| LISTOPAD 2025 NA OKŁADCE | 21 dzimy do fazy consultingu, czyli przygotowania projektu poprzez szczegółową analizę procesów i wymagań. W tym czasie łączymy naszą wiedzę o możliwościach systemu z wiedzą klienta o jego firmie. Tworzymy specjalne zespoły robocze, które opracowują koncepcję rozwiązania. Czasami przygotowujemy też prototypy, które pokazują użytkownikom, jak system będzie działał w praktyce. To etap, który można porównać do sporządzenia szczegółowego projektu technicznego przed budową domu. Dopiero po tej analizie jesteśmy w stanie rzetelnie określić budżet, zakres prac i harmonogram. Nie da się tego zrobić na podstawie kilku arkuszy Excela – potrzeba solidnych danych i zrozumienia procesów klienta. A jak długo trwa takie średnie wdrożenie w firmie produkcyjnej? Minimum pół roku – i to naprawdę w przypadku mniejszej firmy. Do tego dochodzi okres uruchomienia i stabilizacji, czyli kolejne trzy miesiące. W praktyce cały proces zajmuje zwykle od dziewięciu miesięcy do nawet półtora roku. Zastanawia mnie, jak wygląda kwestia nastawienia pracowników. Bo decyzję o wdrożeniu podejmują zwykle właściciele czy dyrektorzy, ale to użytkownicy na co dzień pracują z nowym systemem. Czy pojawia się opór wobec zmian? Tak, opór jest czymś naturalnym. Zawsze znajdzie się część osób, które niechętnie podchodzą do zmian i nowości. Ale w trakcie projektu zwykle wyłaniają się też tzw. „gwiazdy” – ludzie otwarci na zmianę, na technologię, którzy zaczynają pełnić ważną rolę w danym zakresie czy kluczowym procesie biznesowym. Czasami nawet zmienia się układ ról w firmie – ktoś, kto wcześniej był mniej widoczny, nagle staje się kluczowy, bo dobrze odnajduje się w nowym środowisku. Na szczęście świadomość pracowników i kultura organizacyjna polskich firm bardzo się poprawiły. Piętnaście lat temu różnice między Polską a Zachodem były ogromne – tam praca przy projektach była spokojna, rzeczowa, bez niepotrzebnej nerwowości. W Polsce natomiast panowało napięcie, co wynikało może z obawy przed kosztami, z potrzeby udowodnienia, że każdy wydatek ma sens. Dziś widać ogromny postęp i poprawę higieny projektowej. Ale niezależnie od tego, każdy projekt jest wspólnym przedsięwzięciem – dwóch zespołów: naszego i klienta. Zawsze powtarzam: my nie przyjeżdżamy z gotowymi meblami, które wystarczy ustawić w salonie. My te meble budujemy razem z klientem – na miejscu, od podstaw. Bez jego zaangażowania nie ma szans na sukces. Naszym celem jest też to, by w trakcie projektu nauczyć klienta korzystania z systemu. Chcemy, by po zakończeniu wdrożenia był coraz bardziej samodzielny, rozumiał, jak działa jego oprogramowanie i potrafił z niego w pełni korzystać. Bo jeśli podejdzie do tego na zasadzie: „niech oni zrobią za nas”, to nigdy nie osiągnie się pełnego efektu. Trzeba też pamiętać, że świat systemów ERP mocno się rozszerzył – obejmuje już nie tylko kwestie finansów czy produkcji, ale też e-commerce, logistykę, integrację z firmami kurierskimi, bankami czy instytucjami publicznymi, jak ZUS czy GUS. Przykładowo – niedawno rozmawiałem z klientem, który zaczyna sprzedawać swoje produkty przez Zalando. Dwa lata temu dla tego samego klienta integrowaliśmy system z dziesięcioma różnymi hubami kurierskimi, żeby paczki mogły docierać w różne części świata. A teraz dochodzi kolejny kanał dystrybucji, czyli Zalando, więc znów musimy przygotować odpowiedni interfejs. Dlatego nasz system musi być otwarty technologicznie – zdolny do komunikacji z całym otoczeniem biznesu. Od obowiązkowych połączeń z instytucjami państwowymi po nowoczesne platformy e-commerce. Czyli jesteście w stanie dopasować się właściwie do każdej branży i skali działalności klienta? Tak. Pracujemy zarówno z niewielkimi firmami, które mają kilku użytkowników, jak i z dużymi organizacjami, gdzie w systemie działa nawet kilka czy kilkanaście tysięcy osób. Obsługujemy też duże grupy kapitałowe – na przykład takie, które mają kilkadziesiąt fabryk i tyle samo spółek dystrybucyjnych. W takich przypadkach tworzymy rozwiązania konsolidacyjne, które pozwalają ujednolicić procesy, usprawnić przepływ informacji, zabezpieczyć płynność finansową i poprawić jakość danych. Dzięki temu zarządzanie staje się bardziej przejrzyste i efektywne. Na bazie takich doświadczeń stworzyliśmy własne aplikacje dla systemu Microsoft Dynamics 365 Business Central, które świetnie się sprawdzają w praktyce. Microsoft, mimo że ma potężne zaplecze technologiczne, nie jest w stanie dopracować wszystkiego w szczegółach – i właśnie tu wkraczają partnerzy tacy jak my, tworząc rozwiązania dopasowane do realnych potrzeb biznesu. Czy tymi rozwiązaniami dzielicie się też z innymi partnerami lub firmami z branży? Tak, oczywiście. Sprzedajemy nasze rozwiązania innym partnerom Microsoftu. Jesteśmy na przykład właścicielem tzw. polskiej lokalizacji systemu – czyli dostosowania go do przepisów, podatków i wymogów naszego kraju. Dostarczamy ją od wielu lat jako naszą autorską aplikację Polish Localization, którą stale rozwijamy w taki sposób, aby odpowiadała na wszystkie niezbędne regulacje. Około 20 krajów ma swoje oficjalne wersje systemu, reszta korzysta z rozwiązań przygotowywanych przez firmy takie jak nasza. W sumie 30 naszych aplikacji rozszerzających funkcjonalność Business Central sprzedajemy globalnie przez ponad 220 Partnerów.
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz