| LISTOPAD 2025 Z SUKCESEM | 39 wych dni przeistaczamy się w świątynię filmu dokumentalnego. Przyjeżdżają do nas twórcy z całego świata. A jakie jest drugie najważniejsze wydarzenie dla Muzy? Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych ANIMATOR. W tym roku skończył 18 lat. To już pełnoletni… Tak! Co roku latem stajemy się miejscem wynoszącym na piedestał animację jako sztukę, której warto się przyglądać. Ostatnia edycja też trwała aż 10 dni! Warto też burzyć stereotypy – animacja to przecież nie „bajki” i niekoniecznie jest tylko tym, co skojarzeniowo związane jest z kinematografią dziecięcą. Są różne formy animacji. Muza jest od zawsze domem Animatora, bo jest to też nasza autorska impreza w Estradzie Poznańskiej, która pięknie w ostatnich latach rośnie w siłę. Mówiłyśmy o trzech wydarzeniach „top of the top”, prawda? Tak. Trzecim z wydarzeń jest najmłodsze z nich, British Film Festival. Spotykamy się właśnie na miesiąc przed drugą edycją tego festiwalu, więc już jest gorąco! Byłam osobą, w której głowie narodziło się marzenie o tym, aby British powstał. Kiedy opowiedziałam o pomyśle naszej dyrekcji i zespołowi, okazało się, że to nie tylko moje marzenie, a nasze wspólne. Ten festiwal zawsze będzie dla mnie bardzo ważny. Chciałabym zapytać o widzów. Nigdy nie kryliście się z tym, że to oni są dla Muzy najważniejsi, że to oni ją tworzą. Oczywiście! Czy miały miejsce takie reakcje widzów, które Was wzruszyły czy zadziwiły? A może widzowie raczej biernie odbierają to, co związane z Muzą? Widzowie są fantastyczni. Są z nami w bardzo emocjonalnej relacji, wręcz można nazwać ją przyjacielską. Oni przychodzą do Muzy jak do własnego domu, i bardzo dobrze! Widzowie znają nasze twarze, rozmawiają z nami o filmach. Ale ich przyjaźń widać też po takich sytuacjach, jak moment, w którym teraz jesteśmy. Dostaliśmy dwie duże nagrody, a w następstwie – mnóstwo gratulacji od widzów i widzek. Powtarzają, że nagrodę za najlepsze kino Muza powinna dostać już dawno temu. Jaki film chciałaby Pani wyświetlić w Muzie? Załóżmy, że nie ma żadnych limitów. To jest bardzo trudne pytanie, bo ja mam tak, że nie lubię się poddawać. Myślę, że nasz zespół też nie. Nie myślimy, że coś jest nierealne. Jeśli mamy jakiś pomysł, próbujemy tak długo, aż rzeczywiście nie natkniemy się na mur nie do przebicia. Wracając do pytania, mam takich marzeń dużo i raczej myślę w kategoriach „kiedy to zrobimy, kiedy to pokażemy?”. Ale kino Muza to nie tylko „kino”. Wychodzicie szerzej, mierzycie dalej. Podstawową funkcją Muzy jest grać filmy, też premiery. Ważne jest dla nas także to, żeby od czasu do czasu robić rzeczy inaczej. Dlatego na przykład podczas British Film Festiwalu jest sekcja Outside the Box, gdzie staramy się rzeczywiście wychodzić poza kino, pokazywać filmy w kontekście, w nietypowych miejscach. Może jakiś przykład? W zeszłym roku wyświetliliśmy dla przykładu film w hali serwisowej Salonu Inchcape BMW. Graliśmy „Włoską robotę” z 1969 roku. Dookoła na wysięgnikach stały mini coopery. Często tu myślimy, jak coś zrobić, ale również zawsze, żeby było niestandardowo i najlepiej jak się da. To jest to, co na przykład mnie inspiruje. Samo tworzenie repertuaru i pozyskiwanie filmów do wyświetlania wydaje się trudne. Muza jeszcze sobie to „utrudnia”, tworząc coraz to nowsze wydarzenia. Tak, ale całe szczęście nie jestem w tym sama. Nikt nie robi kina w pojedynkę. Jeżeli ktoś myśli, że kino to jest jeden człowiek, to jest w błędzie. Nikt by nie dźwignął tak dużej i szybko pędzącej machiny na jednych barkach. To też jest super, że my jako zespół mocno siebie wspieramy, rozmawiamy o tym, co chcemy zrobić i szukamy jakościowo jak najlepszych rozwiązań. Klientów, oprócz filmów, do Muzy przyciąga także niepowtarzalna atmosfera. Ta atmosfera nie mogłaby istnieć gdyby…? Myślę, że ta atmosfera nie mogłaby istnieć bez naszego zespołu. Każda osoba pracująca w Muzie, tak samo jak widzowie, czuje, że to jest jej dom. Chyba właśnie z tego myślenia wynika to, jak się o to miejsce dba. Jesteśmy wszyscy uprzejmi, dbamy, żeby było tu ładnie, żeby wszystko było zaopiekowane – by podlać w porę kwiaty albo wystawić miskę z wodą dla piesków. Naprawdę uważam, że to są rzeczy, które się czuje. W Muzie staramy się dawać przestrzeń, aby każdy czuł się tu mile widziany, zapraszany w gościnny sposób. Atmosfera, ale też bezpieczeństwo w Muzie, wynika z konsekwencji w myśleniu o tym, kim chcemy być. Dziękuję za rozmowę. z
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz