Z KULTURĄ | 91 | LISTOPAD 2024 Kabaret Starszych Panów, laureatów Przeglądu Piosenki Aktorskiej czy zespół The Tiger Lillies. To dla mnie ważne, żeby w ten sposób ocalić od zapomnienia tych artystów, bo przecież nie ma ich w mediach i niewiele osób ich już kojarzy. Zawsze obserwuję twarze i reakcje, gdy słuchają tych nagrań i niesamowite jest to, że mimo tak wielkiej różnicy pokoleń osobowość Piaf czy Ireny Kwiatkowskiej przenosi się i oni reagują – uśmiechają się, zastanawiają. To ważne w kształtowaniu dobrego gustu i dobrych wzorców i cieszę się, że mam na to niewielki wpływ. Został Pan bohaterem książki, która niebawem zostanie wznowiona. Jak do tego doszło? Marta Fox, pisarka i poetka, zadzwoniła do mnie, że koniecznie musimy się spotkać w Katowicach. Poznałem ją jako nastolatek, czytałem wtedy na spotkaniu autorskim fragment jej powieści. Marta stwierdziła później, że ten młody człowiek na pewno będzie aktorem. Ale zanim do tego doszło, to przez wiele lat współpracowałem z Towarzystwem Kultury Teatralnej w Katowicach jako wolontariusz. Marta wtedy była prezeską. Po latach zaprzyjaźniliśmy się, a Martę nazywam moją „teatralną mamą”. Po telefonie od Marty przyjechałem do Katowic i spotkaliśmy się przy ulicy Teatralnej w kawiarni „Za kulisami”. Marta opowiedziała mi o swoim szalonym pomyśle, że chciałaby, abym został bohaterem jej powieści pod tytułem „Idol”. Zgodziłem się bez zastanowienia. Po kilku miesiącach książka była gotowa, przeczytałem ją przed drukiem z zapartym tchem. Całość jest fikcją literacką, ale ja jestem prawdziwy z moimi płytami i koncertami. Oficjalna premiera odbyła się w 2016 roku podczas Śląskich Targów Książki. Planowaliśmy ją promować przez rok, ale sukces był ogromny, więc przez kilka lat mieliśmy wiele spotkań dla młodzieży w bibliotekach, ale również w dużych salach, np. dwa spotkania z rzędu w Teatrze Nowym w Łodzi. Na każdym było prawie 400 osób. Książka stała się bestsellerem, nakład się wyczerpał, a ludzie w dalszym ciągu o nią pytali. Dlatego ucieszyliśmy się z propozycji Wydawnictwa Naukowego „Śląsk”, aby zrobić drugie wydanie. W listopadzie znowu pojawimy się na targach w Katowicach, a później ponownie ruszymy na spotkania w Polsce, bo jest już kolejne pokolenie nastolatków, dla których przeznaczona jest ta książka. Przy takiej ilości zajęć, podróży, projektów czy ma Pan czas na odpoczynek? Jasne. Najchętniej odpoczywam, podróżując. To moja kolejna wielka pasja, dlatego lubię łączyć koncerty z podróżami. Czasami jednak przychodzi taki moment, że faktycznie czuję, że jestem bardzo zmęczony i wtedy spontanicznie z dnia na dzień wyjeżdżam na wakacje. Tak było na przykład w ubiegłym roku. W niedzielę kupiłem wycieczkę do Egiptu, a w poniedziałek wsiadałem do samolotu. Czasem jak mam krótszą przerwę, to jadę nad Bałtyk do wioski Ostrowo koło Jastrzębiej Góry i spaceruję po plaży albo leżę, jeśli jest ładna pogoda. Lubię też jeździć na rowerze, często jeżdżę do Puszczy Kampinoskiej i ładuję energię. Ten rok był bardzo intensywny, zagrałem ponad 120 koncertów, więc znowu czas na relaks. Lada dzień gdzieś muszę wyjechać, żeby się zresetować. Nie wiem jeszcze, dokąd pojadę. Lubię spontaniczne wyjazdy z dnia na dzień. To też taki rodzaj adrenaliny i przygody. Często odwiedza Pan też Poznań. Gdzie Pan zagląda z radością? Poznań jest dla mnie bardzo wyjątkowy. W zasadzie na hasło Poznań mam od razu w głowie Romualda Grząślewicza i Scenę na Piętrze, w której były premiery kilku moich płyt. Tutaj jest bardzo życzliwa publiczność, ale też bardzo wymagająca. Premiera to zawsze duże wyzwanie i sprawdzian dla artysty, ale każdorazowo te premiery kończyły się sukcesem, co mnie bardzo cieszyło. Pamiętam też mój występ ze spektaklem „Pierwszy raz” 9 marca 2020 roku. To był mój ostatni występ przed pandemią. Byłem w dużej trasie, dwa dni wcześniej śpiewałem w Budapeszcie, wszędzie czuć już było strach w powietrzu. I ten występ w Poznaniu był wyjątkowy. Cieszę się, że Romuald zdecydował, żeby ten spektakl wtedy zagrać, bo wiem, że były obawy i naciski, żeby go odwołać, bo docierały informacje o zbliżającym się lockdownie, choć nikt jeszcze nie wierzył, że coś takiego może mieć miejsce. Po śmierci Romka bywam w Poznaniu rzadziej, ale faktycznie chętnie przyjeżdżam na wywiady. Ostatnio byłem w wakacje w Radiu Poznań po koncercie w Pile. Ulubione miejsca to na pewno ulica Masztalarska i tam zaglądam zawsze na chwilę. Lubię też budynek Radia Poznań. Ma niezwykły urok, chętnie tam przyjeżdżam. z Poznań jest dla mnie bardzo wyjątkowy. W zasadzie na hasło Poznań mam od razu w głowie Romualda Grząślewicza i Scenę na Piętrze, w której były premiery kilku moich płyt. Tutaj jest bardzo życzliwa publiczność, ale też bardzo wymagająca
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz