| LISTOPAD 2025 POZIOM WYŻEJ | 51 Skąd w Pana Profesora życiu zrodziła się fascynacja postaciami kobiet- -naukowców? Czy był jakiś moment, wydarzenie lub osoba, która „zapaliła” ten temat w Panu? Tomasz Pospieszny: Wszystko zaczęło się od Marii Skłodowskiej-Curie. I od przypadku. Jako uczeń klasy pierwszej szkoły podstawowej pierwszy raz widziałem Jej portret w klasie chemicznej. Szkoła, do której uczęszczałem, miała dwa budynki – jeden dla klas 1–3 i drugi dla klas 4–8. Pewnego dnia klasa w pierwszym z budynków została zalana wodą i przeniesiono nas do klasy chemicznej znajdującej się w drugim budynku. Tam przy drzwiach wisiał duży portret Madame Curie. Zafascynował mnie on tak bardzo, że w domu zacząłem pytać rodziców, kim była ta pani. Do dziś pamiętam doskonale portret w sepii i Marię wpatrującą się w skupieniu w kolbkę… Oczywiście dzisiaj wiem, że portret był pozowany (pomimo że Uczona nie lubiła dziennikarzy i fotografów). Później zacząłem czytać wszystko, co było dostępne o Jej życiu i pracy. W miarę jak poznałem język angielski i niemiecki, poszerzałem wiedzę z lektur w tych językach. Później do Marii Skłodowskiej-Curie „dołączyły” inne uczone. Ukazała się właśnie kolejna książka autorstwa Pana Profesora „Lise Meitner. Zapomniany geniusz” – przy tej okazji chciałabym zapytać, jak wygląda praca nad taką biografią? To niezwykle fascynująca praca. Dzięki poszukiwaniom w archiwach i bibliotekach, ale także antykwariatach, aukcjach internetowych itd., można odszukać ciekawe dokumenty: listy, zapiski przyjaciół, znajomych, rodziny. Czasami są to kilkuzdaniowe wspomnienia, ale potrafią całkowicie odmienić spojrzenie na daną postać czy jej motywacje. Oczywiście jednym z najważniejszych elementów w pracy biografa jest odwiedzenie miejsc związanych z życiem bohaterki. Bardzo lubię chodzić ulicami Berlina lub Wiednia, którymi z wielkim prawdopodobieństwem chodziła Lise Meitner. Przebywanie w pomieszczeniach dawnego KWI w Berlin-Dahlem, gdzie prowadziła badania… To wszystko sprawia, że poznałem Lise lepiej. Ale to są tylko miejsca. Nic nie zastąpi kontaktu, rozmów, listów wymienianych z ludźmi, którzy ją znali, którzy ją pamiętają. Mam ogromne szczęście, że udało mi się nawiązać serdeczne kontakty z członkami rodzin wszystkich bohaterek moich książek: Marii Skłodowskiej- -Curie i Ireny Joliot-Curie, Marii Goeppert- -Mayer, Lise Meitner, Harriet Brooks. To bezcenne i niezwykle wzruszające doświadczenie. Są to momenty, które pozostają w człowieku na zawsze. Kiedy mam już zebrane materiały, zaczynam pisać. Najczęściej wieczorami lub w nocy. Robię też notatki, kiedy coś mi przyjdzie na myśl. Pisanie pochłania totalnie. Są momenty, w których całkowicie jestem z moją bohaterką. To mocno intymne i mistyczne przeżycia. Czy jest coś, co Pana Profesora zaskoczyło podczas pisania dotychczasowych biografii (Marii Skłodowskiej-Curie, Ireny Joliot-Curie, Marii Goeppert- -Mayer, Lise Meitner)? Ależ oczywiście! Najczęściej znamy ich życie powierzchownie. Wiemy mniej więcej, co odkryły, zrobiły. Ale kto wie, jakimi były kobietami? Żonami, matkami, przyjaciółkami? Co je złościło, co dawało radość? Z moich
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz