywdy dziecka nie da się przejść obojętnie. Absolutnie nie da. Moją rolą jako adwokatki jest chronić i bronić dzieci, pomagając jak najlepiej się da. Problemem w takich sprawach jest przewlekłość. Przez to, że te sprawy trwają zdecydowanie za długo, czujemy wielką frustrację. Wymiar sprawiedliwości jest obciążony. Prowadzimy działania, które mają to zmienić. Działam w samorządzie adwokackim, mamy pewne pomysły, które mogłyby rozwiązać ten problem, dyskutujemy, w jaki sposób reformować system sprawiedliwości, by nie doprowadzić do jeszcze większej przewlekłości. Liczę, że to się uda.

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz