SUKCES PO POZNAŃSKU 11/2024

| LISTOPAD 2024 SPORT | 83 Paryż stał się przełomem, jeśli chodzi o pokazanie światu sportowemu i nie tylko, że inkluzja jest faktem. Otwarcie igrzysk w mieście, niepełnosprawni na scenie, maskotka z protezą, wolontariusze niosący nazwy państw, to także osoby niepełnosprawne. To wszystko uświadomiło nam, że świat jest jeden dla wszystkich, a sport tylko integruje. Maciej Lepiato: Brytyjski kanał Chanel 4, który robi publiczne także kampanie paraolimpijskie, parę lat temu przygotował taką pod nazwą Super Heroes, przedstawiając nas, sportowców z niepełnosprawnościami, jako osoby niesamowite, superbohaterów. Mnie się to bardzo nie podobało. Pokazujmy i mówmy o tym sporcie bez zbytniej przesady. Mamy jeden sport w Polsce i na świecie. Nie przesadzajmy w żadną ze stron. Warto tym bardziej podkreślić nowatorski pomysł Francuzów wyjścia z uroczystością otwarcia poza stadion wprost do ludzi. Było to inne podejście, mając na uwadze szczególnie pandemiczne warunki w Tokio, gdzie wszystko odbywało się bez udziału publiczności. A w Paryżu, w centrum miasta, blisko ludzi. Już w momencie, kiedy byliśmy ustawiani do wejścia na ten plac, to w ogrodzonych alejkach za płotem stały tłumy ludzi świadomych tego, gdzie są, po co przyszli i jaka to jest impreza. Czuło się szczerość, entuzjazm i oczekiwanie na wielkie zawody. Atmosfera z otwarcia przeniosła się na areny sportowe, gdzie licznie gromadzili się kibice, tworzący swoim dopingiem widowisko dużego formatu. Wiele osób oglądających zawody w telewizji i sukcesy reprezentantów Polski przeżywało niespodziewane dla nich emocje. Nie raz uczestniczyłem w dyskusjach, czy pokazywać zawody paraolimpijskie. Stacje telewizyjne, w tym telewizja publiczna, twierdzą, że tego nikt nie będzie oglądał. Kibice, jeżeli są w telewizji transmisje z dużych imprez sportowych i widzą Polaka na starcie z orzełkiem na piersi, zostają, oglądają i wciągają się w ich przebieg. Wiem, że wielu ludzi przelatując pilotem po kanałach, kiedy widzieli igrzyska paraolimpijskie, zatrzymywali się i zostawali, oglądając sukcesy i medale, a także rywalizację. Kiedy słyszę, że my jako Telewizja Polska nie będziemy wykupować praw do Igrzysk Paraolimpijskich, bo nie będzie widzów i że jest to nieestetyczne, to mi ręce opadają. Pytam się, a gdzie misyjność telewizji publicznej? Mówi się o klątwie chorążego na igrzyskach olimpijskich. Pan temu zaprzeczył, zdobywając medal i w Tokio, i w Paryżu. Pierwszym, który zaprzeczył temu przesądowi, był Rafał Wilk. Wywalczył on trzecie w karierze złoto igrzysk paraolimpijskich w Rio de Janeiro w jeździe indywidualnej na czas w handbikeu, a był chorążym na uroczystości otwarcia igrzysk. Należy zatem uznać, że tę klątwę wówczas zdjął. Poważnie nigdy nie byłem przesądny, nie wierzę w gusła. Biorąc zaś sprawę na wesoło, to przytoczę słowa mojej mamy polonistki: „kto wierzy w gusła, temu… pupa uschła”! Ma Pan wiele medali z mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Czy jest taki krążek, który jest dla Pana najcenniejszy, a może każdy ma swoją historię? Z perspektywy czasu, wszystkich kontuzji i wydarzeń w karierze i życiu poza sportem zauważam długi okres ten najlepszy jakościowo, złote medale, rekordy świata, w którym tak naprawdę ich nie doceniałem. Zawsze chciałem więcej, wyżej, lepiej. Jeśli chodzi o konkretne medale, to na pewno dwa olimpijskie złota z Londynu i Rio de Janeiro poparte rekordami świata. Były to dwa bardzo różne złota. To w Londynie w 2012 roku było w debiucie olimpijskim, a znowu w Rio w 2016 roku miałem chyba najlepszą formę, skoczyłem 2,19 m z olbrzymim zapasem, bijąc rekord świata. W pierwszym przypadku radość debiutanta, a w drugim euforia z jakości i osiągniętego wyniku. Teraz każdy medal po kontuzji z 2019 roku, kiedy zerwałem ścięgno Achillesa. Musiałem wyzerować wszystkie wyniki, rekordy i zacząć wszystko od nowa. Był to tak poważny uraz, po którym wielu sportowców nie wraca do startów, a ja wróciłem i zdobywam medale. To już nie są te wyniki co poprzednio, skaczę ok. 10 centymetrów niżej, ale jest to wciąż poziom dający szansę na pudło. Maciej Lepiato, wybitna postać światowego skoku wzwyż, w tym roku sięgnął po brązowy medal na Igrzyskach Paraolimpijskich w Paryżu. To czwarte igrzyska z rzędu, z których przywozi krążek. W Londynie i w Rio zdobywał złoto, w Tokio brąz. Jest pięciokrotnym mistrzem świata i rekordzistą globu. Poznaniak, był po raz drugi chorążym reprezentacji Polski i nie mówi koniec. Marzy o zakończeniu kariery i medalu w Los Angeles w 2028 roku w swoje 40. urodziny. ROZMAWIA: JULIUSZ PODOLSKI | ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz